Helllo !
Przed wami 4 część 9 serii ! Liczę na to, że się wam spodoba. Kolejne pewnie za tydzień.
Nie przedłużam dłużej ! Miłego czytania
- Proszę - Podała mi kubek z gorąco herbatą i usiadła koło mnie. Milczała patrząc na mnie jak by szukała odpowiednich słów, jak by nie potrafiła dobrać ich na tyle odpowiednio, aby zdradzić mi to wszystko
- Nie jesteś mi nic winna nie oczekuje wyjaśnień - Zacząłem kiedy ona milczała. Nie była mi winna wyjaśnień, nie oczekiwałem tego od niej.
- Jesteś wspaniały, ale muszę chce Ci to wszystko wyjaśnić - Uśmiechnęła się lekko - Naprawdę jesteś wspaniałym człowiekiem
- To dzięki Tobie - Uśmiechnąłem się do niej - Dzięki Tobie chce być lepszy - Spojrzałem w jej oczy, szybko opuściła wzrok lekko zawstydzona. - Każdego dnia - Dodałem cicho, speszyłem ja po raz pierwszy widziałem ją zawstydzoną.
***
Mikołaj bym wspaniałym facetem, nie oczekiwał wyjaśnień nawet nie chciał żebym mu to wszystko wyjaśniała. Przez ten cały czas czułam się z tym źle czułam się źle, że go oszukuje, że nie umiem być z nim szczera, każdego dnia chciałam wyjawić mu prawdę, ale nie umiałam nie potrafiłam, zebranie odpowiednich słów było ciężkie, zawsze radziłam sobie w ciężkich sytuacjach starałam się pomagać innym i być przy nich kiedy tego potrzebują, a zwykła rozmowa z nim była dla mnie czymś wyjątkowo trudnym.
- Miałam może 6 lat, nawet dokładnie nie wiem ile miałam wtedy jak poznałam Martę, poznałyśmy się w piaskownicy w jedno wakacyjne południe - Zaczęłam opowiadać - Zaprzyjaźniłyśmy się od razu,byłyśmy tak podobne do siebie, a jednak tak różne, rozumiałyśmy się niemal bez słów, od tego dnia byłyśmy nie rozłączne wszędzie chodziłyśmy razem Nawet namówiliśmy rodziców na wspólną klasę - Zaśmiałam się - W sumie nie dziwie się, że się zgodziły bo sama bym miała siebie dość, jak by ktoś tak mi truł za uchem. Wspólna podstawówka, potem kolejny etap i tak razem krok w krok w te same miejsca, zawsze obok siebie, radząc sobie z problemami, stawiając im czoła nigdy nie uciekałyśmy przed nimi, zawsze szukałyśmy tego światełka w tunelu. Niektórzy się z nas śmiali, ale nas to nie interesowała to była prawdziwa przyjaźń taka z prawdziwego zdarzenia, wierzyłyśmy w siebie doskonale wiedziałyśmy, że jedno nasze słowa, a druga skoczy za nią w ogień. Wiadomo nic nie trwa wiecznie w końcu rozjechałyśmy się w różne strony, ja szkoła policyjna ona psychologia, każda z nas robiła to co kocha, a i tak potem chciałyśmy połączyć siły ona psycholog policyjny, ja policjantka, zawsze razem obok siebie. Może dziwnie to brzmi, ale prawdziwa przyjaźń taka jest - Ciężko było mi opowiadać o tym wszystkim, ale czułam, że jest jedyną osobą której chce zdradzić ten sekret - Oczywiście kiedy tylko mogłyśmy odwiedzałyśmy się nie było to częste, ale takie życie. Kiedyś byłyśmy już na ostatnim roku przyjechała do mnie, na początku nie chciała rozmawiać dopiero po chwili zdradziła mi, że jest w ciąży. Mówiła, że to skutek pijackiej imprezy, że się zapomniała i tak się skończyło, ale ja jej nie wierzyłam za dobrze ją znała. On ją, albo zostawił, albo stało się coś gorszego, nie chciała o tym rozmawiać uszanowałam to, nie pytałam. Udałam, że jej wierzę, bez zbędnych pytań byłam obok niej - Spojrzałam na niego słuchał w ciszy, czułam że mnie rozumie, że szanuję powagę tej opowieści, w tym momencie znaczyło to dla mnie bardzo dużo - jej rodzice odsunęli się od niej byli wierzący, wprowadziła się do nas przecież nie mogłam zostawić jej na lodzie. Byłyśmy jak siostry - Widziałam jego zdziwienie po słowach nas - Byłam wtedy z Kamilem, poznałam go na jednej imprezie, znał ją dość dobrze dlatego nie miał nic przeciwko, Marta mieszkała z nami, przez końcówkę ciąży. W ostatnim miesiącu jej ciocia dowiedziała się o wszystkim i zaczęła nam pomagać. Ona jako jedyna tylko na nią mogła liczyć. W końcu nadszedł termin, urodziła ślicznego zdrowego chłopca, zakochałyśmy się w nim od razu, drugiego dnia Marta zachorowała nie wiedzieli co jej jest. Z dnia na dzień było coraz gorzej, mimo tego wierzyłam, że wszystko się ułoży i niedługo będzie tak jak dawniej, my dwie spełniamy marzenia te które zaplanowałyśmy mając po 6 lat - Jeździłam palcem po kubku, ta historia dotknęła mnie tak mocno - Po trzech dniach kiedy przyszłam z samego rana , okazało się że nie żyje mój świat się zawalił straciłam najlepszą przyjaciółkę - Utrata kogoś bliskiego boli tak cholernie, rozdziera serca na milion kawałków
