Jak tam wam leci niektórzy przed feriami, inni już odpoczywają, a jeszcze inni już nie znają tego słowa. 😕Przychodzę do was z kolejnym opkiem z 9 serii, mam nadzieje że się wam spodoba. Co prawda nie jestem zadowolona z niego, ale obiecuje poprawę :D
No nic nie przedłużając zaparszam do czytania i komentowania
Pozdrawiam <3
- No widzisz mówiłem, że Pan doktor się zgodzi - Ucieszony szedł koło mnie - To co jedziemy - Złapał mnie za rękę i przyspieszył
- Lekarz może i tak, ale mama - Musiałem ostudzić jego zapał.
- Wujek nie gadaj, że boisz się mamy - Zatrzymał się na chwilę - A poza tym odmówił byś mi ? - Spojrzał na mnie robiąc oczy niczym kot ze Shreka. No to poległem
- No dobra, ale to będzie nasza mała tajemnica. Zgoda ?
- Pewnie - Kacper przybił mi piątkę, po czym ponownie złapał za rękę - Bo wiesz jak mama się dowie to zgładzi nas oboje - Zaśmiał się wychodząc
- W takim razie siedzimy w tym razem - Pomogłem mu wyjść do samochodu. Młody siedział z tyłu zadowolony jak by co najmniej wygrał los życia, buzia nie zamykała mu się nawet na chwilę. Miał w sobie coś takie co sprawiało, że nie dało mu się oprzeć mimo tego wszystkiego był pogodny i radosny. Tak samo jak Karolina nie mam pojęcia skąd oni mieli tyle siły, ja na miejscu Karoliny chyba dawno potrzebował bym jakiegoś wsparcia specialist, a ona doskonale sobie radzi.
- To co młody myślę, że średnia wystarczy
- Średnia ? Co tak mała - Mój wybór chyba trochę go zawiódł
- Dużą to chyba jedlibyśmy przez 2 dni. W końcu jadłeś obiad w przedszkolu, a ja w pracy
- A może jednak wzięlibyśmy dużą ? - Próbował ze mną negocjować
- Wiesz wydaje mi się, że tata ma rację - Młoda kelnerka zwróciła się w naszą stronę - Akurat duża pizza jest taka jak ten stół - Pokazała na stolik obok więc mogło by być ciężko
- No dobra to nich będzie średnia i cola - Odparł uśmiechając się do niej
- W takim razie średnia 5 i dwie małe cole – Sprecyzowałem zamówienie
- Ok, tak 15 minut trzeba będzie poczekać – Uśmiechnęła się i odeszła od stolika
- Ale fajnie, że przyszliśmy mama nie pozwala na takie rzeczy. Ostatnio to jak byłem w młodszej grupie to namówiłem ciocię Paulinę – Mówił dumny z siebie.
- Mam nadzieję, że cioci Pauli nie wydałeś – Powoli zacząłem obawiać się o swoje życie.
- No jasne, że nie
- To dobrze – Kelnerka akurat przyniosła nasze zamówieni. Kacper od razu zabrał się do pałaszowanie swojego kawałka - Młody, a mogę Cię o coś zapytać ?
- No tak, dawaj wujek
- Miał byś coś przeciwko jak bym zaprosił Twoją mamę na wesele jutro ? – Wiedziałem, że młody jest bardzo zazdrosny o Karolinę dla tego wolałem zapytać go o zdanie. Nie chciałem, żeby czuł się pominięty
- Pewnie, tylko ciocia jest chora, a mama mnie samego nie zostawi – Spojrzał na mnie poważnie – To mamy problem – Zrobił zadumaną minę
- Załatwię Ci najlepszą opiekunkę
- W takim razie ja się zgadzam. Tylko wiesz teraz musisz przekonać mamę, ale spoko pomogę jak coś. Mi nie odmówi – Powoli kończył jeść – To załatwiaj wujek tą opiekunkę bo zaraz trzeba wracać do domu
- Nóżki mnie już bolą , daleko jeszcze ten samochód ? – Młody zaczął marudzić ledwo po wyjściu z pizzerii
- Kawałek. Jak Cię nóżki bolą to może poniosę ? – Kacper nie powiedział nic tylko wyciągnął rączki w moją stronę
- Zdecydowanie lepiej – Przytulił się do mnie, ten dzień chyba go wykończył.
***
Wykończona całym dniem pracy marzyłam żeby znaleźć się w domu rano patrol, potem papiery, a na sam koniec ta cała akcja miałam dość tego dnia. W domu byłam tuż przed 20. Mikołaj z Kacprem nie odzywali się już od dłuższego czasu, trochę się obawiałam sama nie wiem czy tego że Mikołaj nie da sobie rady, czy wręcz przeciwnie da, ale w domu zastanę Sajgon.
Kiedy otworzyłam drzwi myślałam, że padnę z wrażenia, w domu nie wybuchła żadna wojna nie przeszło tornado. Mikołaj z moim synem siedzieli przy stole i jedli kolację
- Mama – Młody przywitał się ze mną jak tylko weszłam do domu
- Cześć – Ucałowałam go w czubek głowy – I jak było ?
- Super
- Jak widzisz żyjemy - Zaśmiał się Białach – Więc siadaj starczy i dla Ciebie
- W takim razie skorzystam – Usiadłam do stołu – To opowiadajcie jak było
- Super poszliśmy na spacer, ale najpierw do Pana doktora
- Obiad był ?
- Jasne - Młody spojrzał na Mikołaja – Pokazałem wujkowi tą restaurację co czasem chodzimy
- Bernard ?
- Tak, no nawet można tam się najeść – Zaśmiał się Mikołaj
- A właśnie ten mama bo wujek coś musi Cię zapytać
- Mnie ? – Zdziwiłam się nie co – A o co ?
- Mój kumpel jutro się żeni nie poszła byś ze mną ?
- Chętnie, ale – Kacper nawet nie dał mi dokończyć
- Spoko mama wujek nianie mi już załatwił – Wyszczerzył ząbki
- No nie wiem – Nie byłam do końca przekonana, nie lubiłam kiedy Kacper zostaje z kimś obcym
- Nie musisz się o nić martwić - Mikołaj zaczął mnie uspokajać – Dominika da sobie radę. Obiecuje, że nie rozniesie domu, ani nie puści go z dymem – Zaśmiał się
- Mamo no zgódź się. Wujek przecież nie może iść sam – Młody stanął za nim murem, obaj spojrzeli na mnie jak dwa zbite psy
- No dobra niech będzie, ale nie mam sukienki – Panowie momentalnie się załamali
- To ja i wujek pójdziemy do kina a Ty po sukienkę – Stwierdził po chwili namysłu
- O nie. Jutro rano 10 zbiórka jedziemy do galerii. Namówiliście mnie to macie za swoje – Zaśmiałam się – Dziękuje za kolację – Wstałam od stołu. Mina chłopaków była bez cena świadomość spędzenia całego dnia na zakupach dobiła ich. – Tobie radzę przywieść garniak bo nie wiem czy wyrobisz się wrócić do domu – Zaśmiałam się i zniknęłam za drzwiami w kuchni
- No to wpadliśmy - Usłyszałam tylko jak mój syn klasycznie się załamuje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz