Muzyka

Zapraszamy !!

Razem z Emilką zapraszamy na https://pipopowidaaniapelnewrazen.blogspot.com/

niedziela, 31 grudnia 2017

3.26 Wigilia i niespodzianka....

Witamy wszystkich w tym ostatnim dniu starego roku !!!
Opko miał być po nowym roku, ale udało nam się napisać szybciej. Opowiadanko napisałam razem z Emilką 😀 Takie typowe dla nas 😆 mamy nadzieję, że się wam spodoba i zostawicie jakiś ślad po sobie, jeszcze raz wszystkie najwspanialszego w nowym roku !!!

Byłam zła, wściekła na Mikołaja od tygodnia nie ma dla mnie czasu zachowywał się jak by szukał rozwiązania jak uciec od odpowiedzialności, albo zrobić  coś żebym ja uciekła od niego, a on nie czuł się niczemu winny i jest na zajebistej drodze do tego, nie właściwie on już tu zrobił, bo nie pozwolę sobie na coś takiego, nie pozwolę żeby ktoś mnie tak ranił. Kocham go cholernie go kocham, jest dla mnie najważniejszy, nie wyobrażam sobie, że mogło by go nie być w moim życiu, a jego zachowanie rani mnie tak cholernie, że nawet nie potrafię o tym mówić, już nawet nie pamiętam kiedy było między nami coś więcej poza pocałunkiem chyba przed tą całą wizytą u lekarza. Bo od wizyty cała namiętność to wszystko co było gdzieś wyparowało, a ja własnie tego teraz potrzebuje, tego zapewnienia że jest przy mnie i mogę na nim polegać, że jest i zawszę będzie przy mnie. Po moim policzku płynęła kolejna łza, a ja pakowałam kolejne rzeczy do torby. Chciało mi się płakać jak cholera, ale nie mogłam sobie na to pozwolić nie mogłam sobie pozwolić na jaką kolwiek słabość, nie ma takiej opcji żeby zobaczył że w jakimś chociaż maleńkim stopniu jest mi z tym cholernie źle i nie potrafię bez niego żyć, w między czasie odpisywałam jeszcze na sms, no tak inni pamiętają a on nie... Nie potrafiłam już tego dłużej ciągnąć, dla tego postanowiłam się wyprowadzić Nie umiem być z kimś kto boi się odpowiedzialności, i nie potrafi nawet o tym szczerze porozmawiać, z resztą co ja sobie myślałam przecież każdy facet zwiewa jak pojawiają się problemy, myślałam że on jest inny, że mój Mikołaj nie jest taki  Już bym wolała, żeby powiedział mi w prost, że on nie pisał się na coś takiego i odchodzi , a nie zachowuje się ja gówniarz. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i włożyłam torbę do samochodu, zostało mi tylko przebrać się na wigilie i odstawić szopkę, że wszystko jest ok, ale wiem jedno z Mikołajem nie mam zamiaru rozmawiać, przez tyle czasu on się nie pofatygował, żeby porozmawiać to teraz już za późno .
Założyłam czarną sukienkę za kolanko, przejrzałam się  w lusterku oo już ostatnia pora na nią, byłam już w 3 msc i mój brzuszek lekko się zaokrąglał, dotknęłam brzucha - Ja Cię nigdy nie zostawię - Szepnęłam sama do siebie. Do sukienki założyłam do czarne szpilki lekki makjiarz i byłam gotowa. Usłyszałam pukanie do drzwi, poszłam otworzyć
- Cześć - Przywitała mnie Dominika
- Cześć, wchodź ale taty nie ma - Starałam się być naturalna, nie chciałam żeby poznała że coś jest nie tak
- Ja do Ciebie - Uśmiechnęła się  - Wszystkie wszystkiego najpiękniejszego, najwspanialszego - Przytuliła mnie i wręczyła prezent
- Dziękuję - Uśmiechnęłam się, ona dopiero teraz spojrzała na mój brzuch
-Czy ja o czymś nie wiem ? - Przytknęłam jej tylko
- Super będę miała rodzeństwo! Gratulację - Przytuliła mnie ponownie  - Wszystko gra ? - Dodała po chwili kiedy spojrzała na mnie
- Tak, znaczy nie lekarz podejrzewa zespół Downa a Mikołaj od tego momentu nie ma dla mnie czasu, cały czas jest zajęty wykręca się od rozmów, zasłania pracą. Czuje że się odsuwa i szuka tylko jakiegoś argumentu żeby uciec,albo żebym ja uciekła kiedy ja go cholernie potrzebuje, za dwa dni są badania a ja nie wyobrażam sobie być tam sama, nie dam rady  - Sama nie wiem czemu jej się żaliłam
-  Może tata lekko się przestraszył i nie chec Ci tego okazywać, bo powinien Cię wspierać, ale na pewno nie ucieka od odpowiedzialność - Dominika starał się go bronić
- Ale zachowuje się jak by właśnie to robił - Chyba potrzebowałam z kimś pogadać
- Znam go, ty też i na pewno nie ucieka tylko jak to facet nie chce okazać słabości, tylko robi to w cholernie durny sposób - Posłała mi ciepły uśmiech - Przepraszam Cię, ale muszę jechać mama chce wyjechać do niemiec zaraz po nowym roku i zabrać nas ze sobą i ma mnóstwo rzeczy do zrobienia - Dominika posmutniała
- A Ty chcesz jechać ? - Zapytałam kiedy tylko zauważyłam jej minę
- Nie, muszę porozmawiać z tatą czy mogę zostać
- Tata na pewno pozwoli Ci zostać - Pocieszyłam ją
- Tak myślisz ?
- Na pewno, bardzo się ucieszy że nie chcesz jechać i z nim zostać.  - Przytuliłam ją
- Teraz tym bardziej bym nie mogła ktoś musi wychować tego szkraba na normalne dziecko bo po was to strach się bać  sztuki walki, jazda na motorze, miłość do nogi, policji odziedziczy to jeszcze mini komandos wyrośnie - Zaśmiała się a ja razem z nią.

***

Z komendy do domu jechałem jak wariat chciałem zdążyć się przebrać i zabrać Karolinę ze sobą na tą całą Wigilię, do której od początku nie byłem przekonany wolałbym ten czas spędzić z rodziną.
- Gotowa ? - krzyknąłem jak tylko wszedłem do domu niestety odpowiedziała mi cisza co mnie bardzo nie tyle zaskoczyło co zaniepokoiło. Poszedłem dalej, do głowy przychodziły mi coraz bardziej ciemne scenariusze wiadomo w ciąży omdlenia, osłabienia i w ogóle. Jednak tego się nie spodziewałem z sypialni zniknęły wszystkie rzeczy Karoliny wtedy dotarło do mnie, że ostatnio zachowywałem się jak dupek i stanę na uszach, żeby wszystko jakoś odkręcić. Miałem nadzieję, że będzie na kolacji i uda mi się z nią porozmawiać. Jednak po drodze wpadłem na pewien genialny pomysł. Nieco spóźniony wszedłem do sali, gdzie byli już chyba wszyscy. Szukałem wolnego miejsca gdzieś blisko Karoliny, ale ona chyba tego wieczoru wolała towarzystwo koleżanek, dlatego posmutniały i zestresowany tym co ma się wydarzyć usiadłem obok Krzyśka. Siedziałem tam i cały czas w głowie układałem plan.
- Mikołaj podaj mi cole - z myślenia wyrwał mnie Jacek. Wziąłem w rękę napój w butelce i rzuciłem celnie niestety nie wylądowała ona w rękach Dyżurnego,a trafiła w głowę Julka.
- Ała uważał byś ! - wrzasnął Poniatowski tak jakby dostał co najmniej pustakiem.
- No już nie przesadzaj, że cię tak bolało - odparłem obojętnie.
- A co gdybyś źle mnie trafił i bym zginął ? - wtedy żałowałem, że właśnie tak w niego nie trafiłem przynajmniej teraz nie słuchał bym wykładu na temat zabijania i to nie byle czym, bo butelką coli.
- Ta zabiłbym cię butelką no Julek proszę cię nie przesadzaj - widziałem jak Zapała i Nowak powstrzymują śmiech no w sumie wcale im się nie dziwię, bo Julek jak nikt inny potrafi z siebie zrobić błazna.
- Gdyby nie ja nie mielibyście takiego dobrego barszczyku, a mam dla was jeszcze jedną niespodziankę - powiedział oburzony.
- No przepraszam to nie było celowe - miałem dość tej rozmowy.
- Niech ci będzie Wigilia jest więc nie będę się obrażał, ale pamiętaj ja takich rzeczy nie zapominam - podałem mu dłoń na przeprosiny i miałem nadzieję, że się już zamknie.
Tego wieczoru byłem taki roztargniony, wszystko leciało mi z rąk normalnie jakaś jedna wielka maskara. I jeszcze Julek dzisiaj to mnie denerwował jak nigdy dotąd. Ciągle myślami byłem przy Karolinie przecież do cholery będziemy mieli dziecko, a ona zachowuje się jakby mnie to nie dotyczyło.
- Kur...- z tego zawirowania oblałem się tym cholernym barszczem.
- No ty Mikołaj nie potrafisz uszanować mojej ciężkiej pracy ja ten barszczyk pół dnia robiłem - nie miałem ochoty go słuchać,bo jeszcze bym mu coś zrobił dlatego wyszedłem skombinować sobie jakąś inną koszule.
Szedłem wkurzony korytarzem miałem ochotę na czymś się wyżyć sam nie wiem czemu kumulowały we mnie takie nerwy.
- Mikołaj poczekaj ! - usłyszałem kobiecy głos niestety nie Karoliny, za którym tak bardzo tęskniłem, a Emilki, która za wszelką cenę chciała mi pomóc.
- W samochodzie mam koszule Krzyśka no będzie trochę za mała, ale przynajmniej czysta - uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
- Dzięki dzisiaj to już mi wszystko obojętne - podczas przebierania wypadło mi z kieszeni małe czerwone pudełko co zwróciło uwagę kobiety.
- No nie mów, że chcesz się oświadczyć - powiedziała zaskoczona.
- Tak tylko nie wiem jak to zrobić - odparłem z trudem dopinając guziki w ciasnej koszuli.
- Spokojnie ja ci we wszystkim pomogę -  naprawdę Emilka uratowała mi życie sam to ja bym napewno coś zepsuł i tylko wystawił się na pośmiewisko.
Wróciliśmy na salę gdzie za pare minut miałem poprosić Karolinę o rękę wtedy dopadły mnie wątpliwości czy po tym co się ostatnio wydarzyło ona się zgodzi.
- Coś ty tą koszule w dziecinnym kupił - zapytał rozbawiony Krzysiek, który razem z Jackiem patrzyli na mnie jak na kaluna.
- Ona jest twoja - mruknęła zła na męża Emilia.
- To nie moja wina, że jesteś takim kurduplem - odgryzłem się, jego mina powaliła wszystkich nawet śmiejącego się razem z nim Nowaka.
- O Mikołaj jesteś wreszcie czekamy na ciebie z ciastem spróbuj mój brat go upiekł - podszedł do mnie Julek, żeby się odczepił wziąłem jeden kawałek jednak szybko tego pożałowałem. To było nie jadalne ktoś chyba nie dodał do tego ciasta połowy składników, a spalone to one było chyba z każdej strony.
- I jak ?- zapytał mnie po chwili.
- Pyszny - odparłem z trudem przeżuwając wtedy on też wziął sobie ostatni kawałek, który został na talerzu.
- O cholera czemu mi nie powiedzieliście, że tego nie da się zjeść - wypluł arcydzieło swojego brata do kosza.
Wtedy nadszedł czas na mój plan. Z Emilką dogadaliśmy ostatnie szczegóły. Wtedy to dopiero dopadła mnie trema.
- To ja ją zaraz przyprowadzę - powiedziała Zapała i dała mi kopniaka.
- A to za co ? - zapytałem zaskoczony.
- Na szczęście - uśmiechnęła się i po chwili zniknęła w głębi ciemnego korytarza.
Niczego nie świadoma Karolina przyszła z Emilią do pomieszczenia. Kiedy mnie zobaczyła chciała się wycofać, ale gdy wyciągnąłem czerwone pudełko oniemiała,  gdy chciałem uklęknąć koszula pożyczona od Krzyśka pękła. Słyszałem jak szczególnie męska część zgromadzonych wybuchła śmiechem. Karolina najpierw poparzyła na mnie zaskoczona, potem jak reszta zaczęła się śmiać. Wtedy to już straciłem wiarę, że się zgodzi.
- Kotek jeesteś dla mnie - Nie potrafiłem skleić zdania z tych nerwów tylko się dukałem - naj waż niej sza, ko cham Cię, ko cham was - No i na tyle mojej przemowy którą układałem przez cały wieczór, nie potrafiłem nic więcej powiedzieć, całe szczęście Emilka była obok i po raz kolejny uratowała mi dupę " Kocham Cię wyjdziesz za mnie ?" - Szepnęła do mnie niczym 5 latka który zapomniał roli na przedstawieniu
- Kotek Kocham Cię wyjdziesz za mnie ? - Zapytałem licząc na najgorsze
- A ty co koszule jakiemuś przedszkolakowi zabrałeś ? - powiedziała ocierając łzy ze śmiechu.
- Wypraszam sobie - wtrącił śmiejąc się Krzysiek.
- To co zgadzasz się ? - zapytałem patrząc jej prosto w oczy, widziałem w nich zawahanie.
- .... tak - powiedziała niepewnie wtulając się w ukochanego.

piątek, 29 grudnia 2017

3.25 Idź sobie do niej !

Witam !!
To ostatnie opowiadanko w tym roku, kolejne nie mam pojęcia kiedy się ukaże po nowym roku ale kiedy dokładnie nie wiem. W tym nowym roku chciałam życzyć wam wszystkiego co najlepsze i żeby ten nowy rok był lepszy od tego ! :*

Pojawił się on na początku był miły, ale po chwili zrobił się nachalny, bałam się okropnie się bałam pamiętam te duże piwne oczy, a w nich ogromną satysfakcje jak by zdobył jakieś cholernie ważne trofeum, i te trzy słowa wypowiedziane jak obietnica "Jeszcze tu wrócę", a potem był tylko płacz i cholerny smutek jakaś wewnętrzna pustka czułam jak przenika przez moje ciało, a życie nabiera barwy szarości., nagle pojawi się on, był delikatny czuły i kochany, znowu wszystko wróciło do normy, życie nie było juz tylko szaro białe ale ponownie nabrało kolorów, a ja chęci do życia. Mimo tego, że był obok, że czułam jego obecność w środku czułam się jakaś pusta  z każdym jego słowem, jego obietnicą nabierałam ponownie chęci dożycia istnienia, a pustka przemijała. Ale ponownie on zniknął i pojawił się właściciel piwnych oczu, a ja czułam ten sam starch  tą samą nicość, był tak niebezpiecznie blisko, nie potrafiłam juz tego znieść, to było zbyt trudne. Przerażona obudziłam się.

***

Obudziłem się Karoliny nie było obok, spojrzałem w stronę okna, stała wpatrzona w księżyc jego blask oświetlał jej zgrabną sylwetkę,  jejku jak ja za nią tęskniłem przez ten cały czas. Podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu ona lekko się wzdrygnęła
- Przepraszam nie chciałem Cię wystraszyć -  szepnąłem 
- Nic się nie stało 
- Czemu nie spisz ? - zapytałem przytulony do niej 
- Tak, jakoś nie mogę - Czułem że starała się wykręcić od rozmowy, że coś jest nie tak
- Śniło Ci się coś prawda ? - Zapytałem cicho -  Kręciłaś się strasznie - Dopiero teraz na mnie spojrzała, widziałem że chce o czymś porozmawiać, ale chyba się boi. Usiadła na łóżku - Kotuś co się dzieję - Klęknąłem przed nią 
- Obiecaj, że powiesz prawdę - Spojrzała na mnie 
- Obiecuje  - Schowałem jej dłonie w swoje. 
- Od jakiegoś czasu śni mi się coś dziwnego, właściwie czuję, ze to są jakieś wspomnienia, ostatnio coś innego. Najpierw śniły mi się same oczy  cholernie się nich bałam, śniły mi się te oczy jakiś zarys twarzy i słowa "Jeszcze tu wrócę", powodowały, że czułam straszną pukę jak by życie ze mnie uszło, stało się takie szaro białe, pełne bólu i cierpienia - czułem, że przechodzi ją lekki dreszcz - Dziś jak jechałam to śniło mi się to samo, a zaraz po tym śniłeś mi się Ty, znaczy Twoje oczy i to jak mnie przytulasz, wtedy czułam się bezpiecznie, a   teraz znowu te oczy byłam przerażona płakałam bałam się i a potem pojawiłeś się Ty i znowu ten spokój, ale po chwile zniknąłeś i znowu był on.. Wiesz kim on jest ? Czemu się tak go cholernie boje ? Ten strach jest tak prawdziwy, jak bym to wszystko przeżyła na prawdę  - Wiem oczach widziałem strach, taki sam jak wtedy  - Podszedłem do okna, księżyc był dziś wyjątkowo jasny, tak starsznie cieszyłem się że nie pamięta tego wszystkie, że zapomniała, a tak naprawdę ona starała się zapomnieć, wyprzeć tego ale do końca nie potrafiła. 
- Nie wiem - Skłamałem, sam nie wiem czemu, w dodatku tak nieudolnie
- Wiesz - Usłyszałem jej szept, stała obok mnie, zawahałem się chwilę nie umiałem spojrzeć jej w oczy, nie umiałem patrzeć w te smutne oczy i mówić jej o tym wszystkim bez emocji.
- Tomek był moim przyjacielem znaliśmy się długo bo od dziecka czyli 40 lat, jakieś 10 lat temu wyjechał do anglii - Przerwałem na chwilę - Byliśmy ze sobą już tydzień, byłem taki szczęśliwy miałem Ciebie obok siebie i do tego Tomek przyjechał poszliśmy na kolację było fajnie dobrze nam się nam rozmawiało, na drugi dzień mieliśmy mieć wolne planowaliśmy cudowny dzień we dwoje, ale Jaskowska zadzwoniła że mam być w pracy, kiedy ja byłem w pracy - Przerwałem nie wiedziałem jak to powiedzieć - On przyszedł do Ciebie i
- Zgwałcił mnie.Teraz pamiętam,, czułem w jej głosie smutek, podszedłem i kleknąłem przed nią - A potem przeszedł drugi raz - dodała po chwili, a z jej policzków popłynęła łza, otarłem ją - To dla tego kiedyś tak kłóciłeś się z jednym z policjantów ?  - zapytała po chwili
- Kiedy ?
- Jakoś nie długo po tym jak wyszłam ze szpitala byłam na komedzie zanieść zwolnienie, słyszałam Twój głos i jeszcze kogoś., mówiłeś w stylu" nie pozwolę jej przesłuchać"" nie zgadzam się na to", "nie będzie cierpieć przez Ciebie po raz kolejny", a spróbuj zrobić coś bez moje wiedzy to pożałujesz"
-  Tomek złożył odwołanie chcieli Cię przesłuchać, żeby mieć więcej dowodów bądź obalić Twoje w sumie nie pamiętałaś nic, oni się uparli, ale im nie pozwoliłem. Nie chciałem, żebyś znowu cierpiała, nie pamiętałaś nic, nie pamiętałaś jego. Nie chciałem, żebyś znowu była smutna bała się i cierpiała, nie umiał bym z tym żyć.  - Siedziałem obok niej, ona przytuliła się do mnie
- Mimo tego, że Cię nie pamiętałam nie znałam nie chciałeś żebym Cierpiała ?A może przez to bym sobie wszystko przypomniała, przypomniała Ciebie  - Podniosła głowę i spojrzała na mnie
- Kocham Cię, kochałem wtedy i będę kochać i nigdy nie pozwolę, żebyś cierpiała, chociaż by to miało być z dala ode mnie - Nie powiedziała nic tylko mnie pocałowała. 

***

Minęły dwa miesiące od momentu kiedy z Karoliną jesteśmy znowu razem, dwa cudowne miesiące co prawda wie już o nas cała komenda i nie jeździmy razem, ale codziennie budzę się koło niej widzę jej uśmiech całuje te słodkie usta. Wszystko układała się tak jak powinno Karolina mieszka ze mną, Dominika często nas odwiedza, dziewczyny dogadują się super, czasem mam wrażenie że moja córka spędza z nią więcej czasu niż ze mną nie mogłem sobie wymarzyć piękniejszego życia.  Mam cudowne dziewczyny, z Karoliną spędziliśmy cudowne 3 dni nad morzem, czego można chcieć więcej od życia. 
Skakałem po kanałach nie było nic fajnego w telewizji w zasadzie szukałem czego kolwiek czekając na Karolinę, pojawiła się po jakiś parunastu minutach. Usiadła obok mnie i przez chwilę na mnie patrzyła 
- Wszystko gra ? - Zapytałem wyłączając telewizor 
- Tak - Patrzyła przez siebie - znaczy nie wiem  - dodała po chwili 
- Kotek co jest ? - Zacząłem się niepokoić 
- Jestem w ciąży - Spojrzała na mnie i powiedziała czekając na moją relacje 
- Na prawdę ? - Dopytałem a ona tylko kiwnęła głową. Wstałem i wziąłem ją w ramiona - Kotuś tak się cieszę! - Pocałowałem ją mocno 
- Naprawdę ? - Zapytała jak by spodziewała się zupełnie innej relacji 
- Jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem - I rzeczywiście byłem  - Wiadomo który tydzień 
- Zrobiłam test bo okres mi się spóźniał 3 tyg, nawet 2 min nie czekałam na wynik - Pokazała mi test, byłem szczęśliwy, cholernie szczęśliwy. 
Nadszedł dzień 1 wizyty u ginekologa mieliśmy się dowiedzieć wszystkiego, który to tydzień a przede wszystkim jak rozwija się nasze maleństwo, nie obchodziło nas czy będzie to chłopak czy dziewczynka byliśmy szczęśliwi, że zostaniemy rodzicami, wizyta przebiegała dobrze, zobaczyłem na ekranie nasze maleństwo było maleńkie ale cudowne 11 tydzień, uśmiechnąłem się do Karoliny oboje wiedzieliśmy, że nasze maleństwo jest owocem tej nocy w Sopocie właściwie nie nocy, wtedy do siebie wróciliśmy, ktoś mógł uznać to za wpadkę ale my traktowaliśmy ją albo jego jak cudowny prezent. 
- Panie doktorze wszystko dobrze ? - zapałem kiedy zobaczyłem jego minę 
- Musi Pani wykonać dodatkowe badani - Zwrócił się do Karoliny 
- Jakie ?  - Zapytaliśmy niemal równocześnie 
- Test papa, ale proszę się nie denerwować to nic nie znaczy  - Starał się nas uspokoić, spojrzałem na Karolinę wyglądała na przerażoną 
- Co Pan podejrzewa ? - zapytałem bez ogródek, on spojrzał na mnie 
- Triosoma 21 - Powiedział nie patrząc na nas, nie byliśmy lekarzami ale wiedzieliśmy co to oznacza

***

Za tydzień czeka mnie to całe badanie, boje się jak cholera tego co na nim wyjdzie najgorsze jest to, że nie czuje wsparcia od Mikołaja, niby jest ale tak na prawdę wiecznie jest zajęty coś robi nie ma go obok mnie, do tego wszystkiego nie długo święta, a już jutro nie dość że moje urodziny to i wigilia na komendzie mam wrażenie że zapomniał o tym. Zachowuje się jak by wystraszył się słów lekarza i chciał uciec przy pierwszej możliwej okazji 
- Wiesz koniec roku, może rzeczywiście mają jakieś zamieszanie w papierach - Emilka głupio go broniła 
- Ty jakoś masz czas na kawę i nie siedzisz w papierach całymi dniami 
- Ale wiesz jacy są faceci mój Krzysiek tak samo na ostatnią chwilę wszystko  - Upiła łyk kawy  - Ja robiłam na bieżąco i jak Jaskowska chciała to od razu dostała - Uśmiechnęła się do mnie 
- Jakoś ciężko mi w to wierzyć, od tygodnia nie miał dnia wolnego. A przez ostatnie dni w ogóle nie ma czasu - Chciało mi się płakać, przez te całe hormony miałam straszne wahania nastrojów 
- Spokojnie jutro już wigilia więc dzień luźny - Posłała mi ciepły uśmiech 
- O ile się w ogóle do mnie odezwie - Odparłam zrezygnowana 
- Na pewno nie jest tak źle pewnie hormony i dla tego tak wszystko odbierasz - Starała się mnie podtrzymać na duchu.

Zeszłam na dół Mikołaj siedział przy stole i  kończył pić kawę, pocałowałam go na dzień dobry 
- Myślałam, że zjemy razem śniadanie - Usiadłam przy stole 
- Kotuś nie mam czasu, muszę jechać na komendę jakaś awaria. Przepraszam, spotkamy się pewnie na wigilii - Odstawił kubek do zlewu - Pa Kocham Cię - Pocałował mnie w przelocie 
- Masz rację idź i mnie zostaw! Ostatnio w ogóle nie masz czasu - Sama nie wiem czemu tak zareagowałam
- Ale kotuś ja idę do pracy - Starał się jakoś załagodzić sytuacje 
- Od tygodnia nic tylko praca i praca, przyznaj się przestraszyłeś się tego co powiedział lekarz i teraz myślisz jak się ulotnić - Moje hormony szalały - Typowy facet, jak pojawia się problem  to znika ! 
- Kotuś - Mikołaj chciał mnie uspokoić 
- Nie dotykaj mnie ! Idź sobie do niej ! Pewnie już na Ciebie czeka ta cała Julia! - Nawet na niego nie spojrzałam tylko wyszłam z kuchni  


A oto to nasze nowe powiedzonko :D Powiedzonko Emilki  Tysi😂 " Najpierw bzykanko a potem rozstanko " 😂


czwartek, 28 grudnia 2017

3.24 O miłość trzeba walczyć

Hejka ! 
Na początek razem z Nat zapraszamy na nasz nowy blog https://pipopowidaaniapelnewrazen.blogspot.com/ znajdziecie tu opowiadania naszego wspólnego autorstwa, są tacy co nie widzą nic dobrego z tego pomysłu :( a my nie wiemy czemu.  W końcu nasza współpraca wychodzi nam cudwonie, czego się nie bawem sami dowiecie bo już dziś pojawi się tam mała niespodzianka. A teraz zapraszamy was na  kolejne opowiadanko od nas specjalnie dla Dark Angel z takim tysiowonatusiowym romantyzmem 😁 
Miłego czytania ! 

Zajęłam swoje miejsce w przedziale,usiadłam przy oknie tyłem do kierunku jazdy w zasadzie było mi to obojętne gdzie siedzę, patrzyłam na ruszające się obrazki budynków, roślin. Wyjazd uznałam to za najlepsze wyjście, tak właściwie nie pamiętałam tutaj nic, w zasadzie tak nie wiele wszystko jak za mgłą, rodzinę pamiętałam doskonale Paulinę trochę mniej a cała reszta, to jak sen. Ten mężczyzna w szpitalu, mówił do mnie kotku, nie pamiętam go, kiedy pytałam o niego rodziców unikali tematu, a Ewka ucinała zawsze w połowie. Nie wiedziałam co się do okoła mnie dziej, wiedziałam że coś ukrywają, ale nie miałam pojęcia co , Wach widziałam ostatni raz w szpitalu z 3 dni po tym jak się obudziłam potem już nie, teraz zaczęło mnie to dziwić w końcu się przyjaźniliśmy, Mikołaj bo tak było jemu też mnie nie odwiedzał, miałam cholerny mętlik w głowie milion pytań a zero odpowiedzi, założyłam słuchawki i zamknęłam oczy, już po chwili odpłynęłam w ramionach Morfeusza.
Znowu te oczy, od wielu dni śnią mi się oczy, wielkie piwne oczy nie widziałam nic poza nimi  tylko te oczy cholernie się ich bałam i zawsze się budziłam z krzykiem, albo zlana potem tym razem było inaczej najpierw widziałam oczy potem jego twarz miał ciemne włosy, szeptał coś chyba "Jeszcze tu wrócę" Bałam się cholernie się bała, potem widziałam siebie płakałam tak cholernie płakałam i była przerażona, chwile potem pojawił się on nie wiem kim był nie widziałem jego twarzy tylko oczy, to spojrzenie było ciepłe pełne miłości, skądś kojarzę to spojrzenie te oczy  " Obiecałem, że nikt Cie nie skrzywdzi i nie dotrzymałem słowa" szepnął i mnie przytulił kiedy to zrobił poczułam się tak cholernie bezpieczna nie pamiętam kiedy ostatnio czułam takie ciepło na sercu  - "Słońca, nawet tak nie myśl. To Ty jesteś dla mnie najważniejsza, to Tobie ufam jak nikomu innemu na świecie bo Cię kocham rozumiesz, Nie ważne co będą mówić inni, Tobie ufam i to Tobię będę wierzyć" " Obiecaj mi, że nigdy więcej go nie zobaczę."" Jak się do ciebie zbliży to choćbym miał wylecieć z roboty to go załatwię raz na zawsze" - Słyszałam tylko jakieś fragmenty rozmów, ale nie bałam się czułam się bezpieczna, otworzyłam oczy to znowu był tylko sen, tym razem przyjemny ale niestety tylko sen. Oparłam głowę za szybę obserwowałam mijające krajobrazy, słońce powoli wschodziło czyli zaraz będę na miejscu. Zastanawiało mnie kim jest ten mężczyzna co mnie z nim łączyło, że czułam sie przy nim tak wyjątkowo, a przede wszystkim  zastanawiałam się gdzie teraz jest.
Otworzyłam drzwi mieszkania i weszłam do środka, Marta zostawiła mi klucze u sąsiadki a sama miała wrócić za tydzień jakaś delegacji czy coś. Weszłam do środka rozejrzałam się po mieszkaniu, było małe ale bardzo przytulne: dwa małe pokoje łazienka i kuchnia.
Położyłam walizki w swoim nowym pokoju, zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu było w lekko starodawnym stylu, z tego co Ewka mi powiedziała to mieszkania Marta odziedziczyła po  rodzicach, Marta była naszą kuzynką. Moją uwagę przyciągnął duży parapet, duży i niski a na nim poduszki uwielbiałam takie miejsca, od razu wskoczyłam na niego wyjrzałam przez okno, widziałam molo i morze, blok był nie daleko plaży a mieszkanie na 9 piętrze wiec widok był cudowny.
Zamknęłam oczy  starałam przypomnieć sobie jakieś szczegóły, coś więcej o tym mężczyźnie  co prawda widziałam tylko jego oczy, ale nie dawało mi to spokoju te oczy duże  niebieskie pełne miłości i ciepła, skądś znałam to spojrzenie ten wzrok, ale sama nie wiem skąd. Znowu przed oczami pojawił mi się on, ponownie nie widziałam jego twarzy tylko te oczy, silne ramiona, tym razem szeptał, że nie pozwoli mnie skrzywdzić, wystarczyło że był obok a ja czułam się bezpieczna, czułam że nic mi nie grozi, że mogę mu zaufać. Cholernie dziwne uczucie nie znać, właściwie nie pamiętać kogoś, czyjejś twarzy imienia, nie pamiętać kompletnie nić  związanego z tą osobą, widzieć ją tylko w swoich myślach wspomnieniach, właściwie tylko oczy i zaryz  twarzy nic więcej nie móc sobie go przyporządkować do nikogo kogo się zna pamięta, a czuć pod skórnie wewnętrznie, że był a może nadal jest to ktoś ważny cholernie ważny. Musiałam się dowiedzieć kim on jest, co  to za mężczyzna co mnie z nim łączy. Otworzyłam oczy wzięłam telefon do ręki, otworzyłam  galerie, sms a tam nic no ta w końcu mój stary telefon ucierpiał w wypadku, otworzyłam więc książkę telefoniczną i zaczęłam skakać po numerach:  Adam, - Profos, Aśka,   Emilka, Ewka Jacuś, Jola,  Julek , Julka, Mama, Kamila, Kamyk, Komendantka, Krzysiek, Mikołaj - To on był u mnie w szpitalu, chyba ale tylko jednego Mikołaja mam w telefonie, czemu nie zrobiłam tego wcześniej, czemu nie postawiłam się ojcu i powiedziałam że chce znać całą prawdę, że chce poznać dawne życie, a może się bałam? Sama nie wiem czemu tego nie zrobiłam. Zawahałam się chwilę i wcisnęłam zieloną słuchawkę - Abonament jest chwilowo niedostępny- Cholera. - Pomyślałam, ale nie mogłam się poddać nie teraz, ponownie wystukałam coś na ekranie, postanowiłam porozmawiać z osobą z nielicznej grupy, których pamiętam. Miałam wrażenie, że ojciec coś wymyśla, bo z początku co chwila ktoś do mnie przychodził, a teraz gdy się pojawił diametralnie się to zmieniło.
- Halo Paula masz chwilę ? - zapytałam niepewnie.
- Dla ciebie zawsze - odparła radośnie nie podobało mi się, że wszyscy tak tańcują wokół mnie miałam tego po ludzku dość.
- Jedno szybkie pytanie. Powiedz mi o co chodzi ojcu ? - nie lubie owijać w bawełnę dlatego zapytałam bezpośrednio.
- Wiesz to dość skomplikowane i nie chce nikogo osądzać, ale uważam, że ojciec chce cię odseparować od znajomych - Paulina miała rację.
- Mi powiedziała, że nie chcecie mi przeszkadzać - wtedy zaczęło mi się wszystko łączyć w jedną całość.
- A mi, że nie masz siły na rozmowy i nie powinnam cię męczyć - zamyśliła sie wszystko wskazywało na to, że myśli o tym samym.
- Ale jak to ? - wydukałam.
- No ja nie wiem jego powinnaś zapytać. Pewnie mu się nie podobamy - odprała.
- Już ja sobie z nim porozmawiam, a chciałam cię jeszcze zapytać o Mikołaja - wypaliłam nagle, ale nie było mi to wskazane, bo ktoś zadzwonił do drzwi - Oddzwonię do Ciebie
Otworzyłam drzwi przed nimi stał łysy mężczyzna na początku go nie poznałam dopiero po chwili skojarzyłam kim on jest, zaskoczył mnie totalnie
- Co Ty tu ... - Nie pozwolił mi dokończyć
- Musiałem przyjechać
- Skąd masz adres ? - Wypaliłam nagle
- Wyrwałem od Pauliny, łatwo nie było ale musiałem - Patrzyłam na niego, on dopiero teraz spojrzał mi w oczy - Wiesz wczoraj ktoś powiedział mi coś bardzo ważnego, dopiero wczoraj, że jak się kogoś kocha to się o niego walczy do samego końca na przekór wszystkich i wszystkiemu. I zrozumiałem, że byłem głupi - Zrobił krok w moją stronę - Byłem cholernie głupi bo od samego początku powinienem walczyć, bo o miłość trzeba walczyć, a ja Ciebie kocham kocham jak idiota, i będę walczył do samego końca i nie przestanę aż nie dasz mi w pysk albo każesz spi****ć, możesz mieć mnie za idiotę kretyna pajaca kogo tylko chcesz, w koncu przychodzi do Ciebie obcy facet pieprzy jakieś głupoty i robi to -   Podszedł do mnie i mnie pocałował, tak po prostu bez pytanie wbił się w moje usta. Poczułam smak jego ust, ten zapach smak znałam je doskonale teraz obrazy w mojej głowie były wyraźne te oczy ta twarz to Mikołaj, oderwałam się od niego na chwilę i spojrzałam mu głęboko w oczy, po moim policzku spłynęła łza - Kocham Cię - Szepnęłam, on się na mnie uśmiechnął, chwycił moją twarz w dłonie, jednym palcem starł moją łzę, nie wiem kiedy ponownie wbił się w moje usta, tym razem wszedł do środka i zatrzasnął za sobą drzwi, wziął mnie na ręce nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne i gorace, przed oczami miałam nasze wspólne chwilę, poczułam na plecach coś twardego po chwili zdałam sobie sprawę, że oparł mnie o szafę całował mnie po szyji, jemu też chyba było nie wygodnie bo szybko zmieniliśmy miejsce, usłyszał tylko  hałas spadających rzeczy, teraz siedziałam na szafce w przed pokoju, Mikołaj całował mnie po szyji byliśmy spragnieni siebie jak dwaj wędrowcy pragnący wody na pustyni, naglę poczułam jego rękę na sowim brzuchu, wędrowała po moim gorącym ciele, zostawiając po sobie jeszcze większe ciepło, nie wiem kiedy zdjął mi bluzkę i rzucił gdzieś daleko za siebie nie byłam mu dłużna i szybko pozbyłam się jego bluzki. Ponownie wziął mnie na ręce tym razem byliśmy tak zajęci sobą , że nie zwracaliśmy uwagi na nic, za nim znaleźliśmy się w moim pokoju pozrzucaliśmy rzeczy z drugiej szafki, przewróciliśmy wieszak, lampę, i pare innych rzeczy. Mikołaj usiadł ze mną na łóżku, nie oderwaliśmy się od siebie nawet na chwilę.- Tęskniłem - Powiedział kiedy się na chwilę ode mnie oderwał, nie powiedziałam nic tylko go pocałowałam, jego ręce błądzili po moim ciele brzuchu, plecach, kiedy był przy staniku sprawnym ruchem ściągnął go, nie liczyło się nic poza nami, poza tym co jest teraz z tym momencie. Teraz już oboje leżeliśmy, Mikołaj całował mnie po szyji i schodził coraz niżej, kiedy zszedł do poziomu piersi delikatnie je possał moje ciało wygięło się  w łuk, chciało być jak najbliżej niego, jego język błądził po moim brzuchu, byłam rozgrzana do granic możliwości, nie minęła chwila a reszta naszej garderoby znalazła się gdzieś za nami. On cały czas pieścił moje ciało pocałunkami, pragnęłam tylko jego jak nikogo innego, Mikołaj szybkim ruchem wsunął się we mnię, na początku jego ruchy były wolne i płytkie, z każdym kolejnym przyspieszał, to on nadawał nam rytm, moje ciało podążało za nim, już dawno odpłynęłam gdzieś w otchłani zapomnienia.

wtorek, 26 grudnia 2017

3.23 Terapia

Hejka 
Przychodzę dziś do was z opowiadankiem średnio mi się podoba ta moja część, ale no cóż Emilce wyszło zdecydowanie lepiej, kolejna już nie bawem tak myślę. A tymczasem my uciekamy do schronu Papa :D

Karolina  po dwóch tygodniach wyszła ze szpitala, cały czas mnie nie pamięta nie wiem kim jestem, dla niej, nawet  nie mogłem jej odwiedzić bo jej ojciec mi zabraniał, i zakazał lekarzom mnie wpuszczać niby dla jej dobra, tylko jakiego dobra skoro była ze mną szczęśliwa, skoro mnie kochała to czy to można nazwać dobrem, przecież była ze mną szczęśliwa, czuliśmy się z sobą wspaniale. Karolina jest dla mnie wszystkim i chce dla niej jak najlepiej, czytałem dużo o tym wszystkim i właśnie żeby jakoś jej pomóc powinna wrócić do tamtego środowiska do nas, a nie siedzieć w domu całymi dniami, jej ojciec póki co trzyma ją w domu twierdzi że jest jeszcze słaba i nie powinna się przemęczać. Nawet Paulina nie wie co z nią od tych dwóch tygodni od wyjścia ze szpitala, podobno za tydzień ma wrócić do pracy póki co papiery, ale może w końcu ją zobaczę, porozmawiam z nią. Mam już dość tego wszystkiego Jacek, Jaskowska, jej rodzice moi rodzice, Julka, Adaś i wiele innych powtarza, że powinienem dać sobie już spokój, zostawić ja i zacząć żyć bez niej, ona i tak mnie nie pamięta i może nigdy sobie nie przypomnij, a mieszanie jej w głowie nie ma sensu, jedynie Dominika Paulina i Krzysiek są po mojej stronie, każdego dnia wspierają mnie i nie pozwalają się poddać, ale ja już dłużej tak nie potrafię nie umiem żyć obok niej a jednak osobno, blisko a  tak daleko, każdego dnia oglądam nasze zdjęcia, czytam nasze sms, tak chciał bym, żeby była tu obok. Tego poranka 4 tygodnie temu nigdy nie zapomnę to był nasz ostatni  wspólny poranek, wtedy ostatni raz czułem smak jej ust, widziałem jej uśmiech, słyszałem jej głos, który szeptał że mnie kocha i nie długo wróci tak cholernie mi tego brakuje. 
Wszystko na każdym kroku mi ją przypomina, kubek, zdjęcie, jej ulubione potrawy, kawa dosłownie wszystko, zachowałem nawet sobie jej perfumy i jedną bluzkę, żeby czuć jej zapach, że jest tuż obok, zdarza się że widzę ją na ulicy, czuje się jak bym popadał w paranoje na okrągło widzę coś co mi ją przypomina, co rano liczę że obudzę się i ona będzie tuż obok i to wszytko będzie pieprzony sen. 
- Co podać ? - zapytał barman wyrywając mnie z zamysłu 
- Butelkę i jeden kieliszek - Odparłem bez namysłu
Wstawiony wróciłem do domu tam przed drzwiami czekała na mnie Paulina czułem, że jej obecność na pewno mi w niczym nie pomoże, bo z jej strony ostatnio na jedyne co mogłem liczyć to ochrzan.
- Gdzieś ty był ? - zapytała podejrzliwie.
- U Krzyśka - wymyśliłem pierwsze lepsze wytłumaczenie.
- U Krzyśka powiadasz jak on dosłownie 10 minut temu dzwonił do mnie, że przyjedzie - odparła wkurzona.
- Nie twoja sprawa przecież jestem dorosły i wiem co robię - chyba niepotrzebnie się uniosłem, ale wtedy było mi wszystko obojętne.
- Już jedna wykazała się dorosłością i skończyła jak skończyła. To ja w dupie mam waszą dorosłość ! - wrzasnęła i poszła.. Szłam taka wkurzona na Białacha, że nawet nie zauważyłam Krzyśka, który wysiada ze samochodu.
- Paula ?! - złapał mnie za rękę.
- Może ty pójdziesz wytłumaczysz temu durniowi, że źle robi - mówiłam bezradna.
- No zobaczę co da się zrobić, ale wiesz jak jest z tą upartością Białacha - odparł uśmiechając się i za to lubię Krzyśka, że na niego zawsze można liczyć.
- Właśnie się o tym przekonałam. Ja tu czekam jak coś to dzwoń -  już się nic nie odezwał tylko zniknął w drzwiach wejściowych do budynku.
Okazało się, że wizyta Pauliny to była niczym w porównaniu z tym co mnie jeszcze czekało.
- Nie no chłopie ty chyba żartujesz !- wparował wkurzony Zapała.
- Dajcie mi wszyscy spokój - mruknąłem obojetnie.
- Nie, bo jak widać nie da się ciebie samego w domu zostawić - wyrwał mi z ręki kieliszek.
- Nie rozumiesz daj mi spokój ! - wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, że on ma rację.
- I co myślisz, że ci odpuszczę ?! Weź się k***a w garść ! -  nadal nie odpuszczał.
- Krzysiek weź idź już - chciałem się go pozbyć miałem dość tego darcia.
- Nie pójdę dopóki się nie ogarniesz ja mam czas-  usiadł obok i obserwował każdy mój ruch.
- Ja już wiem ty się chcesz ze mną napić - skierowałem w jego stronę kieliszek pełen wódki.
- Przesadziłeś - zebrał mi wszystkie butelki i zaczął wylewać do zlewu.
- No co ty ku**a wyprawiasz - blisko było, a przywaliłbym mu - tyle wódki zmarnowałeś
- Nie zadawaj głupich pytań tylko wynocha do łazienki za 10 minut chcę cię widzieć ogarniętego - otworzył drzwi do łazienki i niemal siłą mnie do niej wprowadził.
- No nie gap się na mnie tylko wypad ! - krzyknął po czym zamknął drzwi.
- Co wy się tak drzecie ? - do mieszkania weszła zaskoczona Paulina.
- Przeprowadzam terapie - odparł zadowolony Krzysiek.
- Cudotwórco. Jak ty to zrobiłeś ?- zapytała Wach kiedy zobaczyła Białacha w nienajgorszej kondycji.
- Nie przesadzaj mam swoje sposoby. Dobra spadam do Emilki i dzieci jakbyś potrzebowała pomocy to dzwoń - pożegnał się ze mną i Mikołajem i poszedł.
Postanowiłam zostać na noc u Białacha, żeby mieć kontrolę nad nim nie było mu to po drodze, ale jakoś mnie to nie interesowało. Karolina to moja przyjaciółka i jest to moim obowiązkiem.
Krzysiek miał rację, już dawno powiem wrócić do pracy co prawda tu też dużo rzeczy mi ją przypomina, w końcu tu wszystko się zaczęło tu ją poznałem, tu się w niej zakochałem i tu pocałowałem ją po raz pierwszy,  ale chociaż na chwilę mogę zapomnieć o tym wszystkim,podczas interwencji całe szczęście nikt nie rozmawia ze mną na temat Karoliny, tego co było tego co jest, w zasadzie nikt nie rozmawiał ze mną, aż do momentu kiedy weszłem do kuchni,
- Cześć - Przywitała mnie Julka, która za chwilę zaczynała patrol - Dorze Cię widzieć
- Cześć - Odparłem, chciałem jak najszybciej umyć kubek i wrócić do domu
- Fajnie, że wróciłeś  - Uśmiechnęła się do mnie
- Też się cieszę
- Mikołaj - zatrzymała mnie jak już wychodziłem - Dobrze, że dałeś sobie spokój z Karoliną jak nie pamięta to nie warto - Już miałem coś powiedzieć, ale ona kontynuowała - Czasem warto odpuścić żyć dalej znaleźć kogoś przy kim będzie się szczęśliwym. - Nie odpowiedziałem nic tylko wyszedłem. Kiedy tak szedłem korytarzem zatrzymał mnie Julek
- Sory nie mam czasu - Szybko odparłem nie chciałem już słuchać tego że mam odpuścić, słyszałem to już chyba od każdego
- Ja tylko na słówko - Zatrzymałem się, Poniatowski jest uparty więc nie ma sensu uciekać przed nim
- Mikołaj ja wiem, że jest Ci teraz ciężko z tym wszystkim, ale jak się kogoś kocha to się o niego walczy, bo są rzeczy o które się walczy do końca,  na przekór wszystkiemu i wszystkim żeby potem można było stanąć przed lustrem i powiedzieć, że zrobiło się wszystko co w mojej mocy - Patrzyłem na niego, miał rację miał cholerną rację, nie powinienem się użalać tylko coś zrobić
- Dzięki, - Powiedziałem i pobiegłem - Masz u mnie piwo - Rzuciłem za nim zbiegłem ze schodów
W domu byłem najszybciej jak tylko mogłem, Julek miał rację od początku powinienem o nią walczyć a nie zamykać w 4 ścianach i użalać nad sobą.
- O widzę, że w dobrym humorze - przywitała mnie Dominika
- Tak, ktoś powiedział mi coś bardzo mądrego
- Co i kto ?
-że jak się kogoś kocha to się o niego walczy do samego końca na przekór wszystkiemu
- No widzisz w końcu załapałeś - Zaśmiała się, nagle zadzwonił mój telefon
- Tak Pani komendant... ale jak to? .... kiedy ???....Rozumiem - Nie wierzyłem w to co słyszałem,musiałem usiąść
- Co się stało ? - Dominika siadła obok mnie
- Karolina złożyła wypowiedzenie i wyjeżdża - Nawet na nią nie spojrzałem
- Co? Jak to ? - Dominika była zdziwiona tak jak ja
- Nie wiem, tylko tyle mi powiedziała Jaskowska - Kiedy już odbudowałem mój świat on zawalił się ponownie
- To co tak siedzisz jedź do niej zatrzymaj ją
- Gdzie? Jak nawet nie wiem gdzie jest.  - Znowu straciłem wiarę we wszystko, moja córka się nie odezwała tylko wyciągnęła telefon
- Cześć ciocia musisz...... mi pomóc.... ja doskonale wiem, że Ty wiesz....proszę Cię.... Dziękuję
- Za godzinę ma pociąg do Sopotu z dworca głównego - Podała mi kluczyki, a ja tylko na nią spojrzałem - Na co czkasz, Kochasz ją jak nikogo do tej pory to wsiadaj w ten samochód i jedź po nią chociaż byś miał do tego Sopotu jechać, ale masz wrócić z nią - Wiozłem kluczyki i wyszedłem. Julek i moja córka mieli rację, Karolina była dla mnie najważniejsza więc muszę o nią walczyć. Wbiegłem na halę pociąg do Sopotu peron 2 stanowisko 3,  pobiegłem na peron ile sił w nogach nie miałem czasu, zastanawiałem się co jej powiem jak ją zobaczę nie miałem pojęcia, w końcu ją ujrzałem wsiadała do pociągu  - Karolina !!! - Krzyknąłem ile tylko miałem siły, ale ona mnie nie słyszała, tylko wsiadła chciałem ją dogonić ale nie dałem rady bo pociąg ruszył, a z nim cała moja nadzieja, że ją odzyskam, patrzyłem zrezygnowany jak pociąg odjeżdża.

sobota, 23 grudnia 2017

3.22 Wszystko się może zdarzyć cz.2

Hejka ! 
 Na początek, z racji tego że święta a już jutro wigilia to w imieniu swoim jak i Emilki pragnę wam, życzyć zdrowych wesołych świąt, żeby wszystko się wam układało, spełnienia marzeń, samych szczęśliwych dni, no i żebyście na swojej drodze spotykali samych cudownych, pozytywnych ludzi 😗⛄ 
Zapraszamy was do czytania i komciowania naszego cudownego dzieła, chyba się nikt tego nie spodziewał szczególnie Dark Angel, tylko oskarżała nas nie wiadomo o co 😀😁A my takie biedne bezbronne i niewinne, i już od wczoraj w bunkrze siedzimy, zabarykadowane z drzwmi przeciwpancernymi i to przez głupia małą pomyłeczkę   :(

Od tego feralnego dnia minęły już 3 dni, 3  cholerne dni od kiedy Karolina jest w śpiączce, 3 dni od kiedy dowiedziałem się, że nasze dziecko umarło. Od 3 dni praktycznie nie wychodzę ze szpitala mimo że już wyganiano mnie wiele razy, a to przyjaciel,e a to rodzina Karoliny, czy Dominika ale ja byłem i jestem  nie ugięty nie mogę jej zostawić nawet na chwilę.
- Tatuś idź do domu ja z nią zostanę - Dominika już,któryś raz próbowała mnie wygonić do domu
- Zostanę - To była moja stała odpowiedź od tych cholernych 3 dni
- Lekarze mówią, że już lepiej nie musisz  siedzieć tutaj cały czas
- Właśnie dla tego nie mogę jej zostawić w każdej chwili się może obudzić
- Ale Tatuś - Dominika była nie ugięta, ale ja też
- Muszę być przy niej kiedy się obudzi, a co jeśli wiedziała juz o dziecku tylko nie zdążyła mi powiedzieć  - spojrzałem z powrotem na Karolinę z Dominiką chwilkę milczeliśmy
- O ciocia w końcu może Tobie się uda - Usłyszałem nagle odwróciłem wzrok, zauważyłem Paulinę witającą się z moją córką rzuciłem krótkie cześć i z powrotem wróciłem do Karoliny 
- Tata nie chce iść do domu siedzi tu 3 dzień - Dominika się wyżaliła
- Czy Ciebie pojebało!- Usłyszałem nagle, spojrzałem na nie - ty chcesz być cieniem człowieka jak Karolina się obudzi. Jeszcze się przestraszy tak okropnej mordy - Cały czas patrzyłem na nią w zasadzie ma rację byłem wykończony - Nie patrz tak na mnie tylko wypierdalaj  do domu i to raz
- Zostaje  - Powiedziałem stanowczo
- Nie ma zostaje tylko wypierdalaj - Paulina jak zawsze była stanowcza -  No już bo mi Karolina nogi z dupy powyrywa jak się dowie że tu tyle siedzieć - Złapała mnie za rękę - Zawiozę Twojego ojca trochę się ogarnie i wieczorem wrócimy - Zwróciła się do Dominiki
- Jasne - Powiedziała i zajęła moje miejsce koło Karoliny 
Paulina przywiozła mnie na ranczo kazała mi się iść ogarnąć, a ona w tym czasie robiła mi coś dojedzenia chociaż upierałem się, że nie jestem głodny ale ona wiedziała swoje, potrzebowałem tylko kawy i nic więcej. Próbowała ze mną porozmawiać, ale ja milczałem nie miałem ochoty na rozmowę, bez niej cały ten dom był taki pusty, smutny jak ja wcześniej mogłem normalnie funkcjonować  bez niej, kiedy skończyłem jeść podziękowałem i poszedłem na górę, obiecałem Paulinie że zdrzemnę się godzinkę i wrócimy do szpitala. Przytuliłem się do jej poduszki cały czas pachniała nią, przytuliłem się i zamknąłem oczy 

***

Pogoda była cudowna, słońce świeciło od rana, lato tego roku było wyjątkowo ciepłe stałem na brzegu morza, chłodna woda morska obmywała moje stopy, w wodzie bawili się dzieci i pływali dorośli, niektórzy woleli się opalać a inni budować coś z piasku, zamki i wiele innych budowli, byli też tacy co grali a to w nogę a to w siatkę. Kawałek dalej  nie opodal na kocu leżała Karolina opalała swoje cudownie zgrabne ciało, już miałem do niej podejść mocno przytulic i pocałować. Kiedy nagle w moją stronę zaczęła biec śliczna blondynka miała nie więcej niż 3 latka, miała delikatnie kręcone włosy duże oczy i cudowniej się śmiała, biegła w moją stronę z wyciągniętymi rączkami, na jej widok od razu się uśmiechnąłem,  a zanim się zorientowałem maleńka wpadła mi w ramiona - Tatuś chodź do wody - Powiedziała i mocno się do mnie przytuliła, ucałowałem ją w czubek głowy i  weszliśmy do wody lekko do kolan, ale mój aniołek uparł się, że chce głębiej zrobiłem jeszcze krok w stronę głębszej wody Nikola kochała wodę kochała pływać, jak na swój wiek potrafiła i  to całkiem dobrze, od 2 lat pływała zawsze pod naszym nadzorem i tym razem położyłem ją na wodzie, żeby mogła sobie popływać zawsze ręce miałem tuż pod nią żeby w razie czego ją złapać, tym razem było tak samo nagle nawet nie wiem kiedy Nikusia znalała się pod wodą, zaczęła się topić, krzyczała prosiła o pomoc, a ja nie mogłem nic zrobić, nie mogłem się nawet ruszyć tylko patrzyłem jak moje maleństwo tonie - Obudziłem się z krzykiem i zlany potem, po chwili znalazła się obok mnie Paulina wypytywała co się stało, ale nie mogłem powiedzieć jej prawdy, a może nie chciałem dla tego skłamałem że śnił mi się wypadek Karoliny. Uwierzyła mi, porozmawialiśmy chwilę i wróciliśmy do szpitala, Paulina uparła się żebym dał jej 30 min sam na sam z Karoliną ja tymczasem zabrałem Dominikę na kawę, dawno nie mieliśmy czasu chociaż by porozmawiać, a ją też dotknęła ta cała sytuacja, a ja skupiłem się na swoim cierpieniu i tym co czuje. 
- Wiesz kotuś śniła mi się nasza córeczka - Zacząłem kiedy tylko usiadłem obok niej i ścisnąłem ją za rękę, tak samo jak przez te cały trzy dni, chciałem mieć jaki namacalny dowód, że jest tu obok- Była tak śliczna jak ty, miała Twoje oczy i Twój uśmiech, tak ślicznie się śmiała, tak jak Ty kiedy Cię rozbawię- Uśmiechnąłem się do niej - Byliśmy razem na plaży, Ty się opalałaś, a my poszliśmy do wody - Na samą myśl o tym śnie chciało mi się płakać - Weszliśmy po kolana, Nikola kochała wodę i pływanie i chciała głębiej zrobiłem dwa kroki i jak zawsze chciała pływać - zniżyłem głos - Asekurowałem ją jak zawsze, a ona nagle zaczęła się topić nie mogłem nic zrobić, nie mogłem się ruszyć. To wszystko było tak cholernie realne  - Musiałem to z siebie wydusić, nagle poczułem jak poruszyła ręką spojrzałem na nią powoli otwierała oczy byłem szczęśliwy jak nigdy  
- Kotuś jestem przy Tobie - Zbliżyłem się do niej 
- Kim jesteś ? - Wyszeptała niemal nie słyszalnie, jej wzrok był taki nieobecny
- Kotuś to ja Mikołaj jestem tutaj - Cieszyłem się jak dziecko 
- Kim Pan jest ? - Nie poznawała mnie nie wiem czemu, nagle na sali zrobił się tłum wpadł lekarz i mnie wygonił czekałem na lekarz przed salą nie wiem ile dokładnie nie wiem jak długo ale czas dłużył się cholernie, z jednej strony cieszyłem się bo Karolina mnie nie poznawała, ale z drugiej nie wiedziałem czemu mnie nie poznaje 
- Co z nią ? - Zapytałem jak tylko wyszedł - Doktorze co z moją narzeczona?
- Bardzo mi przykro - Zaczął powoli, już wiedziałem że nie jest dobrze - Pani Karolina cierpi na amnezję powypadkową nie pamięta ostatnich 3 lat, tym samym zatrzymała się na 2014 roku i niestety nie pamięta Pana, ostatnią rzeczą jaką pamięta jest rozmowa z siostrą o jakimś wyjeżdzie - Te słowa zapadły niczym wyrok. - właściwie pamięta rodzinę wie że jak się nazywa, że jest policjantką, pare znajomych min. swoją przyjaciółkę, jednak w dużej mierzę są to wspomnienia jak przez mgłę  - Nawet nie słyszałem co on do mnie mówi, jak by mówił w innym zupełnie obcym nie zrozumiałym dla mnie  języku.
- Nie pamięta mnie ? - Zapytałem w końcu
- Przykro mi nie jestem w stanie Panu powiedzieć, kiedy wszystko wróci do normy i czy wróci - Nie umiałem wypowiedzieć nawet słowa, wyszedłem ze szpitala czułem się jak w jakimś cholernym złym śnie,z którego chciałem się obudzić jak najszybciej szedłem przed siebie. 

środa, 20 grudnia 2017

3.21 Wszystko może się zdarzyć

Hejka 

Udało się wcześniej !!I to tylko dzięki Emilce tak jak mówiłam ostatnio te o to opka będą naszą twórczością, liczymy że się spodoba ten nasz romantyzm  :D Czekamy na wasze opinie jak wam się podoba nasz pomysł, a może zgadujcie do dalej :D  

Jechałam już do domu, ale jeszcze po drodze chciałam zrobić szybkie zakupy, żebyśmy z Mikołajem nie musieli rano tego robić i dłużej nacieszyć się sobą. Z racji, że na wsi nie ma za dużego wyboru postanowiłam wstąpić do centrum handlowego niedaleko komendy. Jednak chwilę mi zeszło,a  Białaszek okazał się bardziej niecierpliwy niż przypuszczałam wydzwaniał do mnie co chwila miałam chyba z 20 nieodebranych połączeń . Po upływie około godziny byłam już w drodze powrotnej. Dojechałam do drogi na której nie było żadnego ograniczenia,a nie ukrywam, że mi się spieszyło, dlatego postanowiłam nieco przyspieszyć.  Mijałam kolejne wrocławskie ulice, a potem kiedy dojechałam na wieś jakieś jednorodzinne domy, pola nawet koło sklepu było pusto co mnie zdziwiło, bo lokalnie pijaczki bardzo lubią tam spędzać czas. Na obrzeżach lasu dostrzegłam jakąś dziewczynę mimo, że robiło się chłodno ubrana była dość skromnie miałam podejrzenia, że to kobieta lekkich obyczajów, która najpierw do mnie machała i jakoś dziwnie gestykulowała ,a potem nagle wyskoczyła na drogę odruchowo próbowałam ją ominąć jednak nie za wiele mogłam zrobić, bo niedość,że droga wąska to jeszcze wzdłuż pobocza ciągnęły się dość głębokie rowy. Dlatego zdrecydowałam się wykonać ryzykowny manewr.
Tymczasem spanikowany już nie na żarty Mikołaj próbował jakoś skontaktować się z Rachwał. Do głowy dobierał sobie coraz gorsze scenariusze jednak nie zdawał sobie sprawy, że który z nich naprawde może się zdarzyć.
- Nie odbiera ? - zapytała zmartwiona Dominika, która bardzo zżyła się z Karoliną i równie bardzo jak ja przejmowała się jej losem.
- Zaczynam się martwić miała być prawie trzy godziny temu - powiedziałem dalej próbując skontaktować się z ukochaną.
- Może zadzwoń do wujka Jacka - zaproponowała wiedziałem, że próbuje mnie pocieszyć jednak wychodziło jej to niestety na marne.
- Dzwoniłem powiedział, że wyszła z pracy o 15:00 - coraz bardziej przeczuwałem, że stało się coś niedobrego. Sądząc po minie Dominiki też chyba przeczuwała coś niedobrego.
Nawet nie wiedziałam, że droga po opadach deszczu może być taka śliska przez co nie dałam rady wychamować. Próbowałam się jeszcze jakoś ratować przed uderzeniem w drzewo jednak niestety przegrałam tą walkę. Ta bezradność niestety momentalnie zamieniła się w strach i przerażenie.Po chwili poczułam ogromne uderzenie kilka chyba nawet nie minut, a sekund póżniej otwarły się poduszki powietrzne,a potem to już nic nie pamiętam chyba straciłam przytomność.  
- O dzwoni - odebrałem telefon jednak nie zdawałem sobie sprawy z tego co usłyszę.
- No kochanie gdzie ty jesteś martwię się - powiedziałem przejęty.
- Pan jest kimś z rodziny pani Karoliny ? - nie tyle wkurzyłem,a przeraziłem kiedy usłyszałem obcy głos.
- Tak czemu pan dzwoni z jej telefonu ? - miałem ochotę gościa tak ochrzanić, że zapomniałby jak się nazywa.
- Pani Karolina miała wypadek - te słowa normalnie sparaliżowały mnie byłem w takim szoku, że nawet nie zapytałem o szczegóły tylko wybiegłem z domu i pojechałem przed siebie szukać Karoliny.
- Tato ! Poczekaj ! - krzyczałam bezradna ojciec wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon nawet nie zdążyłam zapytać o co chodzi.
Po drodze próbowałem nadal dzwonić do Karoliny byłem w takim szoku, że informacja jaką przekazał mi ten facet nadal do mnie nie docierała. Miałem po prostu nadzieję, że to jakaś jedna wielka pomyłka i niedługo wszystko się wyjaśni. Dopiero kiedy dojechałem na jakieś pustkowia dotarło do mnie, że jej nie pomogę , bo nawet nie wiem gdzie ona aktualnie się znajduje.
- Jacek możesz mi powiedzieć gdzie...- ciężko było mi dokończyć to zdanie, bo nadal nie mogłem uwierzyć w to co się stało,a wszystko wskazywało,że to jednak prawda.
- Mikołaj jesteś tam ? - zapytał zdenerwowany dyżurny.
- Uspokój się przyjedź do Szpitala Miejskiego tam wszystkiego się dowiesz - dodał po chwili kiedy zorientował się, że wiem o wszystkim i bardzo to przeżywam. On to chyba ma dodatkowy zmysł dzięki, któremu potrafi wyczuć jakiś problem.
Pędziłem do tego szpiatala jak szalony .Przed wejściem do szpitala nieco opanowałem nerwy nie chciałem, żeby moje zachowanie jakoś niepotrzebnie zdenerwowało Karolinę. Ona i tak dużo przeszła.
- Dzień dobry chciałem zapytać gdzie znajduje się aktualnie Karolina Rachwał - podeszłem do recepcji gdzie pracowały dwie młode pielęgniarki.
- A pan jest kimś z rodziny ? - zapytała miła, młoda blondynka.
- Tak narzeczonym jestem - byłem taki zamyślony, że docierało do mnie co drugie słowo, które powiedziała nie mogłem skupić się na niczym. Myślałem tylko o Karolinie.
- O panie doktorze to jest narzeczony pani Rachwał - krzyknęła za starszym mężczyną, który po chwili podszedł do nas.
- Dobrze, że pan jest musimy poważnie porozmawiać- nie ukrywam, że zabrzmiało to trochę jak wyrok. Nie byłem nadal gotowy, aby usłyszeć, a wszystko na to wskazywało najgorsze.
- Otóż pani Karolina ma uraz mózgu - powiedział niepewnie patrząc na moją reakcję. Nie byłem w stanie nawet nic odpowiedzieć.
- Jest jeszcze druga niestety również zła wiadomość pani Karolina była w  ciąży i pod wpływem uderzenia niestety poroniła - wtedy normalnie zawalił mi się świat miałem ochotę rozwalić całe to pomieszczenie.
- Co ? Kłamiesz ! - uniosłem się wtedy już nerwy puściły mi całkowicie.
- Niech się pan uspokoi ! - krzyczał lekarz kiedy zacząłem nim szarpać mało brakowało, a w grę weszły by pięści.
- Ona tam leży i nie wiadomo czy przeżyje,a ty kazujesz mi się uspokoić  ?!-  krzyczałem chyba słychać mnie było na całym korytarzu ten lekarz nie był niczego winny, a ja na niego skoczyłem z pięściami jak głupi,ale  w takich momentach naprawdę strach odbiera racjonalne myślenie.
- Naprawde teraz nerwy w niczym nie pomogą -  wtedy do pokoju wbiegł Jacek i próbował mnie jakoś oderwać od wystraszonego lekarza.
- Mikołaj cholera idź się ogarnąć. U Karoliny byłeś ? - zapytał wkurzony Nowak.
- No właśnie to zamiast głupie awantury urządzać to lepiej idź ona cię potrzebuje - przez nerwy zupełnie o tym zapomniałem przecież teraz powinienem siedzieć przy niej i ją wspierać. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się prosto do sali gdzie leży, na korytarzu była już Zośka, Jaskowska i Krzysiek na pewno słyszeli wszystko, zaraz cała komenda będzie wiedzieć o naszym związku, ale mam to gdzieś mogą se wiedzieć byle by Karolina wyszła z tego cało. Minąłem ich bez słowa, nawet na nich nie spojrzałem. Zatrzymałem się tuż przed łóżkiem Karolina była cała blada miała wiele zadrapań, zabandażowaną głowę, a do ciała miała przypięte mnóstwo kabelków chciało się mi płakać, nie dość że straciliśmy dziecko to jeszcze teraz Karolina jest w śpiączce, jak je jej to powiem kiedy się obudzi, jak ja powiem jej że straciliśmy nasz skarb.
- Jestem przy Tobie - Chwyciłem ją za rękę chciałem by czułą moją obecność - Jestem i Cię nie opuszczę - ucałowałem jej dłoń, nagle poczułem rękę na ramieniu 
- Chodź przyjdziemy jutro - Zosia niemal szeptała 
- Nie zostaję  - Powiedziałem stanowczo 
- Musi odpocząć i tak tu nic nie pomożesz- Jej głos był łagodny 
- Zostaje, koniec kropka musi czuć że jestem obok. - Spojrzałem na nią, ona już wiedziała że ze mną nie wygra - Zadzwoń tylko do Dominiki 
- Dobrze, przyjdę jutro - Uśmiechnęła się na siłę i wyszła
- Kotuś wróć do mnie, do mnie i Dominiki - Chciało mi się płakać - Kocham Cię, jesteś moim życiem bez Ciebie nie ma mnie - Niemal szeptałem, chciałem żeby słyszał mnie tylko ona. - Wróć do nas, wróć do mnie, nie potrafię bez Ciebie żyć 

niedziela, 17 grudnia 2017

3.20 Jest z Tobą naprawdę szczęśliwy

Hejka 
Na początek chciałam podziękować za wszystkie komentarze nie wiedziałam, że aż tyle osób czyta moje opowiadanka 😙😍 To ostatnie opko z serii jak to mówi Dark Angel o gwałcicielu :) Mamy nadzieje z Emilką że się wam podobało, kolejne pojawi się myślę, że koło piątku wiecie koniec roku i w pracy jest multum rzeczy do zrobienia do tego te porządki, prezenty( jeszcze nie kupione) choinka ( jeszcze nie ubrana) Kolejne opowiadanka będą twórczością moją i Emilki taki nasz pomysł megga romantyczny specjalnie dla Dark Angel i fanów takiego romantyzmu :)) Z racji tego, że Dark Angel jest bardzo specyficznym krytykiem testamenty mamy gotowe, możemy zdradzić tylko tyle, że w razie czego po naszej śmierci nasze chłopaki trafiają pod opiekę Dark Angel, a kolejne opowiadanka będzie pisał pomidorek 😂 taki oto widnieje zapis w naszym wspólnym testamencie :D A teraz zapraszamy do czytania komentowania.  

Stałam tak wtulona w Mikołaja dobre klika minut, ale dla mnie trwało to i tak za krótko w jego silnych ramionach czułam się bezpieczna.
-Karolina - Usłyszałam nagle głos Emilki
- Tak - Spojrzałam na nią, oczy aż piekły mnie od łez
- Musimy pojechać na komendę złożyć zeznania 
- Musimy teraz - Odezwał się nagle Mikołaj 
- Nie pojedzmy chce to mieć za sobą, tylko - Spojrzałam na nią, nie musiałam nic mówić ona wiedziała co chce powiedzieć 
-Dobra przesłuchamy was razem - Powiedział Krzysiek i po chwili już jechaliśmy za nimi na komendę, chciałam mieć już to za sobą i jak najszybciej znaleźć się w domu wtulić w Mikołaja i zapomnieć o tym wszystkim, tylko przy nim czułam się naprawdę bezpieczna.

***

Po jakiś 30 minutach siedzieliśmy już Karoliną w pokoju przesłuchań, po raz pierwszy byliśmy chyba po tej drugiej stronie i w takiej sprawie, Emilka starała się być delikatna jak tylko umiała, a ja co miałem ochotę znależść tego sku***na i go zaj***ć za to co jej zrobił, za to w jakim jest teraz stanie. Nie interesuje mnie, że bym przez niego wyleciał z roboty, a może nawet już nigdy nie wrócił do zawodu interesowała mnie teraz tylko to, żeby Karolina czuła się bezpieczna i znowu była szczęśliwa. Karolina siedziała obok mnie, opowiadała  to wszystko płakała i mocno ściskała mnie za rękę, jak by chciała mieć pewność, że cały czas jestem obok niej. W momencie kiedy opowiadała o tym co stało się w nie wytrzymałem i wyszedłem, nie potrafiłem tego słuchać bez emocji, w środku byłem cały rozdarty, chciało mi się wyć jej cierpienie powodowało, że nie byłem sobą, cierpiałem razem z nią. Wyszedłem przed pokój przesłuchań, walnąłem pięścią w ścianę, osunąłem się na ziemię, a twarz schowałem w dłoniach
- Ej stary co jest ? - Nagle koło mnie pojawił się Krzysiek, kucnął obok.
- Stary nie mogę tego słuchać - Spojrzałem przed siebie
- Gdyby to przytrafiło sie Emilce też bym nie mógł tego spokojnie słuchać, ale ona cholernie dużo przeszła i musisz być teraz przy niej, ona potrzebuje Ciebie nie mnie czy Emilki. Tylko Ciebie musi czuć, że jesteś obok - Krzysiek miał rację ona mnie potrzebowała, a ja zachowałem się jak skończy idiota, zostawiając ją tam.
- Myślałem, że dam radę tego wysłuchać, ba nawet chciałem żeby mi opowiedziała - Spojrzałem na niego
- Kochasz ja i dla tego tak cholernie boli Cię, że cierpi. Nie sprawisz, że od tak zapomni czy przestanie cierpieć, ale możesz jej to ułatwić będąc przy niej. - Krzysiek miał cholerną rację spojrzałem na niego i bez słowa wstałem, wróciłem do pokoju
- Kotuś przepraszam - Ucałowałem ją w czoło, ona tylko się uśmiechnęła przez łzy było widać,że mnie potrzebowała, że czekała aż tylko wrócę. Reszta przesłuchania dłużyła się niemiłosiernie, chciałem jak najszybciej znależść się w domu, przytulić ją najmocniej jak tylko potrafię, żeby mogła schować się przed całym światem i obiecać, że już nigdy, ale to nigdy nie pozwolę jej skrzywdzić.Ale niestety Jacuś przyszedł w połowie przesłuchania i powiedział, że Jaskowska chce nas widzieć
- Tu jesteście martwiłam się o was - Ledwo wyszliśmy z pokoju a na korytarzu złapała nas Dominika. Podbiegła jak tylko nas zobaczyła
- Stało się coś ? - Zdziwiłem się jej obecnością.
- Nie nie odbieraliście, a zapomniałeś kluczy do domu. Stało się coś ? - Zapytała jak tylko zobaczyła Karolinę, jej opuchnięte i czerwone od płaczu oczy.
- Pójdziesz z Karoliną do samochodu, ja jeszcze muszę iść do Pani komendant - To nie był czas i miejsce na takie rozmowy
- Tak, ale tato...
- Idźcie - Podałem im kluczyli a sam poszedłem do Jaskowskiej
- Wzywała mnie Pani komendant ? - Zapytałem jak tylko wszedłem do pokoju
- Wchodź, a gdzie Karolina ?
-Poszła do samochodu z moją córką
- No dobrze. Zosia z Mariuszem mi wszystko opowiedzieli więć postanowiłam dać wam 3 dni wolnego, potem Ty wracasz, a Karolina to zależy od niej.
- Dobrze dziękuję do widzenia - Już miałem wychodzić
- A Mikołaj, Zosia mówiła mi że Karolina Ci ufa, podobno tylko Tobie więc jak byś mógł
- Oczywiście- Wyszedłem z gabinetu komendantki, po drodze spotkałem jeszcze Julka o coś pytał, ale nawet nie zakodowałem tylko szybko go zbyłem. Kiedy weszłem do samochodu, Karolina spała na przednim siedzeniu
- Tato co się stało ? Czemu Karolina płaczę ? - Dominika bardzo się przejęła
- Córuś porozmawiamy potem, tylko proszę Cię nie pytaj o to Karoliny - Odpaliłem samochód i ruszyliśmy
- Dobrze - Pojechałem najpierw pod dom Karoliny,
- Córuś idź do domu Karoliny, weź pare rzeczy - Podałem jej kluczę ze schowka
- Jasne - Dominika szybko skoczyła po rzeczy Karolin, a potem ruszyliśmy na ranczo Karolina była wykończona, bo spała całą drogę. Nie chciałem jej budzić dlatego wziąłem ją na ręce i zaniosłem na górę do sypialni. Położyłem ją w naszym łóżku, ona przewróciła się na bok i przytuliła do poduszki, pogłaskałem ją po głowie wyglądała tak bezbronnie, nawet przez sen się nie uśmiechała widać, że nawet we śnie nie czuje się bezpiecznie.
- Tato powiesz mi co się stało ? - Zapytała Dominika, czekała na mnie w salonie. Usiadłem obok niej na kanapie i schowałem twarz w dłonie - Tato! Co się stało Karolinie - Przetarłem twarz dłońmi i spojrzałem na moją córkę
- Wujek Tomek zgwałcił Karolinę, a potem próbował jeszcze raz - Cholernie ciężko było mi wypowiedzieć te słowa, ale wolałem żeby wiedziała.
- Co?!! Wujek !! - Położyłem palec na ustach, chciałem w ten sposób pokazać jej że nie chec żeby Karolina się obudziła  - Ale jak to kiedy ? - Sam nie wiem, czy była w szoku czy się przeraziła tym  wszystkim. Dominika bez słowa wstała - Pójdę się położyć  - Położyła mi rękę na ramieniu
- Dzięki córcia, pójdę do Karoliny - Złapałem ją za rękę i sztucznie się uśmiechnąłem - Dobranoc - Pocałowałem ją w policzek
- Dobranoc - Poszedłem na górę, Karolina wierciła się na łóżku, domyśliłem się że musi jej się coś śnic. Położyłem się obok niej, pogłaskałem ją po plecach, ona się odwróciła i przytuliła do mnie pocałowałem ja w  czubek głowy i mocno przytuliłem, tej nocy chyba zasnąłem dopiero nad ranem, nie byłem w stanie zmrużyć oka przed oczami miałem Tomka który próbuje ja zg...., mój najlepszy przyjaciel skrzywdził kobietę która kocham nad życie, w sumie już mój były przyjaciel a teraz najgorszy su*****n jakiego tylko znam. Spałem dosłownie może 2-3 godziny  o ile można było nazwać to snem, każdy szelest, każdy ruch Karoliny powodował, że się budziłem.
***
Otworzyłam oczy, rozejrzałam się dookoła byłam w łóżku Mikołaja, ale jego nie było zastanawiałam się co tam w ogóle robię, ostatnie co pamiętam to samochód z Dominiką. Zeszłam na dół w kuchni stałą Dominika z Mikołajem robili śniadanie.
- Cześć kotek - Powiedział jak tylko mnie zauważył, nie powiedziałam nic tylko podeszłam do niego a on mnie pocałował
-Cześć - Uśmiechnęła się do mnie Dominika
- Cześć - Uśmiechnęłam się lekko do niej, w jej oczach dostrzegłam ze wie wszystko, może to i lepiej obędzie się bez pytań co się stało
- Zrobiliśmy z tatą jajecznice zjesz ?
- Nie dziękuje nie jestem głodna   - Mikołaj  spojrzał na mnie po czym bez słowa posadził mnie do stołu po chwili stała przedemną kawa i jajecznica
- Jadę z Anią i jej rodzicami nad wodę, może chcecie z nami ? - Zapytała Dominika kiedy siadała do stołu. Mikołaj spojrzał na mnie
- Co Ty na to Kotek ?
- Wolała bym zostać, ale jak chcesz to jedź
- Innym razem pojedzemy  podwieźć Cię?  - Zwrócił się do córki
- Nie nie trzeba Anka będzie po mnie za 2 godziny - Po skończonym śniadaniu Dominika poszła się zbierać nad wodę, ja szybko się przebrałam i wróciłam do salonu ten dzień chciałam spędzić z Mikołajem.
Leżałam przed domem słońce grzało dziś nie miłosiernie, w tym roku lato jest piękne.  A dziś pogoda idealna nad wodę ale nie mam ochoty, żeby jacyś faceci mi się przyglądali.
- Proszę - Mikołaj usiadł na kocu obok mnie, podając mi sok. Upiłam łyka
- Dziękuję - Położyłam się na jego klatce - Co mówiła wczoraj Jaskowska ? - Zapytałam w końcu
- Mam 3 dni wolnego, żeby się jakoś zająć Tobą mówi, że ufasz tylko mi i dla tego mam pare dni. A Ty oczywiście masz więcej czasu - Przytulił mnie mocno, a ja się w niego wtuliłam, mogła bym tak leżeć godzinami dniami, miesiącami, ale słońce prażyło nie miłosiernie. Wróciliśmy do domu Mikołaj zamówił pizze, nalał nam wina i włączył film. Obudził mnie hałas, jak by trzaskanie drzwiami, poderwałam się Mikołaj spał nadal
- Przepraszam obudziłam Cię nie chciałam - Powiedziała Dominika jak znalazła się w salonie
- Nie szkodzi, jak było ? - Stałam z Dominiką w przedpokoju
- Super, tylko trochę się spaliłam - Pokazała ramiona
- Potem coś zaradzimy, póki co idę robić kolację - Uśmiechnęłam się do niej i skierowałam się w stronę kuchni
- Poczekaj zaniosę rzeczy i Ci pomogę - Posprzątałam pudełko po pizzy i kieliszki. Z Dominika postanowiliśmy na dość lekko kolację w końcu lato figurę trzeba trzymać jak to stwierdziła Dominika, dla tego zrobiliśmy sałatkę i kanapki.
- Nie miałam okazji Ci tego powiedzieć ale Cieszę się, że jesteś z tatą - Uśmiechnęła się do mnie, odwzajemniłam uśmiech - Jest z Tobą naprawdę szczęśliwy
- Ja z nim też - Ona nie powiedziała nic tylko mnie przytuliła - Obudzisz tatę ja zaleje herbatę
- Pewnie.
***

Od tych feralnych zdarzeń minął już miesiąc Karolina z dnia na dzień czułą się coraz lepiej, odzyskiwała równowagę psychiczną wszystko układało się tak jak powinno, do pracy wróciła po tygodniu od tego całego zdarzenia, oczywiście Jacek nie dawał nam spraw które dotyczyły gwałtów. W  zasadzie  Z Karoliną już razem mieszkaliśmy,  oficjalnie się jeszcze na ranczo nie przeprowadziła, ale praktycznie była tu każdego dnia poza jakimiś małymi wyjątkami  na komendzie jeszcze o nas nie wiedzą właściwie nie wiem jak udało nam się to tak długo ukrywać. Chyba za aktorstwo powinniśmy dostać Nobla. Poszedłem do kuchni zacząłem gotować obiad Karolina miała nie długo wrócić, obiecałem że dziś to ja ugotuję coś dobrego. Dziś miałem jej zaproponować wakacje tydzień, pare dni co kolwiek byle by odpocząć od tego wszystkiego, już nawet wstępnie zarezerwowałem wycieczkę na wyspy Kanarysjskie.  Usłyszałem dźwięk telefonu spojrzałem nie znałem tego numeru, odebrałem
- ... tak przy telefonie..... Co ?!!!Gdzie?!!!

sobota, 16 grudnia 2017

Miniaturka świąteczna cz. 3


Hejka 

Zapraszamy na ostatnią część miniaturki. Takie mnie przemyślenia coś wzięły, czy ktoś w ogóle czyta te opowiadanka, czy też nie ? Hmm no i czy w takim związku jest dalej sens pisać dalej ?? Sama już nie wiem.... Nić pożyjemy zobaczymy i zadecyduje co dalej z tym wszystkim, bo nawet nie wiem czy ktoś poza dziewczynami i paroma osobami ktoś czyta 

Jak to się mówi święta, święta i po świętach. Oczywiście w lodówce było pełno jedzenia od moich  rodziców mama jak co roku gotuje tone jedzenia, a potem nie ma kto jeść. Od rana z Mikołajem mieliśmy pełne ręce roboty dziś sylwester i zgodnie z wcześniejszymi uzgodnieniami robimy go na ranczu będzie cała ekipa: Paulina, Kuba, Bruno, Ewka, Bolo, Ola, Szymon, Jacek, Adam, Julek,  Zosia, Mariusz, Krzysiek, Emilka, i jeszcze jakiś dwóch kolegów policjantów.
- Kotuś, myślisz że tych balonów nie będzie za dużo ? - Zapytał, kiedy pompował balony
- Myślę, że jak na tyle dzieci to nawet za mało - Zaśmiałam się
- Dzieci ? - Spojrzał na mnie zdziwiony
- Julek, Jacuś, Kuba  Szymon, Krzyś, Bruno no i Ty - Uśmiechnęłam się do niego, a on udał obrażonego  - No i co foch teraz będzie ?
-Nie mam o czym z Panią rozmawiać - Udawał obrażonego, zaśmiałam się i zbliżyłam do niego chciałam dać mu całusa, ale on  się odsunął
- No i długo tak będziesz się fochał ?
- Tak długo jak to będzie koniecznie - Pora zagrać w jego grę - Tak ? To proszę Cię bardzo fochaj się dalej - Wstałam i urażona podeszłam do okna, stanęłam przed nim skrzyżowałam ręce i patrzyłam się przed siebie.

***

Karolina stała przy oknie udawała lekko urażona, wstałem i podszedłem do niej od tyłu 
- Kotuś - Szepnąłem jej do ucha i przejechałem ręką bo jej biodrze w górę, zauważyłem że stara się nie uśmiechać ale jej to nie wychodzi- No już nie fochaj się - Powiedziałem cicho nie mal szeptałem, zbliżyłem twarz do jej szyji i delikatnie musnąłem, teraz już nie nie dała rady zachować powagi i się uśmiechnęła 
- Już koniec - Odsunęła się ode mnie, zrobiłem smutne oczka - O nie zapomnij raz dwa pompuj bo nie długo przychodzą.- Mikołaj smutny wrócił do pompowania, a ja dalej przystrajałam salon. Kiedy dom był już gotowy, zajęliśmy się  wystrojem podwórka. Udało nam sie zakończyć całe przygotowania godzinę przed pojawieniem się gości, myślałem że uda się mieć jakąś chwilę tylko dla nas, ale Karolina zniknęła w łazience, wyszła po 30 minutach piękna jak zawsze miała na sobie czerwoną sukienkę, pięknie opijającą sie na jej kształtach
-Wyglądasz bosko - Szepnąłem jej do ucha i lekko musnąłem usta liczyłem  na jakiś większy pocałunek ale ktoś zapukał do drzwi, ona lekko się uśmiechnęła i wyrwała z obięć, przed odtworzeniem założyła czarną maskę wyglądała tak pociągająco, przyszła już cała ekipa Paulina była w czarnej sukience i masce, Kuba przebrał się za supermena , Bruno za rycerza, Ewka za księżniczkę, Bolo za trupa, Ola założyła tylko maskę , Szymon za Shreka, Jacek został Batmanem, Adaś miał czerwone włosy duże okulary i kowbojski kapelusz , Julek został kloszardem , Krzysiek został arabem , Emilka założyła burkę, Zosia za czerwonego kapturka, Mariusz księcia, a moi koledzy ze starego wydziału zostali rycerzami. Ja postawiłem na zorro, niby dorośli ludzie a zabawa jak dla dzieci.
- Ale Ty masz słabą głowę jak baba normalnie - Zacząłem się droczyć z Julkiem 
-Ja chyba Ty - Poniatowski się oburzył 
-To co Panowie może zakładzik ? - Zaśmiał się Jacek, który akurat podszedł 
- Ja bardzo chętnie nie wiem jak koleżaneczka - Zaśmiałem się 
- Żebyś nie żałował - Jacek zwołał chłopaków - Dobra to jak robimy ?
-Macie tu dwie flaszki - Postawił flaszki i szklanki - Lejemy po szklance kto pierwszy  to odpada 
- Stoi - Powiedzieliśmy równo, a Jacek i Krzysiek nalali alkoholu po równo 
- To tak, kto pierwszy odpadnie to przegrywa tempa nie narzucamy, ale max 5 min odpoczynek po jednej szklance, szklanka nie więcej niż 5 łyków. Szklankę napełniamy jak obaj skończycie . To zaczynamy. - Krzysiek dał znak startu.  Upiłem duży łyk, Julek tak samo i odstawiliśmy szklanki, myślę że taka szklanka będzie na 4 razy, trzeba rozegrać to tak, żeby nie odpaść przed nim bo chłopaki nie dadzą mi żyć. Wypiliśmy już półtorej bluetki czułem, że już lekko mój świat wiruję, ale Julek był w dużo gorszym stanie zaczął coś bełkotać w niezrozumiałym języku, całe szczęście że przed cała imprezą Karolina ugotowała rosół i zjadłem to jakoś nie jest aż tak źle ze mną, właśnie Karolina ona mnie zabije jak zobaczy w jakim stanie jestem .
- Brawo to mamy zwycięzce - Pogratulował mi Jacuś 
- Gatuje - Wydukał Julek i oparł się o oparcie kanapy 
- No stary stara szkoła - Zaśmiał się Przemek mój kumpel 
- A coś Ty się tak szybko załatwił ? - Zapytał Marcin, który akurat podszedł do nas 
- Zakład
- A właśnie stary Ciebie gdzie wcięło ? - Zaciekawił się Mariusz 
- Gadałem z Tą laską - Wskazał na Karolinę - Swoją drogę niezła z niej laska - Uśmiechnął się w kierunku Karoliny 
- Nooo Karola to najpekiniesza kobeta na kome,... no w pacy - Dukał Julek
- No Karolina to niezła laska taka gorąca i z charakterkiem - Miałem ochotę powiedzieć im wszystkim, że mogą o niej zapomnieć ale ostatkiem silnej woli się powstrzymywałem - Nawet do niej startowałem  - Jacek dalej ciągnął ten temat 
- I co dała Ci kosza - Zaśmiał się Przemek, Krzysiek z Mariuszem odpuścili sobie ten temat 
- O czym gadacie ? - Podszedł do nas Kuba Adaś Bruno i Bolo 
- O tej olśniewającej Pani - Maciek pokazał na moją kobietę
- A Karolinka noo - Kuba jak to Kuba zrobił tą swoją minę 
- Noo Słyszałem, że gorąca z niej laska - Skomentował  Bruno 
- A Ty co Białaszku  tak milczysz no powiedz coś w końcu z nią jeździsz - Jacek spojrzał na mnie 
- Dajcie sobie spokój 
- A co zazdrosny jesteś - Zaśmiał się  Maciek  - Mówisz Jacuś, że gorąca a ciekawe jaka jest w łóżku - Zaśmiał się Maciek i chciał podejść do dziewczyn
- Co Ty opierdalasz - Stanąłem przed nim, obok mnie pojawił się Krzysiek i Mariusz 
- No co korzystam z życia - Maciek zawsze lubił wyrwać kobiety 
- Korzystaj, ale od Karoliny sie odpieprz 
- A co może sam chciał byś ja wyrwać, a ona nie chce no powiedz nie interesuję Cię jaka jest w łóżku, albo jak całuję 
- Całuję zajebiście, a to jaka jest w łóżku to moja sprawa - Wypaliłem bez myślenia, teraz chłopaki zamilkli 
- Ty i Karola?????  - Jacek był w szoku, Mariusz z Krzyśkiem załamali się moją głupotą - Od kiedy 
- Yyy... - No to mnie Karolina zamorduje 
- To się wkopałeś - Zaśmiał się Walczak 
- Z czego rżysz? 
- No co nie widzisz? Białach jest z Rachwał chcieli to ukryć bo wiesz plotki te sprawy do komendantki dojdzie a on się ochlał i wygadał - Walczak się dalej śmiał
- Przecież ona go zabije - Teraz i Bolo wybuchnął śmiechem, a za nim cała reszta 
- A wam co tak do śmiechu - Zapytała Wach, która akurat podeszła do nas z Karolina Zosią i Ewką 
- Czemu Julek jest narypany jak prawdziwy kloszard, a Mikołaj ma też nieźle w bani -Już po jej oczach widziałem, że jest zła. Zośka wzięła telefon Julka i zaczęła w nim czegoś szukać. 
-Uuu to my może zostawimy Państwa Białach samych- Walczak jak to on zaśmiał się, Karolina spojrzała na niego groźnie a potem na mnie 
- uuu to sobie Białaszku kobietę z charakterkiem wybrałeś - Bolek śmiał się w najlepszę 
- Białach ja Cię...
- Kotuś przepraszam tak mi się - Już nie było sensu udawać, że nic nie ma miedzy nami. Oczywiście Panie jak to Panie od razu pogratulowały Karolinie
- I  co ja z Tobą mam - Pokręciła głową 
- I tak mnie kochasz - Uśmiechnąłem się 
- Dobra koniec Tych słodkości, zaraz tu będzie Pani po tego Pana - Zośka pokazała na Julka - I radosna to ona nie jest. 
Minęło może jakieś 30 minut  na ranczu pojawiła się wysoka szczupła brunetka w niebieskiej sukience.
***

- Cześć Natalka, ja po tego mojego jełopa - Zaśmiałam się 
 - Chodź upił się z moim jełopem - Wpuściłam ją do środka - Coś do picia ? 
- Nie dzięki zabieram swoje zwłok i lecę 
- Wstawaj ! i to już ! Mówiłam Ci jak się nie umie pić to się nie pije - Brunetka starała się doprowadzić Julka do jakiegoś stanu - Jełopie jeden !! Wstawaj !!
- Daj spokój nie ma sensu - Podałam jej drinka - Trzymaj odpręż się i tak za 30 min nowy rok. Ona tylko na mnie spojrzała i wzięła napój ode mnie. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu 
- Poznaj a to mój jełop, jeszcze się trzyma ale długiego życia mu nie wróże - Natalia zaśmiała się na moje słowa 
- A on co odwalił ? 
- Wygadał, że jesteśmy razem a wiesz jak to jest na komedzie 
- A czekaj, czekaj Julek cos mówił że w pracy jakaś nowa para i przypadkiem się dowiedział i teraz musi trzymać buzie na kłódkę 
- No Kotuś nawet Juluś takie rzeczy wie - Zaśmiałam się 
- I co ja z Tobą mam 
_ Dobra wy tu gadu gadu, a zaraz nowy rok  dawajcie kieliszki i niech ktoś obudzi tego tam - Pogonił nas Adaś 
- Ja idę po kieliszki 
- Kotuś pomogę Ci - Mikołaj chciał mi pomóc 
- Ty lepiej idź usiądź - Poszłam po kieliszki, a Natka z trudem obudziła swoje zwłoki, jego zdziwienie jak zobaczył brunetkę było wartę wszystkiego.
- 10,9,8,7,6,5 - Zaczęliśmy odliczać -4,3,2,1,0 SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !! - Krzyknęliśmy wszyscy 
- Szczęśliwego nowego roku kocham Cię kotuś - Szepnął mi do ucha i pocałował delikatnie, ale zarazem namiętnie. Może ten rok nie był udany w każdym względzie, ale ostatnie dwa tygodnie były najpiękniejsze, nie mogłam sobie wymarzyć innego zakończenia starego roku a rozpoczęcia nowego jak przy boku ukochanego mężczyzny, którego kocham 
- Kocham Cię - Szepnęłam mu między pocałunkiem. 



niedziela, 10 grudnia 2017

Miniaturka świąteczna cz.2


Cześć 

Zapraszamy na 2 cz. Miniaturki 

Otworzyłem oczy Karolina leżała wtulona we mnie, tak pięknie się uśmiechała. Pare dni temu mogłem jedynie pomarzyć o tym, a teraz to nie sen nie marzenia tylko ona śpi obok mnie i słodko się uśmiecha, pocałowałem ją w czubek głowy ona się tylko uśmiechnęła i mocniej wtuliła, wczoraj trochę zabalowała z dziewczynami i musiałem ją odbierać, ale cóż dla niej wstał bym o każdej porze dnia  i nocy. Podobało mi się to, że mimo iż dziś wigilia to nie wpadła w ten szał przygotowań i nie wariuje od tygodni przygotowując multum potraw, których i tak nikt nie zje, i zostaną na kolejny miesiąc. U jej rodziców mieliśmy być na 15 więć mamy jeszcze  jakieś 6 godzin, bo Karola z mama mają coś jeszcze robić, a o 14 byłem umówiony z Dominiką na chwilę. Mięło może 15 minut i Karolina się obudziła
- Dzień dobry - Uśmiechnęła się do mnie
- Dzień dobry kotuś - Pocałowałem ją delikatnie, a ona jak zawsze na słowo kotuś tak ślicznie się uśmiechnęła, kochałem ten uśmiech ten był zarezerwowany tylko dla mnie nie widziałem, żeby kiedy kolwiek się tak do kogoś uśmiechała - Jak się spało ?
- Dobrze, tylko moja głowa - Wykrzywiła się, musnąłem jej usta i wstałem
- Poczekaj zaraz wracam- Poszedłem na dół w szafce znalazłem jakieś witaminki i szybko zrobiłem jajecznicę, jak wróciłem na górę Karola dalej leżała -Proszę - Podałem jej śniadanie
- Dziękuję - Uśmiechnęła się i dała mi buziaka. Poleżeliśmy jeszcze z godzinkę i zaczęliśmy się zbierać, kiedy tylko się wyszykowałem pojechaliśmy do niej, żeby mogła się przygotować. Karolina się szykowała ja oglądałem jakiś film w telewizji, oczywiście jak to kobieta szykowała się i szykowała. W końcu przyszła gotowa, wyglądała inaczej zupełnie inaczej niż do tej pory miała na sobie długą sukienkę koloru pudrowego różu trochę przypominała długi golf ale co tam ja sie nie znam na tym aż tak, do tego miała delikatny makijaż usta lekko czerwone, mocny róż czy coś takiego. Sukienka podkreślała  jej każdy kobiecy kształt, podszedłem do niej bez słowa i ją pocałowałem
- Rozumiem, że to znaczy że Ci się podoba - Uśmiechnęła się
- Nawet bardzo

***

Podjechaliśmy z Mikołajem pod blok Kamili, czekaliśmy na Dominikę i Anię  Mikołaj nie chciał wchodzić w sumie mu się nie dziwię. Po 5 minutach przyszła sama Dominika, już po jego minie widziałam że jest smutny i zabolał go fakt, że nie ma Ani jak by miała być to szły by razem 
- Cześć - Przywitała się z ojcem
- Cześć córuś 
- Cześć - uśmiechnęłam się do niej widać było, że moja obecność lekko ją zdziwiła
- Cześć - Uśmiechnęła się, chwilę rozmawiali z Mikołajem, złożyliśmy sobie życzenia, Mikołaj dał jej prezent a ona jemu  od niej i Ani. 
- Córuś co jest ? - Zapytał przed odjazdem 
- Nic, wszystko jest ok 
- Przecież widzę - No tak cały Mikołaj nie odpuszcza jak według niego jest coś nie tak 
- Nie wiem jak wytrzymam ten dzień z nim - Skrzywiła się - To jego gadanie, eh w ogóle się nie dogadujemy - Widać było, że się nie dogadują i  to jest dla niej ciężkie - Jak coś mogę przyjechać na ranczo - Spojrzała błagalnie 
- Córuś o takie rzeczy się nie pytaj nawet, ale to wigilia powinnaś 
- Ale tato  - Spojrzała na niego jak kot ze Shrek 
- Jedziemy razem do moich rodziców, ale już wysyłam Ci sms z adresem jak tylko będziesz chciała to zapraszam - Uśmiechnęłam się do niej 
- Dziękuję - Uśmiechnęła się do mnie, Mikołaj spojrzał na mnie i złapał mnie za rękę, jak by chciał w ten sposób pokazać, że mi dziękuje
Jechaliśmy do moich rodziców, pierwszy raz nie jechałam sama tylko z kimś. Właśnie tym kimś był Mikołaj, nie sądziłam , że w pracy znajdę Miłość zawsze byłam zdania iż nie można mieszać życia prywatnego z pracą ale tak wyszło. Trochę się denerwowałam tym spotkaniem z moich rozmyślań wyrwał mnie Mikołaj
- Karolina ty mnie wogóle słuchasz - zapytał Mikołaj który jakiś czas zadał jej pytanie i nie otrzymał odpowiedzi .
- Przepraszam cię ale sie zamyśliłam - powiedziałam .
Kilka minut później byliśmy już pod blokiem moich rodziców nie ukrywam się denerwowałam się trochę tym spotkaniem tą cała wigilią tymi pytami wszystkimi. Czasem mam wrażenie, że te ich pytania, przesłuchania są dużo gorsze od tych co prowadzimy w pokoju przesłuchań
- Mikołaj jak gotowy jesteś na rodziną wigilię i 150 pytań.- powiedziałam do Mikołaja i sie uśmiechałam nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa jak z nim .
- Z Tobą się nie boję jak mam taką kobietę  przy sobie na pewno mnie obroni - powiedział próbując rozładować emocje.
- Mikołaj ale z ciebie Bajerant,  chodź bo zaraz naprawdę się spóźnimy. Gdy tak szliśmy do mojego bloku - Wiesz martwię się jak wyjdzie całe to spotkanie.-  Chwycił mnie za rękę i przybliżył do siebie i delikatnie pocałował .
-Zobaczysz wszystko dobrze pójdzie  - Tylko on mnie umiał tak pocieszyć to było jedyne w swoim rodzaju .
Weszliśmy do bloku i skierowaliśmy się ku windzie .Wcisnęliśmy numerek 10. Rodzice mieszkali na 10 piętrze właściwie 10 i 11 bo mieszkanie było dwupoziomowe, ale na 10 wchodziliśmy.
- Mikołaj nawet nie wiesz jak ja się cieszę , że cie mam. Wiem że łatwej drogi nie mieliśmy do siebie bo to problemy mojej siostry a to ten świr Wolański ale teraz nam się udało i mam nadzieje, że będzie wszystko dobrze - uśmiechnęłam się do Mikołaja chciałam powiedzieć te dwa słowa ale jakoś coś mnie ograniczało . Nie wiem co strach , lęk przecież byłam z nim szczęśliwa. Podeszłam do niego i szepnęłam mu te dwa słowa -  Kocham cię -  Zobaczyłam na jego twarzy uśmiech a chwilę później poczułam jego usta na swoich najpierw był to delikatny pocałunek a potem z każdym kolejnym muśnięciem coraz śmielszy gorętszy i namiętny w międzyczasie obrócił mnie tak ,że stałam oparta o jedna, że ścian windy. Nigdy nie umiałam się oprzeć zawsze moje ciało żyło swoim życiem pod wpływem jego dotyku to była dla mnie nowość bo żaden facet nie miał na mnie, aż tak dużego wpływu .Zatraciłam się w tym całym pocałunku. Gdy Mikołaj się oderwał ode mnie próbowałam złapać jakiś równomierny odech .
- Ja ciebie też kocham - spojrzał w moje duże zielone oczy i pociągnął  za rękę - Chodź nasze piętro już jest .
- Poczekasz na mnie w przedpokoju, bo wiesz nie codzień ma sie przyjść samemu a przychodzi z facetem
Weszłam do mieszkania już od samego wejścia unosił się zapach wigilijnych potraw a w salonie stała ładnie przystrojona choinka.
- Cześć mamuś -weszłam do kuchni gdzie mama stała przy kuchni .
- Cześć córuś -podeszła mama i mnie przytuliła
- Siadaj do stolu zaraz tylko kończę robić kluski z makiem  i sobie chwilkę posiedzimy przed
- Wiesz bo ja nie przyszłam sama - dałam gest ręką mikołajowi , żeby przyszedł
- A z kim ?  - zapytała ciekawsko mama
- Z Mikołajem z moim Mikołajem -dodałam
- Dzień dobry Mikołaj  - podałem rękę rekę
- Dzień dobry Małgosia -przedstawiła się mama Karoliny - To dzieci chodźcie siadajcie do stołu ja zaraz przyjdę
- Mamuś, ale ja Ci obiecałam że pomogę. Tata z Ewka na górze ?
- Tak, coś jeszcze szykują
- To zaprowadzę Mikołaja na górę i Ci pomogę - Uśmiechnęłam się do niej, wzięłam Mikołaja za rękę i zaprowadziłam go do taty i Ewki po drodze szepnęłam mu, żeby się przygotował się na przesłuchanie i dałam buziaka na szczęście
- No to opowiadaj - Powiedziała mama jak tylko weszłam do kuchni
- Co ? - No tak zaczyna się przesłuchanie
- No jaki jest, jak długo jesteście razem
- Mamo - Skarciłam ją wzrokiem
- No co jestem Twoją mamą to chce wiedzieć
- Z Mikołajem pracuję już od dawna
- To ten Mikołaj o którym tak opowiadałaś ?
 - Tak - Uśmiechnęłam się
- Widać, że jesteś szczęśliwa, tak mi się wydawało, że widziałam was pod blokiem ale nie mówiłaś że z kimś będziesz to myślałam że mi się wydaję - Uśmiechnęła się do mnie - Długo już jesteście razem ? Bo nic nam nie mówiłaś
 - Nie właściwie to nie - No to teraz się zacznie jak powiem, że jesteśmy razem w sumie 3 dni a już go zapraszam do domu na wigilię
- A dokładniej ? - Przesłuchanie być musi, ale i tak współczuje Mikołajowi tata w tych sprawach jest gorszy, dobrze że Ewka tam też jest. Oczywiście wysłałam jej sms, żeby go  broniła
- Właściwie to 3 dni - Powiedziałam ciut nie pewnie
- 3 dni i już na wigilię go przeprowadzasz?
- Mamuś,  jestem dorosła to raz a dwa znamy się już długo z Mikołajem, Miki był i jest moim przyjaciel a przede wszystkim go kocham
- A pamiętasz co było z Krystianem
- Mikołaj to nie Krystian. Mamuś przy żadnym nie czułam się jak przy Mikołaju, na prawdę nie musisz się martwić Białaszek jest inny niż ta cała moja reszta - Uśmiechnęłam się do niej i dałam buziaka w policzek
- On ma córki tak ?
- Tak, Dominikę i Anię. Opowiadałam Ci o nich
- I one jak ?
- Jak zareagowały ?  Dominika dobrze bo dziś się widzieliśmy a Ania nie wie jeszcze bo ostatnio się nie dogadują przez faceta ich mamy
- To smutne, takie rozgrywki dziećmi
- Tak, ale cóż poradzić  - Uśmiechnęłam się i poszłam nakryć do stołu.
O 18 zaczęliśmy sie zbierać do stołu z relacji Ewki wiedziałam, że tata wypytywał Mikołaja i to bardzo, ale on podobno świetnie dawał sobie radę. Cała wigilia minęła w przyjemnej atmosferze, oczywiście rodzice ciągnęli te swoje przesłuchanie ale jakoś dało się przeżyć. Po kolacji Ewka poszła pomóc mamie sprzątać a ja oprowadzałam Mikołaja po domu wcześniej nie było na to okazji. Na samym końcu pokazałam mu mój stary pokój.
- Widzę, że od dawna lubiłaś piłkę i motory - Zaśmiał się jak zobaczył mój pokój
- Tata się śmiał, że bardziej chłopak ze mnie - Siadłam na łóżku
- Ale śliczny chłopiec - Usiadł obok mnie i pocałował mnie w policzek, zaraz po tym musnął mnie w szyję, a jego ręka znalazła się na moich kolanach i zaczęła wędrować wyżej
- Kotek nie jesteśmy u siebie - Odsunęłam się od niego w głąb łózka
- Stęskniłem się za Tobą - Musnął moje usta - U siebie w Twoich ustach brzmi tak seksownie - musnął mnie w szyję - Czyli już mamy jakieś u siebie, u nas - Mikołaj nie dawał za wygraną
- Ja też, ale kotuś musisz się opanować - Usiadłam oparta o ramę łóżka, byłam już trochę zmęczona
- Kotuś - Spojrzał na mnie tymi słodkimi oczami i przysunął sie do mnie
- Nie ma, ale kotuś - Oparłam się o niego, i zamknęłam oczy potrzebowałam dosłownie 5 min odpoczynku