Muzyka
Zapraszamy !!
Razem z Emilką zapraszamy na https://pipopowidaaniapelnewrazen.blogspot.com/
niedziela, 19 maja 2019
Informacja
Kochani z przykrością informuję, iż jestem zmuszona zawiesić bloga. Od śmierci Karoliny liczba wyświetleń spadła drastycznie, już nie mówiąc o komentowaniu, co przyczynia się też do kiepskiej weny. Więc póki co blog zostaje zawieszony, jeżeli chcecie dalej czytać moją twórczość zapraszam na opowiadania o Asi i Szymku
sobota, 11 maja 2019
10.08 Wyzwanie
- Zajmiesz sie Julcią ? - Spojrzała na mnie błagalnie - Jutro zaczynam od 6, a w piątek mam uczelnie od 15 i tak cały weekend od rana do wieczora. Nie mam kogo prosić, a w poniedziałek mam jeszcze początek szkolenia - Mówiła jak najęta
- Już spokojnie, zawiozę ją jutro do przedszkola, a do reszty muszę pogadać z Jaskowską, weekend mam wolny, ale reszta
- Spokojnie córuś jutro mogę ją odebrać i się zając Julcią, aż skończysz, w piątek też a potem pomyślimy - Propozycja mamy zdziwiła mnie i to bardzo, ale byłam jej wdzięczna
- To nie problem ? - Spytałyśmy niemal równocześnie z Dominiką
- No co wy opieka nad taką księżniczką to żadem problem
- Drogie Panie proponuje już wracać do domu, a jutro zdzwonicie się co i jak - Wiktor podszedł do nas - Odwiozę Twoją mamę do domu - Zwrócił się w moją stronę, a ja kiwnęłam głową
- O a my zawieziemy was na komęde, tam jest auto Mikołaja to się przesiądziecie - Zaproponował Wojtek.
Razem z Wojtkiem i Zuzą pojechaliśmy na komęde, przesiedliśmy się w samochód Mikołaja i pojechaliśmy do mnie., razem z Dominiką uznaliśmy, że najlepiej będzie jak przeprowadzę się na ranczo do Mikołaja, wymagało to mniej zamieszania niż przeprowadzanie Julki do mnie. Kiedy byliśmy u mnie pod blokiem myślałam, że nie dowidzę tego co tam ujrzałam nie spodziewałam się chyba nigdy.
- Poczekaj ! - Usłyszałam za plecami, momentalnie z Dominiką się zatrzymaliśmy, Julcia była u mnie na rękach mocno przytulona do mnie - Cześć - Rzucił w moją stronę, patrząc na mała i Dominikę
- Co Ty tu robisz ? - Zapytałam zdziwiona, jak bym co najmniej ducha zobaczyła
- Tęskniłem za Tobą
- Ty chyba sobie jaja robisz ! Tęskniłeś ? ! - Myślałam, że się przesłyszałam
- To ja może poczekam na górze - Dominika chciała się zmyć - My pójdziemy - Chciała wsiąść Julkę na ręce, ale ona przytuliła mnie jeszcze mocniej
- Masz klucze my zaraz przyjdziemy - Dominika szybko się zmyła, poczekałam jak wejdzie do klatki i zaczęłam
- Najpierw zostawiasz mnie przed ślubem bo kogoś poznałeś, a teraz co przypomniało Ci się o mnie nagle, tamta Cię zostawiła ? - Byłam wściekła na niego, pewnie gdyby nie Julcia na rękach krzyczała bym o niebo głośniej
- Czy to ... - Wskazał na Julkę, nawet nie wiedział jak ubrać słowa
- To nie Twoja sprawa, masz coś konkretnego. Bo ja nie mam czasu na jakieś pierdoł i tak już za dużo czasu straciłam będą z Tobą - Chciałam już odejść, ale on mnie zatrzymał
- To był błąd, daj mi jeszcze jedną szansę. Porozmawiaj ze mną, czy to Twoje dziecko ?
- To nie Twoja sprawa, a teraz zejdź mi z drogi bo mała jest zmęczona - Nie czekając na jego choć by jedno słowo ruszyłam w kierunku klatki, nie odwróciłam się nawet na chwilę. Kamil był kiedyś dla mnie kimś wyjątkowym, kimś najważniejszym ale sam wszytsko spieprzył. Zostawił mnie jak bym nasze życie było jakimś pieprzonym pociągiem, z którego sobie wysiadł o tak po prostu na jednej ze stacji, potraktował mnie jak zwykły przystanek w swoim życiu, on dla innej puścił mnie kantem, tyle osób podnosiło mnie na duchu, mówiło że mam nie płakać, że nie jest mnie wart, że on nie wróci, że byłam dla niego tylko zabawką, krótką chwilą, oddałam mu swoje serce na dłoni, ale on juz nie wróci. W szafie dalej wisi moja sukienka, czekałam tak długo, płakałam to Bartek powtarzał, że nie warto, że nie mogę płakać bo on nie był mnie wart, że muszę zamknąć drzwi do przeszłości. Zaufałam mu w końcu był moim przyjacielem, był dla mnie jak brat więc dbał o mnie jak nikt inny. Teraz byłam silna, niezależna i on nie zniszczy tego co wypracowałam przez tak długi czas. Weszłam na górę Dominika już na mnie czekała nie pytając o nic pomogła mi się spakować, po drodze na ranczo odwiozłam ją do domu, a sama pojechałam z mała do jej domu trochę obawiałam się tego jak poradzę sobie z tak małym dzieckiem, ale musiałam uwierzyć w siebie
piątek, 3 maja 2019
10.08 Obietnica
Hejka
Jak wam mija makóweczka ? Właściwie jej koniec, spędzacie w domu czy gdzieś poza ? Ja niestety w domu, no ale cóż ;)
Nie będę was zanudzać i po prostu zapraszam na nowe opko
Miłego czytania !
Karetka na sygnale, krzyk płacz, jakieś głosy, panika, hałas i szum do okoła, to wszystko pamiętam jak przez mgłę, to wszystko działo się tak wolno, jak by ktoś włączył z powolnienie w odtwarzaczu. Byłam na siebie zła wściekła, to wszystko to moja wina. To przeze mnie Mikołaj został postrzelony, obwiniałam się o to tak samo jak o śmierć ojca. W końcu to ja byłam jego celem nie oni. Ten koszmar sprzed lat powrócił, z tym że on już nie wróci. Jak by ktoś od nowa puścił ten sam film ja on i ktoś kto ratuje mi życie.
Po raz pierwszy kogoś zabiłam, czułam się z tym źle, ale w głębi duszy cieszyłam się, że już nigdy go nie zobaczę i nie skrzywdzi tych których kocham, że w końcu będę wolna uwolnię się od tego co mnie przeraża i śni po nocach.
Razem z Zuzą Wojtkiem i Wiktorem pojechaliśmy za karetką, nie pozwolili mi jechać z nim, ta lekarka z karetki była nieugięta, nie docierały do niej moje prośby. Szpitalny korytarz przemierzyłam już chyba z milion razy jak nie więcej, czekałam na jakie kolwiek informację, , modląc się w duchu, że zaraz wyjdzie lekarz i powie, że wszystko dobrze.
- Będzie dobrze - Wiktor podszedł do mnie i bez słowa mnie przytulił, to on po śmierci taty razem Bartkiem byli dla mnie i mamy ogromnym wsparciem. Bałam się cholernie o Białacha modliłam się żeby wszystko zakończyło się dobrze i jak najszybciej zapomnieli o tym co się stało.
- Państwo są rodziną Pana Mikołaja ? - Nagle na korytarzu pojawił się lekarz miał może z 30 pare lat, miałam nadzieję że mimo młodego wieku jest dobrym specjalistą.
- Tak, tak - Wiktor odezwał się pierwszy - To jest jego dziewczyna - Wskazał na mnie - A ja jestem jej chrzestnym, chrześniak i jego żona - Wskazał na resztę, po czym podał mu dłoń.
- W takim razie nie będę zapraszać nikogo do gabinetu porozmawiamy tutaj. - Trzeba przyznać, że Wiktor miał dobry pomysł, z tą wielką rodzinką.- Nie ma pani nic przeciwko ? - To pytanie było skierowane do mnie
- Co z Mikołajem ? - Zapytałam nie odpowiadając na jego pytanie
- Stan Pana Mikołaja jest stabilny stracił dość sporo krwi, kula przeleciała nie fortunie bo ominęła kamizelkę, przetoczyliśmy mu krew, usunęliśmy kule. Więc teraz może być już tylko lepiej.
- Kiedy się obudzi ? Mogę do niego wejść ? - Ogromny ciężar zszedł mi z serca, mimo tego w głębi duszy cały czas się o niego bałam.
- Kiedy się obudzi, jeszcze nie wiemy zależy jak szybko jego organizm się zregeneruje. Pielęgniarka wyjdzie i będzie Pani mogła wejść, ale nie na długo Pani chłopak musi odpoczywać, a Pani chyba też przyda się odpoczynek. Teraz przepraszam, ale muszę już iść - Uśmiechnął się do mnie i poklepał po ramieniu
- Widzisz wszystko się ułoży - Zuzka mocno mnie przytuliła. Cieszyłam się, że są tu ze mną i mnie wpierają, mimo wszystko nie chciałam okazywać słabości, to nie było w moim stylu. Silna, niezależna pewna siebie, łzy były moją słabością.
- Karolinko ! - Usłyszeliśmy nagle wołanie, zanim się zorientowaliśmy moją mama była tuż obok nas - Tak się o Ciebie martwiłam, wszystko dobrze ? Nic Ci nie zrobił ?
- Nic nie jest dobrze Tomasz postrzelił Mikołaja, właściwie strzelał do mnie, ale Mikołaj mnie zasłonił - Mój głos się załamał, mama bez słowa mnie przytuliła, nie musiała dopytywać doskonale wiedziała co przeżywam w końcu to samo stało się 18 lat temu, nie minęła minuta, a pielęgniarka wyszła z jego sali - Idę do niego - Szybko się od niej oderwałam i weszłam do sali.
Białach leżał nieprzytomny podłączony do tej całej aparatury, wyglądał tak bezbronnie,momentalnie łzy napłynęły mi do oczu, przy nim nie umiałam być silna. Nie wiem czemu, przy nim nie potrafiłam być, aż tak silna.
- Tak bardzo Cię przepraszam, to wszystko moja wina - Złapałam go za dłoń - Postaram się już więcej nie pakować w kłopoty - Dodałam po chwili. Jak Mikołaj z tego wyjdzie to obiecuje sobie, ze już nigdy nie będę pakować się w kłopoty i narażać innych na niebezpieczeństwo. - Mikołaj obiecuje tylko proszę obudź się - Po moim policzku płynęły łzy - Rozumiesz jak mnie słyszysz, masz natychmiast się obudzić i do nas wracać !
- Przepraszam, ale musi już Pani wyjść - Pielęgniarka zaczęła mnie wyganiać
- Jeszcze chwila bardzo Panią proszę - Spojrzałam na nią chyba dostrzegła moje łzy bo uśmiechnęła się lekko.
- 5 minut i ani chwili dużej, musimy jeszcze zając się Panem Mikołajem, to dla jego dobra - Po jakiś 5 minutach wyszłam z sali, reszta czekała na mnie cały czas. Od razu zasypali mnie pytaniami co z Mikołajem
- Chodźmy już zawieziemy Cię do domu - Zaproponował Wojtek, czułam się zmęczona jak nigdy przedtem, ale nie chciałam go opuszczać.
- Karolina ! - Usłyszeliśmy nagle znajomy głos., spojrzeliśmy w stronę skąd dobiegał znajomy głos korytarzem w naszą stronę biegła Dominika z Juleczka. - Co z tatą - Zapytała jak tylko pojawiła się koło nas, Jula niemal od razu wskoczyła mi na ręce i przytuliła. Nie wiedziałam jak jej powiedzieć to co się stało bałam się ze zacznie mnie o wszystko obwiniać.
- Spokojnie - Całe szczęście Zuza wyręczyła mnie w tym - Twój tata został postrzelony, przeszedł operację, ale jest dobrze. Na razie jest w śpiączce, żeby doszedł do siebie według lekarzy jego stan jest dobry
- Matko, a tak się bałam - Dominika odetknęła z ulgą - Ja wiem, że to nie jest miejsce i czas, ale mogę mieć do Ciebie prośbę ? - Spojrzała w moją stronę
- Jasne, pomogę Ci we wszystkim
Jak wam mija makóweczka ? Właściwie jej koniec, spędzacie w domu czy gdzieś poza ? Ja niestety w domu, no ale cóż ;)
Nie będę was zanudzać i po prostu zapraszam na nowe opko
Miłego czytania !
Karetka na sygnale, krzyk płacz, jakieś głosy, panika, hałas i szum do okoła, to wszystko pamiętam jak przez mgłę, to wszystko działo się tak wolno, jak by ktoś włączył z powolnienie w odtwarzaczu. Byłam na siebie zła wściekła, to wszystko to moja wina. To przeze mnie Mikołaj został postrzelony, obwiniałam się o to tak samo jak o śmierć ojca. W końcu to ja byłam jego celem nie oni. Ten koszmar sprzed lat powrócił, z tym że on już nie wróci. Jak by ktoś od nowa puścił ten sam film ja on i ktoś kto ratuje mi życie.
Po raz pierwszy kogoś zabiłam, czułam się z tym źle, ale w głębi duszy cieszyłam się, że już nigdy go nie zobaczę i nie skrzywdzi tych których kocham, że w końcu będę wolna uwolnię się od tego co mnie przeraża i śni po nocach.
Razem z Zuzą Wojtkiem i Wiktorem pojechaliśmy za karetką, nie pozwolili mi jechać z nim, ta lekarka z karetki była nieugięta, nie docierały do niej moje prośby. Szpitalny korytarz przemierzyłam już chyba z milion razy jak nie więcej, czekałam na jakie kolwiek informację, , modląc się w duchu, że zaraz wyjdzie lekarz i powie, że wszystko dobrze.
- Będzie dobrze - Wiktor podszedł do mnie i bez słowa mnie przytulił, to on po śmierci taty razem Bartkiem byli dla mnie i mamy ogromnym wsparciem. Bałam się cholernie o Białacha modliłam się żeby wszystko zakończyło się dobrze i jak najszybciej zapomnieli o tym co się stało.
- Państwo są rodziną Pana Mikołaja ? - Nagle na korytarzu pojawił się lekarz miał może z 30 pare lat, miałam nadzieję że mimo młodego wieku jest dobrym specjalistą.
- Tak, tak - Wiktor odezwał się pierwszy - To jest jego dziewczyna - Wskazał na mnie - A ja jestem jej chrzestnym, chrześniak i jego żona - Wskazał na resztę, po czym podał mu dłoń.
- W takim razie nie będę zapraszać nikogo do gabinetu porozmawiamy tutaj. - Trzeba przyznać, że Wiktor miał dobry pomysł, z tą wielką rodzinką.- Nie ma pani nic przeciwko ? - To pytanie było skierowane do mnie
- Co z Mikołajem ? - Zapytałam nie odpowiadając na jego pytanie
- Stan Pana Mikołaja jest stabilny stracił dość sporo krwi, kula przeleciała nie fortunie bo ominęła kamizelkę, przetoczyliśmy mu krew, usunęliśmy kule. Więc teraz może być już tylko lepiej.
- Kiedy się obudzi ? Mogę do niego wejść ? - Ogromny ciężar zszedł mi z serca, mimo tego w głębi duszy cały czas się o niego bałam.
- Kiedy się obudzi, jeszcze nie wiemy zależy jak szybko jego organizm się zregeneruje. Pielęgniarka wyjdzie i będzie Pani mogła wejść, ale nie na długo Pani chłopak musi odpoczywać, a Pani chyba też przyda się odpoczynek. Teraz przepraszam, ale muszę już iść - Uśmiechnął się do mnie i poklepał po ramieniu
- Widzisz wszystko się ułoży - Zuzka mocno mnie przytuliła. Cieszyłam się, że są tu ze mną i mnie wpierają, mimo wszystko nie chciałam okazywać słabości, to nie było w moim stylu. Silna, niezależna pewna siebie, łzy były moją słabością.
- Karolinko ! - Usłyszeliśmy nagle wołanie, zanim się zorientowaliśmy moją mama była tuż obok nas - Tak się o Ciebie martwiłam, wszystko dobrze ? Nic Ci nie zrobił ?
- Nic nie jest dobrze Tomasz postrzelił Mikołaja, właściwie strzelał do mnie, ale Mikołaj mnie zasłonił - Mój głos się załamał, mama bez słowa mnie przytuliła, nie musiała dopytywać doskonale wiedziała co przeżywam w końcu to samo stało się 18 lat temu, nie minęła minuta, a pielęgniarka wyszła z jego sali - Idę do niego - Szybko się od niej oderwałam i weszłam do sali.
Białach leżał nieprzytomny podłączony do tej całej aparatury, wyglądał tak bezbronnie,momentalnie łzy napłynęły mi do oczu, przy nim nie umiałam być silna. Nie wiem czemu, przy nim nie potrafiłam być, aż tak silna.
- Tak bardzo Cię przepraszam, to wszystko moja wina - Złapałam go za dłoń - Postaram się już więcej nie pakować w kłopoty - Dodałam po chwili. Jak Mikołaj z tego wyjdzie to obiecuje sobie, ze już nigdy nie będę pakować się w kłopoty i narażać innych na niebezpieczeństwo. - Mikołaj obiecuje tylko proszę obudź się - Po moim policzku płynęły łzy - Rozumiesz jak mnie słyszysz, masz natychmiast się obudzić i do nas wracać !
- Przepraszam, ale musi już Pani wyjść - Pielęgniarka zaczęła mnie wyganiać
- Jeszcze chwila bardzo Panią proszę - Spojrzałam na nią chyba dostrzegła moje łzy bo uśmiechnęła się lekko.
- 5 minut i ani chwili dużej, musimy jeszcze zając się Panem Mikołajem, to dla jego dobra - Po jakiś 5 minutach wyszłam z sali, reszta czekała na mnie cały czas. Od razu zasypali mnie pytaniami co z Mikołajem
- Chodźmy już zawieziemy Cię do domu - Zaproponował Wojtek, czułam się zmęczona jak nigdy przedtem, ale nie chciałam go opuszczać.
- Karolina ! - Usłyszeliśmy nagle znajomy głos., spojrzeliśmy w stronę skąd dobiegał znajomy głos korytarzem w naszą stronę biegła Dominika z Juleczka. - Co z tatą - Zapytała jak tylko pojawiła się koło nas, Jula niemal od razu wskoczyła mi na ręce i przytuliła. Nie wiedziałam jak jej powiedzieć to co się stało bałam się ze zacznie mnie o wszystko obwiniać.
- Spokojnie - Całe szczęście Zuza wyręczyła mnie w tym - Twój tata został postrzelony, przeszedł operację, ale jest dobrze. Na razie jest w śpiączce, żeby doszedł do siebie według lekarzy jego stan jest dobry
- Matko, a tak się bałam - Dominika odetknęła z ulgą - Ja wiem, że to nie jest miejsce i czas, ale mogę mieć do Ciebie prośbę ? - Spojrzała w moją stronę
- Jasne, pomogę Ci we wszystkim
*************************************
No to teraz zobaczymy kto zgadnie :D
Kim jest Jula ?
Jaką prośbę ma Dominika ?
Jaką prośbę ma Dominika ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)