Witam witam was ! Jak tam sie podobał żarcik, że zawieszam bloga :D Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo ;)
Dziękuje mojej szwagiereczce za pomoc z tym najważniejszym fragmencie, no nic nie będę przedłużać miłego czytania !
Miałam wrażenie, że minęła wieczność, że to wszystko to jakiś film, który ktoś odtwarza w spowolnionym tempie, chociaż tak naprawdę minęła może chwila, może 20 minut.
- Panie doktorze, niech Pań spojrzy - Usłyszałam nagle, jak jedna z pielęgniarek zwraca się do lekarza
- To nie możliwe - Szepnął lekarz, jak by co najmniej ducha zobaczył - Proszę spojrzeć - Powiedział nieco głośniej, ale ja nie drgnęłam cały czas płakałam przytulona do Mikołaja. Nagle poczułam jak ktoś podciąga mnie do tyłu, niechętnie podniosłam głowę, to co ujrzałam przeszło moje wszelkie oczekiwania
- Boże - Szepnęłam nie wierząc to co widzę - Mikołaj wróć do nas - Zaczęłam ponownie, kiedy ujrzałam na monitorze skaczące kreski
-Musi Pani wyjść - Pielęgniarka wyprowadziła mnie siłą z OIOMU, nie pozwoliła mi przy nim zostać, w środku rozpoczęła się ponowna walka o jego życie
- Widzisz Mikołaj to silny chłopak wyjdzie z tego - Jacek przytulił mnie do siebie starając się dodać mi otuchy. Wtuliłam się w niego szukając ukojenia - Już nie płacz, zobaczysz wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży. - Nie wiem ile tak płakałam, kiedy usłyszałam krzyk z końca korytarza
- Tato ! - Wszyscy spojrzeliśmy w stronę dochodzącego krzyku. Dominika biegła cała zapłakana, nawet nie wiem kto ją powiadomił, skąd wiedziała co się stało. Momentalnie wyrwałam się z obięć Jacka i wyszłam jej na przeciw. - Tata, co z tatą ? ! - Z jej oczy płynął wodospad łez. Nie wiedziałam co jej powiedzieć, jak ubrać to w słowa, dla tego bez słowa ją przytuliłam . Kiedy trochę się uspokoiła spojrzała na mnie, cała zapłakana - Co z tata ? Co z nim ? - Kiedy już znalazłam odpowiednie słowa, z OIOMU wyszedł lekarz
- Przepraszam Pani Karolino - Zawołał mnie wychodząc z oddziału, momentalnie wszyscy zwrócili się w jego kierunku
- Tak - W moim głosie można było smutek, złość, ale i nutkę nadziej. - Co z nim ? Co z Mikołajem, Panie doktorze co z nim ?
- Pan Mikołaj napędził nam dużo strachu, zresztą Państwo widzieli, ale teraz już jest lepiej. Stan Pana Mikołaja nadal jest ciężki dla tego też wprowadziliśmy do w stan śpiączki - Starał się mówić spokojnie i opanowanie, tak abym zrozumiała każde słowo
- Śpiączki ? Ale ...? - Na samo słowo śpiączki zareagowałam panicznie, Dominika przytuliła się do mnie
- Spokojnie to dla jego dobra, niestety nie powiem kiedy Pan Mikołaj się obudzi to już zależy od niego, od tego jak jego organizm się zregeneruje - Uśmiechnął się do mnie - Naprawdę już wszystko będzie dobrze - Położył mi rękę na ramieniu - Może Pani do niego teraz iść, Pani oczywiście też może wejść - Zwrócił się do do Dominiki
- Dziękuję, naprawdę Panu dziękuje - Podziękowałam i nawet nie czekając na reakcje innych razem z Dominiką weszliśmy do Mikołaja.
- Jak się czujesz ?- podeszłam delikatnie do Dominiki.
- Jak ja mam się czuć skoro przez ciebie mój ojciec jest w takim stanie ?!- niemal wykrzyczała. Widziałam wściekłość w jej oczach ,ale się nie dziwię.
- Posłuchaj przecież to nie jest moja wina ja mu tego nie zrobiłam - próbowałam się jakoś tłumaczyć.
- Ale mogłaś zapobiec tej tragedii - wycedziła przez zęby.
- Uwierz, że ja też się martwię - odparłam czułam jak łzy zaczynają płynąć mi po policzkach.
- I ty myślisz, że ja ci uwierzę. Przecież widzę, że cię to zupełnie nie obchodzi - wrzasnęła i wybiegła z sali. Zupełnie nie wiem czym zasłużyłam sobie na takie traktowanie. Chce jej pomóc, a ona na mnie naskakuje. Nie ukrywam, że zrobiło mi się cholernie przykro.
- Boże - Szepnęłam nie wierząc to co widzę - Mikołaj wróć do nas - Zaczęłam ponownie, kiedy ujrzałam na monitorze skaczące kreski
-Musi Pani wyjść - Pielęgniarka wyprowadziła mnie siłą z OIOMU, nie pozwoliła mi przy nim zostać, w środku rozpoczęła się ponowna walka o jego życie
- Widzisz Mikołaj to silny chłopak wyjdzie z tego - Jacek przytulił mnie do siebie starając się dodać mi otuchy. Wtuliłam się w niego szukając ukojenia - Już nie płacz, zobaczysz wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży. - Nie wiem ile tak płakałam, kiedy usłyszałam krzyk z końca korytarza
- Tato ! - Wszyscy spojrzeliśmy w stronę dochodzącego krzyku. Dominika biegła cała zapłakana, nawet nie wiem kto ją powiadomił, skąd wiedziała co się stało. Momentalnie wyrwałam się z obięć Jacka i wyszłam jej na przeciw. - Tata, co z tatą ? ! - Z jej oczy płynął wodospad łez. Nie wiedziałam co jej powiedzieć, jak ubrać to w słowa, dla tego bez słowa ją przytuliłam . Kiedy trochę się uspokoiła spojrzała na mnie, cała zapłakana - Co z tata ? Co z nim ? - Kiedy już znalazłam odpowiednie słowa, z OIOMU wyszedł lekarz
- Przepraszam Pani Karolino - Zawołał mnie wychodząc z oddziału, momentalnie wszyscy zwrócili się w jego kierunku
- Tak - W moim głosie można było smutek, złość, ale i nutkę nadziej. - Co z nim ? Co z Mikołajem, Panie doktorze co z nim ?
- Pan Mikołaj napędził nam dużo strachu, zresztą Państwo widzieli, ale teraz już jest lepiej. Stan Pana Mikołaja nadal jest ciężki dla tego też wprowadziliśmy do w stan śpiączki - Starał się mówić spokojnie i opanowanie, tak abym zrozumiała każde słowo
- Śpiączki ? Ale ...? - Na samo słowo śpiączki zareagowałam panicznie, Dominika przytuliła się do mnie
- Spokojnie to dla jego dobra, niestety nie powiem kiedy Pan Mikołaj się obudzi to już zależy od niego, od tego jak jego organizm się zregeneruje - Uśmiechnął się do mnie - Naprawdę już wszystko będzie dobrze - Położył mi rękę na ramieniu - Może Pani do niego teraz iść, Pani oczywiście też może wejść - Zwrócił się do do Dominiki
- Dziękuję, naprawdę Panu dziękuje - Podziękowałam i nawet nie czekając na reakcje innych razem z Dominiką weszliśmy do Mikołaja.
- Jak się czujesz ?- podeszłam delikatnie do Dominiki.
- Jak ja mam się czuć skoro przez ciebie mój ojciec jest w takim stanie ?!- niemal wykrzyczała. Widziałam wściekłość w jej oczach ,ale się nie dziwię.
- Posłuchaj przecież to nie jest moja wina ja mu tego nie zrobiłam - próbowałam się jakoś tłumaczyć.
- Ale mogłaś zapobiec tej tragedii - wycedziła przez zęby.
- Uwierz, że ja też się martwię - odparłam czułam jak łzy zaczynają płynąć mi po policzkach.
- I ty myślisz, że ja ci uwierzę. Przecież widzę, że cię to zupełnie nie obchodzi - wrzasnęła i wybiegła z sali. Zupełnie nie wiem czym zasłużyłam sobie na takie traktowanie. Chce jej pomóc, a ona na mnie naskakuje. Nie ukrywam, że zrobiło mi się cholernie przykro.
Ale śmieszny ten twój żarcik szwagierko 😂
OdpowiedzUsuńUwielbiam 😍
Chce jeszcze więcej i więcej 😍
Żarcików czy zmartwychwstań ?
UsuńNo dziękuję za takie żarty wiesz 😂😂 Ale opko jak zawsze super ❤️
OdpowiedzUsuńJa też podziekuję za takie żarty..����
OdpowiedzUsuńA opko jest cudowne��
ja wiedziałam że sciemnia to Jest tak uparte stworzenie ze tak latwo nie odpuszcza ..😂🤣😂czekam na kolejne
OdpowiedzUsuń