Muzyka

Zapraszamy !!

Razem z Emilką zapraszamy na https://pipopowidaaniapelnewrazen.blogspot.com/

niedziela, 27 stycznia 2019

09.07 Wesele cz. 1

Z samego rana ja obiecałem pojawiłem się u Karoliny, przygotowany na cały dzień zakupów zaopatrzyłem się w garnitur. Zapowiadał się długi i męczący dzień, kiecka pewnie do tego buty i takie tam. Do tego wszystkiego Dominiak, niby zgodziła się zostać z młodym ale czułem, że to wszystko jest wymuszę z mojej strony, że tak naprawdę tego nie chce.
- Karolina błagam ! Odpuść nam - Spojrzałem na nią błagalnie - Nogi  to już wiesz gdzie mi wchodzą 
- Mamo no zlituj się, ja pójdę z wujkiem na lody albo do kina - Mimo silnego wsparcia Karolina była nieugięta 
- Do końca tygodnia będę robił Ci zakupy - Skoro prośba nie podziałała to może przekupstwo poskutkuje 
- Hmm kusząca propozycja, no ale 
- Mamo no błagam złudź się - Kacper zrobił minę jak kot ze Shreka 
- No dobra - Spojrzała na zegarek - o 13 zbiórka przy costa cafe. Jakiś obiad i trzeba będzie się zbierać 
- Jasne - Nie wiem kto był, bardziej szczęśliwy ja czy młody 
- Zadzwoń do Dominiki, może będzie chciała iść z nami - Uciekliśmy najszybciej jak tylko się dało, poszliśmy z młodym do kina, oczywiście tuż przed zadzwoniłem do Dominiki, nie bylo łatwo, ale w końcu udało mi się ją namówić na wspólny obiad. Od samego początku nie była szczęśliwa, z tego całego dni i nawet nie starała się bardzo żeby ukryć to wszystko. Zdecydowanie charakter miała po mnie.
***
- Ja już gotowa, to co możemy iść ?- Karolina wyszła z łazienki, wyglądała ślicznie miała na sobie sukienkę w kolorze jasnej lawendy do tego trochę ciemniejsze buty, sandałki na szpilce, lekki makijaż, włosy rozpuszczone z warkoczem po boku.
- Wow, mamo wyglądasz ślicznie - Kacperek uśmiechnął się do niej i mocno przytulił
- No no powiem Ci dowódco, może pora zmienić strój do pracy - Wyglądała nieziemsko, nie mogłem oderwać od niej oczy
-Wszystko ok, tylko szminka trochę za mocna ja bym dała jaśniejszą - Skwitowała Dominika
- Tak się właśnie zastanawiałam - Ruszyła w stronę łazienki - A i zapomnij o zmianie stroju na patrolu - Zniknęła w łazience, obawiałem się już czekania kolejnych 30 minut, ale nie minęło nawet 5 i ponownie pojawiła się.
- Gotowa ? To czas na nas bo zaraz się spóźnimy
- Jasne. Jak by coś się działo to dzwoń od razu do nas - Zwróciła się do Dominiki 
- Jasne numery mam - Odparła obojętnie - Damy sobie radę
- Dziękuje Ci bardzo - Uśmiechnęła się do niej - Pa synku kocham Cię
- Obejrzymy coś? - Kacper usiadł koło Dominiki, nastolatka nie była zachwycona z roli opiekunki '
Jak musimy - Odparła od niechcenia - A Ty to co masz tego samego fryzjera co mój ojciec - Odparła od niechcenia przerzucając kanały
-Mój fryzier to akurat jest darmowy - Odparł nieco smutnie, z początku tego nie ujrzała - ale za to mam dużo wolnego - dodał po chwili - o zostaw to -  Słowa Kacpra dotarły do niej, ale nie zrozumiała ich do końca próbowała dopytać, ale młody zaabsorbował się bajka. Dopiero kiedy spojrzała na jego rączkę ujrzała ślady kucia dodała dwa do dwóch.
-Zaraz wracam muszę zadzwonić - Wstała z kanapy i zniklela w pokoju Karoliny. Po raz pierwszy zaczęła grzebać w czyjś rzeczach szukając odpowiedzi na krążące po jej głowie pytanie, w koncu znalazła nie mogła wierzyć w to co czyta, była zła na ojca Karolinę na młodego bo popsuli jej plany, ale była taka jak ojciec nie mogła patrzeć na cierpienie innych.
- Młody a może pójdziemy do  kina, co Ty na to ? - Zaproponowała wychodząc z pokoju
- Trochę zmęczony jestem, za to może pogramy w jakąś grę ?
- Jasne, to przynieś coś z pokoju to pogramy - Uśmiechnęła się do niego - A ja zrobię coś do picia
- Super, to ja poproszę herbatę - Kacper pobiegł do pokoju w poszukiwaniu gry. Kończyła robić napoje, kiedy zadzwonił jej telefon
- Tak ? - Odebrała nawet nie patrząc na wyświetlacz
- No siemanko czemu się nie odzywasz - W słuchawce odezwała się Anka - To jak tam imprezka aktualne ? - Dopiero po chwili sobie przypomniała, że chciała urządzić u Karoliny imprezę za jej plecami
- Nie - Nie miała zamiaru się tłumaczyć ze zmiany decyzji
- Nie no Domi nie gadaj, co taka nagła zmiana ? Weź się nie wygłupiaj
- Nie i koniec coś jeszcze
- Uuu widzę, że  coś nie leży. Dobra nie naciskam narka
- Czemu jesteś zła ? Coś się stało ?
- Nie, koleżanka trochę mnie zdenerwowała - Uśmiechnęła się do niego - To w co gramy ?
- Najpierw chińczyk, a potem w mini eurobiznes ?
- Super, to gramy - Młody zaczął rozkładać grę. Dominika i Kacper zaczęli grać, bawili się świetnie, kiedy Kacper wygrał cieszył się Dominika kompletnie zapomniała o swoich planach, przestała odpisywać na SMS, nie odbierala telefonów.
***
- Dziękuje - Szepnęła mi do ucha, kiedy siedzieliśmy już przy stole
- Za co ? - Uśmiechnąłem się do niej, patrząc jej w oczy
- Doskonale wiesz dlaczego - Uśmiechnęła się do mnie
-Nie ma za co 

sobota, 19 stycznia 2019

09.06 Wspólny dzień cz. 2

Hejka !
Jak tam wam leci niektórzy przed feriami, inni już odpoczywają, a jeszcze inni już nie znają tego słowa. 😕Przychodzę do was z kolejnym opkiem z 9 serii, mam nadzieje  że się wam spodoba. Co prawda nie jestem zadowolona  z niego, ale obiecuje poprawę :D
No nic nie przedłużając zaparszam do czytania i komentowania
Pozdrawiam <3

- No widzisz mówiłem, że Pan doktor się zgodzi - Ucieszony szedł koło mnie - To co jedziemy - Złapał mnie za rękę i przyspieszył
- Lekarz może i tak, ale mama - Musiałem ostudzić jego zapał.
- Wujek nie gadaj, że boisz się mamy - Zatrzymał się na chwilę -  A poza tym odmówił byś mi ?  - Spojrzał na mnie robiąc oczy niczym kot ze Shreka. No to poległem
- No dobra, ale to będzie nasza mała tajemnica. Zgoda ?
- Pewnie - Kacper przybił mi piątkę, po czym ponownie złapał za rękę - Bo wiesz jak mama się dowie to zgładzi nas oboje - Zaśmiał się wychodząc
- W takim razie siedzimy w tym razem - Pomogłem mu wyjść do samochodu.  Młody siedział z tyłu zadowolony jak by co najmniej wygrał los życia, buzia nie zamykała mu się nawet na chwilę. Miał w sobie coś takie co sprawiało, że nie dało mu się oprzeć mimo tego wszystkiego był pogodny i radosny. Tak samo jak Karolina  nie mam pojęcia skąd oni mieli tyle siły, ja na miejscu Karoliny chyba dawno potrzebował bym jakiegoś wsparcia specialist, a ona doskonale sobie radzi.
- To co młody myślę, że średnia wystarczy
- Średnia ? Co tak mała - Mój wybór chyba trochę go zawiódł
- Dużą to chyba jedlibyśmy przez 2 dni. W końcu jadłeś obiad w przedszkolu, a ja w pracy
- A może jednak wzięlibyśmy dużą ? - Próbował ze mną negocjować
- Wiesz wydaje mi się, że tata ma rację - Młoda kelnerka zwróciła się w naszą stronę - Akurat duża pizza jest taka jak ten stół - Pokazała na stolik obok więc mogło by być ciężko
- No dobra to nich będzie średnia i cola - Odparł uśmiechając się do niej
- W takim razie średnia 5 i dwie małe cole – Sprecyzowałem zamówienie
- Ok, tak 15 minut trzeba będzie poczekać – Uśmiechnęła się i odeszła od stolika
- Ale fajnie, że przyszliśmy mama nie pozwala na takie rzeczy. Ostatnio to jak byłem w młodszej grupie to namówiłem ciocię Paulinę – Mówił dumny z siebie.
- Mam nadzieję, że cioci Pauli nie wydałeś – Powoli zacząłem obawiać się o swoje życie.
- No jasne, że nie
- To dobrze – Kelnerka akurat przyniosła nasze zamówieni. Kacper od razu zabrał się do pałaszowanie swojego kawałka  - Młody, a mogę Cię o coś zapytać ?
- No tak, dawaj wujek
- Miał byś coś przeciwko jak bym zaprosił Twoją mamę na wesele jutro ? – Wiedziałem, że młody jest bardzo zazdrosny o Karolinę dla tego wolałem zapytać go o zdanie. Nie chciałem, żeby czuł się pominięty
- Pewnie, tylko ciocia jest chora, a mama mnie samego nie zostawi – Spojrzał na mnie poważnie – To mamy problem – Zrobił zadumaną minę
- Załatwię Ci najlepszą opiekunkę
- W takim razie ja się zgadzam. Tylko wiesz teraz musisz przekonać mamę, ale spoko pomogę jak coś. Mi nie odmówi – Powoli kończył jeść – To załatwiaj wujek tą opiekunkę bo zaraz trzeba wracać do domu
- Nóżki mnie już bolą , daleko jeszcze ten samochód ? – Młody zaczął marudzić ledwo po wyjściu z pizzerii
- Kawałek. Jak Cię nóżki bolą to może poniosę ? – Kacper nie powiedział nic tylko wyciągnął rączki w moją stronę
- Zdecydowanie lepiej – Przytulił się do mnie, ten dzień chyba go wykończył.
***
Wykończona całym dniem pracy marzyłam żeby znaleźć się w domu  rano patrol, potem papiery, a na sam koniec ta cała akcja miałam dość tego dnia. W domu byłam tuż przed 20. Mikołaj z Kacprem nie odzywali się już od dłuższego czasu, trochę się obawiałam sama nie wiem czy tego że Mikołaj nie da sobie rady, czy wręcz przeciwnie da, ale w domu zastanę Sajgon.
Kiedy otworzyłam drzwi myślałam, że padnę z wrażenia, w domu nie wybuchła żadna wojna nie przeszło tornado. Mikołaj z moim synem siedzieli przy stole i jedli kolację
- Mama – Młody przywitał się ze mną jak tylko weszłam do domu
- Cześć – Ucałowałam go w czubek głowy – I jak było ?
- Super
- Jak widzisz żyjemy  - Zaśmiał się Białach – Więc siadaj starczy i dla Ciebie
- W takim razie skorzystam – Usiadłam do stołu – To opowiadajcie jak  było
- Super poszliśmy na spacer, ale najpierw do Pana doktora
- Obiad był ?
- Jasne  - Młody spojrzał na Mikołaja – Pokazałem wujkowi tą restaurację co czasem chodzimy
- Bernard ?
- Tak, no nawet można tam się najeść – Zaśmiał się Mikołaj
- A właśnie ten mama bo wujek coś musi Cię zapytać
- Mnie ? – Zdziwiłam się nie co – A o co ?
- Mój kumpel jutro się żeni nie poszła byś ze mną ?
- Chętnie, ale – Kacper nawet nie dał mi dokończyć
- Spoko mama wujek nianie mi już załatwił – Wyszczerzył ząbki
- No nie wiem – Nie byłam do końca przekonana, nie lubiłam kiedy Kacper zostaje z kimś obcym
- Nie musisz się o nić martwić -  Mikołaj zaczął mnie uspokajać – Dominika da sobie radę. Obiecuje, że nie rozniesie domu, ani nie puści go z dymem – Zaśmiał się
- Mamo no zgódź się.  Wujek przecież nie może iść sam – Młody stanął za nim murem, obaj spojrzeli na mnie jak dwa zbite psy
- No dobra niech będzie, ale nie mam sukienki – Panowie momentalnie się załamali
- To ja i wujek pójdziemy do kina a Ty po sukienkę – Stwierdził po chwili namysłu
- O nie. Jutro rano 10 zbiórka jedziemy do galerii. Namówiliście mnie to macie za swoje – Zaśmiałam się – Dziękuje za kolację – Wstałam od stołu. Mina chłopaków była bez cena świadomość spędzenia całego dnia na zakupach dobiła ich. – Tobie radzę przywieść garniak bo nie wiem czy wyrobisz się wrócić do domu – Zaśmiałam się i zniknęłam za drzwiami w kuchni
- No to wpadliśmy  - Usłyszałam tylko jak mój syn klasycznie się załamuje 



piątek, 11 stycznia 2019

09.05 Wspólny dzień cz. 1


- Pobudka -  Usłyszałam, powoli otworzyłam oczy. Ujrzałam mojego syna, stał obok mnie i uśmiechał się słodko. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że leże przytulona do Mikołaja, musieliśmy zasnąć rozmawiając  - Cześć mamo
- Cześć Skarbie - Uśmiechnęłam się do niego - Mikołaj pobudka - Zaczęłam go budzić. Nie było to łatwe, ale w końcu udało mi się. - Wstawaj ! zaraz się spóźnimy
- Co, ale ja to - Wstał jak oparzony
- Ja już jestem gotowy - Uśmiechnął się młody
- No to super - Ucałowałam go w czoło - Mikołaj zrób siadanie, ja szybko idę się ogarnąć potem się zamienimy. Może uda nam się wyrobić - Rzuciłam szybko i zniknęłam w łazience, starałam się jak tylko mogłam, żebyśmy tylko zdążyli. Praca i opieka nad dzieckiem nie należy do najłatwiejszych rzeczy, ale staram się robić to jak najlepiej tylko potrafię.
- Gotowa - Krzyknęłam jak tylko wyszłam, ale oni nawet mnie nie usłyszeli ta byli zajęci przygotowywaniem śniadania. Sprawiało im to mnóstwo frajdy Mikołaj miał podejście do dzieci, było widać to gołym okiem, momentalnie złapał kontakt z Kacprem
- Już ? Szybko  - Zaśmiał się Mikołaj jak tylko mnie zobaczył, zniknął szybko w łazience 
***
Już zapomniałem jak to jest z małym dzieckiem, jak wyglądają poranne wyjścia zbieranie się do szkoły i pracy. Zawsze wszystko na szybko, byle by wstać i zdarzyć wyjść, bo w końcu po co wstać wcześniej i nie biegać jak oszalały. 
- Wujek, a może Ty mnie zaprowadzisz do przedszkola - Zaproponował młody kiedy byliśmy już pod budynkiem 
- No nie wiem, zależy co na to mama - Uśmiechnąłem się w jej stronę 
- Jasne, to zmykajcie szybko. Bo zaraz się do pracy spóźnimy 
- Cześć ciocia - Przywitał się z przedszkolanką
- Dzień dobry - Kobieta spojrzała na mnie dziwnie, chyba moja obecność ją zaskoczyła 
- To mój wujek – Młody złapał mnie za rękę – Idziemy się przebrać – Pociągnął mnie za sobą, pomogłem mu się przebrać i szybko wróciłem do Karoliny. Cudem udało nam się zdążyć do pracy, ten dzień mijał nam dość spokojnie i powoli, było widać że Karolina była w dużo lepszej formie, że prawda, którą mi powiedziała pomogła jej. Cały dzień się uśmiechała, była szczęśliwa.
 Dzień w pracy minął nam dość powoli i monotonie, ciocia Karoliny rozchorowała się i nie mogła zająć się młodym. Mieliśmy już wychodzić kiedy do pokoju wpadła Jaskowska
- Rachwał dziś zostajesz dłużej – Zakomunikowała
- Ale Pani komendant ja nie mogę – Karolina chciała się jakoś wykręcić – Nie dzisiaj
-Pani komendant ja mogę zostać – zaproponowałem, wiedziałem że musi zająć się młodym i nie może zostać dłużej
- O nie za dużo razy już Cię nie było, spóźniłaś się, poza tym jest akcja a Ty przydasz się w niej jak nikt inny
- Zostań ja się wszystkim zajmę – Powiedziałem, Jaskowska  spojrzała na mnie jak bym nie wiedziała o co chodzi. Karolina przez chwilę zawahała się
- Na pewno ?
- Jasne, dam radę – Uśmiechnąłem się do niej
- Ktoś wytłumaczy mi o co chodzi
- Pani komendant zostanę – Skierowała się do niej – Zaraz do Pani przyjdę
- W takim razie czekam
- Masz kluczyki – Dała mi kluczyki do swojego samochodu – Tylko Mikołaj, dzisiaj muszę odebrać badania. Za jakieś 2 godziny – Spojrzała na mnie błagalnie
- Jasne nie ma sprawy, zapisz tylko gdzie co i jak odbiorę młodego i jadę po młodego  - Karolina zapisała mi na kartce adres i nazwisko lekarza  
- Mikołaj bardzo Ci dziękuje – Ucałowałam go w policzek – Daj znać jak będziecie już po wizycie. Tu masz klucze do domu – Podała mi pęk kluczy – Ja pewne wrócę późnym wieczorem
- Nie ma za co, będziemy w kontakcie – Uśmiechnąłem się do niej i wyszedłem.
- Wujek – Młody przyleciał do mnie i przytulił mnie na powitanie – A gdzie mama
- Musiała zostać w pracy, ja Cię odbiorę – Uśmiechnąłem się do niego – To co lecimy ?
- Pewnie, to ja idę się przebrać Ty pogadaj z ciocią Madzią – Młody pobiegł do szatni. Musiałem przekonać jego wychowawczynie, że mogę go zabrać, nie było łatwo ale w końcu udało mi się.
- Pójdziemy na lody albo pizze ? - Zapytał kiedy byliśmy już w samochodzie 
- A mama pozwala ? - Odwróciłeś się w jego stronę 
- Tak jasne - Widziałem po jego minie, że kręci 
- Tak, tak jasne młody wiesz, że policjanta nie oszukasz
- No dobra mama nie pozwala, ale możemy zapytać Pana doktora co nie ? 
- To zapytamy - Odpaliłem samochód i ruszyliśmy w stronę szpitala. 


piątek, 4 stycznia 2019

09.04 Jestem Ci winna wyjaśnienia cz. 2

Helllo !

Przed wami 4  część 9 serii ! Liczę na to, że się wam spodoba. Kolejne pewnie za tydzień.
Nie przedłużam dłużej ! Miłego czytania

- Proszę - Podała mi kubek z gorąco herbatą i usiadła koło mnie. Milczała patrząc na mnie jak by szukała odpowiednich słów, jak by nie potrafiła dobrać ich na tyle odpowiednio, aby zdradzić mi to wszystko
- Nie jesteś mi nic winna nie oczekuje wyjaśnień - Zacząłem kiedy ona milczała. Nie była mi winna wyjaśnień, nie oczekiwałem tego od niej.
- Jesteś wspaniały, ale muszę chce Ci to wszystko wyjaśnić - Uśmiechnęła się lekko - Naprawdę jesteś wspaniałym człowiekiem
- To dzięki Tobie - Uśmiechnąłem się do niej - Dzięki Tobie chce być lepszy - Spojrzałem w jej oczy, szybko opuściła wzrok lekko zawstydzona. - Każdego dnia - Dodałem cicho, speszyłem ja po raz pierwszy widziałem ją zawstydzoną.
***
Mikołaj bym wspaniałym facetem, nie oczekiwał wyjaśnień nawet nie chciał żebym mu to wszystko wyjaśniała. Przez ten cały czas czułam się z tym źle czułam się źle, że go oszukuje, że nie umiem  być z nim szczera, każdego dnia chciałam wyjawić mu prawdę, ale nie umiałam nie potrafiłam, zebranie odpowiednich słów było ciężkie, zawsze radziłam sobie w ciężkich sytuacjach starałam się pomagać innym i być przy nich kiedy tego potrzebują, a zwykła rozmowa z nim była dla mnie czymś wyjątkowo trudnym.
- Miałam może 6 lat,  nawet dokładnie nie wiem ile miałam wtedy  jak poznałam Martę, poznałyśmy się w piaskownicy w jedno wakacyjne południe  - Zaczęłam opowiadać - Zaprzyjaźniłyśmy się od razu,byłyśmy tak podobne do siebie, a jednak tak różne, rozumiałyśmy się niemal bez słów,  od tego dnia byłyśmy nie rozłączne wszędzie chodziłyśmy razem Nawet namówiliśmy rodziców na wspólną klasę - Zaśmiałam się - W sumie nie dziwie się, że się zgodziły bo sama bym miała siebie dość, jak by ktoś tak mi truł za uchem. Wspólna podstawówka, potem kolejny etap i tak razem krok w krok w te same miejsca, zawsze obok siebie, radząc sobie z problemami, stawiając im czoła nigdy nie uciekałyśmy przed nimi, zawsze szukałyśmy tego światełka w tunelu. Niektórzy się z nas śmiali, ale nas to nie interesowała to była prawdziwa przyjaźń taka z prawdziwego zdarzenia, wierzyłyśmy w siebie doskonale wiedziałyśmy, że jedno nasze słowa, a druga skoczy za nią w ogień. Wiadomo nic nie trwa wiecznie w końcu rozjechałyśmy się w różne strony, ja szkoła policyjna ona psychologia, każda z nas robiła to co kocha, a i tak potem chciałyśmy połączyć siły ona psycholog policyjny, ja policjantka, zawsze razem obok siebie. Może dziwnie to brzmi, ale prawdziwa przyjaźń taka jest  - Ciężko było mi opowiadać o tym wszystkim, ale czułam, że jest jedyną osobą której chce zdradzić ten sekret - Oczywiście kiedy tylko mogłyśmy odwiedzałyśmy się nie było to częste, ale takie życie. Kiedyś byłyśmy już na ostatnim roku przyjechała do mnie, na początku nie chciała rozmawiać dopiero po chwili zdradziła mi, że jest w ciąży. Mówiła, że to skutek pijackiej imprezy, że się zapomniała i tak się skończyło, ale ja jej nie wierzyłam za dobrze ją znała. On ją, albo zostawił, albo stało się coś gorszego, nie chciała o tym rozmawiać uszanowałam to, nie pytałam. Udałam, że jej wierzę, bez zbędnych pytań byłam obok niej  - Spojrzałam na niego słuchał w ciszy, czułam że mnie rozumie, że szanuję powagę tej opowieści, w tym momencie znaczyło to dla mnie bardzo dużo  - jej rodzice odsunęli się od niej byli wierzący, wprowadziła się do nas przecież nie mogłam zostawić jej na lodzie. Byłyśmy jak siostry - Widziałam jego zdziwienie po słowach nas - Byłam wtedy z Kamilem, poznałam go na jednej imprezie, znał ją dość dobrze dlatego nie miał nic przeciwko,  Marta mieszkała z nami, przez końcówkę ciąży. W ostatnim miesiącu jej ciocia dowiedziała się o wszystkim i zaczęła nam pomagać. Ona jako jedyna tylko na nią mogła liczyć.  W końcu nadszedł termin, urodziła ślicznego zdrowego chłopca, zakochałyśmy się w nim od razu, drugiego dnia Marta zachorowała nie wiedzieli co jej jest. Z dnia na dzień było coraz gorzej, mimo tego wierzyłam, że wszystko się ułoży i niedługo będzie tak jak dawniej, my dwie spełniamy marzenia te które zaplanowałyśmy mając po 6 lat  - Jeździłam palcem po kubku, ta historia dotknęła mnie tak mocno - Po trzech dniach kiedy przyszłam z samego rana , okazało się że nie żyje mój świat się zawalił  straciłam najlepszą przyjaciółkę  - Utrata kogoś bliskiego boli tak cholernie, rozdziera serca na milion kawałków
- Tak mi przykro - Położył swoją dłoń na mojej
- Myślałam, że nie dam sobie z tym rady w koncu była dla mniej jak siostra, powierniczka. W pierwszej chwili się załamałam, przestałam wierzyć w co kolwiek, ale ona wierzyła we mnie zostawiła mi list i papiery jak się okazało przygotowała się do tego świetnie, prosiła mnie o opiekę nad małym dzięki dokumentom mogłam zabrać go niemal od razu do rozprawy, nie wahałam się wróciłam z nim do domu Kamil był zaskoczony, nie podobało mu się to, ale uszanował moją decyzję. Ciocia Marty dużo mi pomagała, było mi cholernie ciężko, ale wierzyłam że nic nie dzieje się bez przyczyny, że  jest powód dla którego to ja miałam się nim zaopiekować, a nie ciocia, czy ktokolwiek inny. Rozprawa odbyła się szybko dostałam prawa, powoli czułam że wszystko jest na dobrej drodze. Po 3 latach okazało się, że Kacperek cierpi na nieobreperowanego guza mózgu, mój świat zawalił się kolejny raz, szpitale lekarze to wszystko sprawiło , że mój związek z Kamilem nie przetrwał. W zasadzie chyba od początku było to do przewidzenia, czasem miałam wrażenie, że traktuje go trochę bez uczuciowo. To wszystko było tak cholernie trudne, ale nie żałowałam nigdy tego, nigdy nie żałowałam tego, że Kacperek jest ze mną, w każdej ciemności jest jakieś światełko co rozświetla Ci życie, a ja szukam go tak naprawdę co dnia i znajduje. Warto wierzyć, że nowy dzień przyniesie coś dobrego, wtedy jest zdecydowanie lepiej
- Jesteś wspaniała, tak cholernie silna
- Wbrew pozorną to nie jest tak ciężkie
- Dla mnie jesteś najśliczniejszą kobietą, jaką znam.
- Ciocia mi dużo pomaga, gdyby nie ona nie dała bym rady. Więc jednak może nie jestem, aż tak silna. Mama jeszcze jakoś na początku mi pomagała, ale potem jak Kacperek zachorował przestała, czasem tego nie rozumiem
- Nie każdy jest tak silny jak Ty, wiesz ile trzeba mieć odwagi, żeby na codzień patrzeć jak takie maleństwo walczy. To wymaga cholernie dużej siły i odwagi
***
Nigdy nie pomyślał bym, że skrywa w sobie coś takiego. Wydawała się silną niezależna, inna niż wszyscy inni do okoła, ale nigdy nie powiedział bym że w jej życiu może rozgrywać się taki dramat
- Bo odwaga to nie znaczy, że się nie boisz tylko przezwyciężasz ten strach
- Odważna, silna a do tego mądra - Uśmiechnąłem się w jej stronę, w końcu i na jej twarzy zagościł uśmiech
- A z Ciebie niezły bajerant
- Każdy ma jakiś dar - Zaśmiałem się - Ale Ciebie nie da się zbajerować
- Dokładnie, nic z tego
- I to mnie cieszy
- To Cię cieszy ? - Spojrzała na mnie zdziwiona - A to dla czego ?
- A to już pozostanie moją tajemnicą, będę się zbierać
- Mikołaj  - Złapała mnie za dłoń - Mogę Cię o coś prosić - Zaczęła niepewnie
- Jasne, nie powiem nikomu - Uśmiechnąłem się do niej -  O cholera - Spojrzała na zegarek - Przegadaliśmy całą noc, za 2 godziny trzeba wstać
- No to pięknie - Usiadłem ponownie  - No nic, tax do domu jakaś godzina mi zostanie
- Nie ma sensu żebyś wracał, w ogóle nie ma sensu, żeby iść spać. Proponuje dalszą rozmowę, a potem kawę i kawę, kawę - Zaśmiała się patrząc w moją stronę
- O tak dużo kawy - Oparłem głowę o zagłówek - To będzie ciężki dzień, to o czym rozmawiamy ?
- Hmmm... Nie mam pojęcia, liczyłam na to że Ty coś zaproponujesz
-  A jak ciocia jak się czuła jak ją odwiozłaś ?
- Głowa ja bolała, miała się położyć pewnie się przejęła tym wszystkim i to dla tego
- No tak, u mnie tak było cały czas. Nie wiem co te farbki mają w sobie, ale są bardzo smaczne -  Karolina spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać
- Nie mów mi, że jadłeś farbki ? Wiesz, że nimi się maluje ?
- Co nie zmienia faktu, że są dobre. Woda z solą już niekoniecznie - Skrzywiłem się na samą myśl o tym specjale