- Tak mi przykro - Położył swoją dłoń na mojej
- Myślałam, że nie dam sobie z tym rady w koncu była dla mniej jak siostra, powierniczka. W pierwszej chwili się załamałam, przestałam wierzyć w co kolwiek, ale ona wierzyła we mnie zostawiła mi list i papiery jak się okazało przygotowała się do tego świetnie, prosiła mnie o opiekę nad małym dzięki dokumentom mogłam zabrać go niemal od razu do rozprawy, nie wahałam się wróciłam z nim do domu Kamil był zaskoczony, nie podobało mu się to, ale uszanował moją decyzję. Ciocia Marty dużo mi pomagała, było mi cholernie ciężko, ale wierzyłam że nic nie dzieje się bez przyczyny, że jest powód dla którego to ja miałam się nim zaopiekować, a nie ciocia, czy ktokolwiek inny. Rozprawa odbyła się szybko dostałam prawa, powoli czułam że wszystko jest na dobrej drodze. Po 3 latach okazało się, że Kacperek cierpi na nieobreperowanego guza mózgu, mój świat zawalił się kolejny raz, szpitale lekarze to wszystko sprawiło , że mój związek z Kamilem nie przetrwał. W zasadzie chyba od początku było to do przewidzenia, czasem miałam wrażenie, że traktuje go trochę bez uczuciowo. To wszystko było tak cholernie trudne, ale nie żałowałam nigdy tego, nigdy nie żałowałam tego, że Kacperek jest ze mną, w każdej ciemności jest jakieś światełko co rozświetla Ci życie, a ja szukam go tak naprawdę co dnia i znajduje. Warto wierzyć, że nowy dzień przyniesie coś dobrego, wtedy jest zdecydowanie lepiej
- Jesteś wspaniała, tak cholernie silna
- Wbrew pozorną to nie jest tak ciężkie
- Dla mnie jesteś najśliczniejszą kobietą, jaką znam.
- Ciocia mi dużo pomaga, gdyby nie ona nie dała bym rady. Więc jednak może nie jestem, aż tak silna. Mama jeszcze jakoś na początku mi pomagała, ale potem jak Kacperek zachorował przestała, czasem tego nie rozumiem
- Nie każdy jest tak silny jak Ty, wiesz ile trzeba mieć odwagi, żeby na codzień patrzeć jak takie maleństwo walczy. To wymaga cholernie dużej siły i odwagi
***
Nigdy nie pomyślał bym, że skrywa w sobie coś takiego. Wydawała się silną niezależna, inna niż wszyscy inni do okoła, ale nigdy nie powiedział bym że w jej życiu może rozgrywać się taki dramat
- Bo odwaga to nie znaczy, że się nie boisz tylko przezwyciężasz ten strach
- Odważna, silna a do tego mądra - Uśmiechnąłem się w jej stronę, w końcu i na jej twarzy zagościł uśmiech
- A z Ciebie niezły bajerant
- Każdy ma jakiś dar - Zaśmiałem się - Ale Ciebie nie da się zbajerować
- Dokładnie, nic z tego
- I to mnie cieszy
- To Cię cieszy ? - Spojrzała na mnie zdziwiona - A to dla czego ?
- A to już pozostanie moją tajemnicą, będę się zbierać
- Mikołaj - Złapała mnie za dłoń - Mogę Cię o coś prosić - Zaczęła niepewnie
- Jasne, nie powiem nikomu - Uśmiechnąłem się do niej - O cholera - Spojrzała na zegarek - Przegadaliśmy całą noc, za 2 godziny trzeba wstać
- No to pięknie - Usiadłem ponownie - No nic, tax do domu jakaś godzina mi zostanie
- Nie ma sensu żebyś wracał, w ogóle nie ma sensu, żeby iść spać. Proponuje dalszą rozmowę, a potem kawę i kawę, kawę - Zaśmiała się patrząc w moją stronę
- O tak dużo kawy - Oparłem głowę o zagłówek - To będzie ciężki dzień, to o czym rozmawiamy ?
- Hmmm... Nie mam pojęcia, liczyłam na to że Ty coś zaproponujesz
- A jak ciocia jak się czuła jak ją odwiozłaś ?
- Głowa ja bolała, miała się położyć pewnie się przejęła tym wszystkim i to dla tego
- No tak, u mnie tak było cały czas. Nie wiem co te farbki mają w sobie, ale są bardzo smaczne - Karolina spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać
- Nie mów mi, że jadłeś farbki ? Wiesz, że nimi się maluje ?
- Co nie zmienia faktu, że są dobre. Woda z solą już niekoniecznie - Skrzywiłem się na samą myśl o tym specjale
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz