Witam,
Zapraszam was na kolejne opowiadanko 7 serii, mam nadzieję, że wam się spodoba. Jakie wrażenie przed 1 odcinkiem 9 serii ? Jak tam koniec wakacji ? Kto wraca już w poniedziałek do szkoły, a kto dopiero w październiku na uczelnie :D A moze ktoś już dawno skończył wakacje :/. A no i jeszcze jedno pytanie jak się podoba trójkącik nowy :D
Miłego czytania !
Pozdrawiam <3
- Co się stało ? - Wyleciałam z Pauliną na korytarz, tuż przy schodach stał Julek z kubkiem w ręce jego zawartość wylądowała na nim
Zapraszam was na kolejne opowiadanko 7 serii, mam nadzieję, że wam się spodoba. Jakie wrażenie przed 1 odcinkiem 9 serii ? Jak tam koniec wakacji ? Kto wraca już w poniedziałek do szkoły, a kto dopiero w październiku na uczelnie :D A moze ktoś już dawno skończył wakacje :/. A no i jeszcze jedno pytanie jak się podoba trójkącik nowy :D
Miłego czytania !
Pozdrawiam <3
- Co się stało ? - Wyleciałam z Pauliną na korytarz, tuż przy schodach stał Julek z kubkiem w ręce jego zawartość wylądowała na nim
- No jak to co ?! - Krzyknął oburzony - Twój cudowny Mikołaj mało mnie nie zabił ! - Zachowywał się jak by co najmniej ktoś napadł na niego z siekierą
- Mikołaj !
- No tak, szedłem sobie spokojnie, bo spieszyć się nie wolno. On stał o tam - Pokazał w stronę kuchni, w której przed chwilą byliśmy - I nagle jak oparzony zerwał się i mało mnie nie zabił
-Cholera ! - Musiał usłyszeć nasz rozmowę doskonale wiedziałam do kogo pojechał, nie wiedziałam tylko gdzie go znajdę
- Znajdź mi adres Marcina Belskiego - Wparowałam bez płukania - Na już
- A może tak cześć, dobry. - Spojrzał na mnie - Teraz jestem zajęty
- Proszę Cię - Oparłam się o biurko - To cholernie ważne, Mikołaj może miec kłopoty - Jacek nie powiedział nic tylko zaczął szukać
- Fabryczna 54/6 - Zapisał mi adres - Zaraz wezwę wsparcie
- Nie - Zakryłam mu ręką telefon - Pojadę z Pauliną proszę Cię zaufaj mi, tak będzie lepiej. Paulina zadzwoni do Ciebie w przeciągu godziny - Spojrzałam mu prosto w oczy
- Za godzinę nie zadzwoni wysyłam wsparcie
- Jasne dziękuje - Wzięłam od niego kartkę - Jesteś niezastąpiony - Wybiegłam z pokoju
Z Pauliną jechałyśmy najszybciej jak to było tylko możliwe, po drodze złamałyśmy chyba wszystkie możliwe przepisy drogowe, ale to nie to było teraz najważniejsze. Doskonale wiedziałam, że Białach wszystko słyszał, że pojechał do niego i doskonale wiedziałam po co.
*
- Znajdź mi adres Marcina Belskiego - Wparowałam bez płukania - Na już
- A może tak cześć, dobry. - Spojrzał na mnie - Teraz jestem zajęty
- Proszę Cię - Oparłam się o biurko - To cholernie ważne, Mikołaj może miec kłopoty - Jacek nie powiedział nic tylko zaczął szukać
- Fabryczna 54/6 - Zapisał mi adres - Zaraz wezwę wsparcie
- Nie - Zakryłam mu ręką telefon - Pojadę z Pauliną proszę Cię zaufaj mi, tak będzie lepiej. Paulina zadzwoni do Ciebie w przeciągu godziny - Spojrzałam mu prosto w oczy
- Za godzinę nie zadzwoni wysyłam wsparcie
- Jasne dziękuje - Wzięłam od niego kartkę - Jesteś niezastąpiony - Wybiegłam z pokoju
Z Pauliną jechałyśmy najszybciej jak to było tylko możliwe, po drodze złamałyśmy chyba wszystkie możliwe przepisy drogowe, ale to nie to było teraz najważniejsze. Doskonale wiedziałam, że Białach wszystko słyszał, że pojechał do niego i doskonale wiedziałam po co.
*
Byłem wściekły kiedy usłyszałem jak Karolina rozmawiała z Pauliną, nie wierzyłem w to co mówi. Miałem ochotę wybić temu gościowi wszystkie zęby i to za jednym zamachem. Brzydzę się takimi rzeczami i według mnie ludzie, którzy dopuszczają się takich zbrodni powinni ponosić jak najwyższe kary. Nikt nie będzie tak traktował moich przyjaciół nawet jeśli upłynęło tyle czasu.
- Czego ?- drzwi otworzył mi mój kuzyn
- Musimy chyba poważnie porozmawiać - odpowiedziałem uśmiechnięty musiałem jakoś to rozegrać, żeby nie podejrzewał o co mi chodzi.
- Ja z tobą ?! Ciekawe o czym - mruknął znudzony moją obecnością.
- Ciekawe czy twoja żona wie o tym co zrobiłeś Karolinie - wyszeptałem próbując jakoś doprowadzić do tego, żeby się przyznał.
- Najwyraźniej zasłużyła - tego było już za wiele puściły mi nerwy i go uderzyłem, on mi oddał i tak targaliśmy się za łby jak dwa koguty. Miałem ochotę obić mu ryj tak, żeby pamiętał od kogo dostał.
*
Dojechaliśmy akurat w samym środku awantury. Naprawdę ciężko było ich rozdzielić, Mikołaj był taki wściekły, że zabijał samym wzrokiem. Sytuacji nie poprawiało zachowanie jego kuzyna
- Proszę cię przestań tak tego nie załatwisz - próbowałam jakoś wpłynąć na Mikołaja. - Przestań do cholery ! Nie rozumiesz, że takim sposobem przywracasz mi te wspomnienia, o których chcę zapomnieć raz na zawsze - mówiłam upłakana nie mogłam w ogóle nad sobą zapanować. Za dużo mnie to wszystko kosztuje. Chciałabym wierzyć, że to jakiś sen z którego niebawem się obudzę i wszystko będzie normalnie bez tego wszystkiego co się stało. Białach jak by w w ułamku sekundy zamarł, jedną ręką trzymał Marcina, a druga zawisła w powietrzu pare milimetrów od jego twarzy.
Kiedy spojrzał mi w oczy, jak by machinalnie puścił swojego kuzyna, on z impetem uderzył o podłogę, Paulina od razu do niego pobiegła
- Przepraszam - Podszedł przytulając mnie bez słowa. W końcu mogłam się schować w jego silnych ramionach, przez dłużą chwilę tulił mnie blisko siebie, po chwili odsunął całując w czubek głowy, czułam się przy nim jak przy nikim innym - Chodź - Szepnął, i złapał za rękę. Zanim wyszliśmy podszedł jeszcze do niego i złapał go za koszule - Zbliż się do nas a pożałujesz - Wycedził przez zęby i wyszliśmy. Mikołaj bez słowa skierował się w stronę samochodu, nie chciałam o tym rozmawiać, nie wiedziałam jak. Jechaliśmy w milczeniu, Białach raz czy dwa odezwał, ale ja nie miałam siły odpowiadać. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się na ranczu.
- Zaufaj mi - Szepnął kiedy ujrzał moją mine - Chodź - Uśmiechnął się i wysiadł z samochodu, chwile później był z prawej strony otwierając mi drzwi, podając mi dłoń -Chodź - Szepnął, ufałam mu bezgranicznie dla tego bez słowa podałam mu dłoń i już po chwili byliśmy w domu.
- Siadaj zrobię Cię herbatę - Uśmiechnął się do mnie i zniknął w kuchni. Usiadłam na kanapie, nogi przyciągnęłam do siebie obejmując mocno rękami. Nawet nie wiem kiedy w pokoju pojawił się on, podając mi kubek z herbatą.
- Przepraszam - Szepnął kiedy odstawiałam kubek
- Nie przepraszaj - Położyłam mu głowę na ramieniu - Nie rozmawiajmy o tym - Zamknęłam oczy wsłuchując się ciszę do okoła - Pomilczmy - Nie powiedział nic tylko mocno obiął mnie ramieniem, siedzieliśmy w milczeniu.
- Przejdziemy się ? - Zaproponowałam po jakimś czasie
- Pewnie chodź - Uśmiechnął się w moją stronę, i pomógł mi wstać. Wyszliśmy z domu, udaliśmy się w kierunku lasu. Spacerowaliśmy w milczeniu, jak by każdy z nas nie wiedział za bardzo co ma powiedzieć, o czym rozmawiać.
- Uwielbiam tu spacerować - Odezwał się po długiej chwili - Ta cisza i spokój jest taka ujmująca
- Czasem dobrze oderwać się od rzeczywistości - Zatrzymałam się na moment - Mikołaj - Białach zatrzymał się jak tylko usłyszał swoje imię - Dziękuje Ci, dziękuje że nie pytasz nie drążysz tylko jesteś - On nie powiedział nic tylko mocno mnie przytulił. Staliśmy chwile bez ruchu, aż nagle poczułam na plecach krople deszczu, jedną a tuż za nią kolejną - Zaczyna padać, lepiej już wracajmy do domu - Ledwo dokończyłam zdanie, a zrobiła się ogromną ulewa
- Chodź - Złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec, mimo tego że Mikołaj ciągnął mnie środkiem lasu, między korzeniami i krzakami i tak czułam jak z każdą sekundą moknę coraz bardziej. Miałam wrażenie że ktoś na górze stoi tam z wiadrem wody i wylewa je za każdym razem kiedy robimy krok.
- Jesteśmy - Powiedział zamykając drzwi, kiedy na mnie spojrzał roześmiał się - Wyglądasz jak przemoczona kurka
- Dzięki, a Ty jak kurczak - Udałam obrażoną, ale on tuż po chwili pojawił się obok mnie. Stanął tuż przy mnie, tak blisko, że aż czułam jego oddech. Bałam się jego ruchu tego co zrobi. Mimowolnie zamknęłam oczy, po chwili poczułam jego usta na moich, był delikatny jak bym była z porcelany.
- Przeziębisz się - Szepnął po chwili - Ciągnąc mnie w stronę salonu - Poczekaj tu - Zniknął na chwilę, kiedy wrócił trzymał w rękach swoją koszulę - Idź przebierz się - Uśmiechnął się w moją stronę, zamykając za mną drzwi.
- Czego ?- drzwi otworzył mi mój kuzyn
- Musimy chyba poważnie porozmawiać - odpowiedziałem uśmiechnięty musiałem jakoś to rozegrać, żeby nie podejrzewał o co mi chodzi.
- Ja z tobą ?! Ciekawe o czym - mruknął znudzony moją obecnością.
- Ciekawe czy twoja żona wie o tym co zrobiłeś Karolinie - wyszeptałem próbując jakoś doprowadzić do tego, żeby się przyznał.
- Najwyraźniej zasłużyła - tego było już za wiele puściły mi nerwy i go uderzyłem, on mi oddał i tak targaliśmy się za łby jak dwa koguty. Miałem ochotę obić mu ryj tak, żeby pamiętał od kogo dostał.
*
Dojechaliśmy akurat w samym środku awantury. Naprawdę ciężko było ich rozdzielić, Mikołaj był taki wściekły, że zabijał samym wzrokiem. Sytuacji nie poprawiało zachowanie jego kuzyna
- Proszę cię przestań tak tego nie załatwisz - próbowałam jakoś wpłynąć na Mikołaja. - Przestań do cholery ! Nie rozumiesz, że takim sposobem przywracasz mi te wspomnienia, o których chcę zapomnieć raz na zawsze - mówiłam upłakana nie mogłam w ogóle nad sobą zapanować. Za dużo mnie to wszystko kosztuje. Chciałabym wierzyć, że to jakiś sen z którego niebawem się obudzę i wszystko będzie normalnie bez tego wszystkiego co się stało. Białach jak by w w ułamku sekundy zamarł, jedną ręką trzymał Marcina, a druga zawisła w powietrzu pare milimetrów od jego twarzy.
Kiedy spojrzał mi w oczy, jak by machinalnie puścił swojego kuzyna, on z impetem uderzył o podłogę, Paulina od razu do niego pobiegła
- Przepraszam - Podszedł przytulając mnie bez słowa. W końcu mogłam się schować w jego silnych ramionach, przez dłużą chwilę tulił mnie blisko siebie, po chwili odsunął całując w czubek głowy, czułam się przy nim jak przy nikim innym - Chodź - Szepnął, i złapał za rękę. Zanim wyszliśmy podszedł jeszcze do niego i złapał go za koszule - Zbliż się do nas a pożałujesz - Wycedził przez zęby i wyszliśmy. Mikołaj bez słowa skierował się w stronę samochodu, nie chciałam o tym rozmawiać, nie wiedziałam jak. Jechaliśmy w milczeniu, Białach raz czy dwa odezwał, ale ja nie miałam siły odpowiadać. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się na ranczu.
- Zaufaj mi - Szepnął kiedy ujrzał moją mine - Chodź - Uśmiechnął się i wysiadł z samochodu, chwile później był z prawej strony otwierając mi drzwi, podając mi dłoń -Chodź - Szepnął, ufałam mu bezgranicznie dla tego bez słowa podałam mu dłoń i już po chwili byliśmy w domu.
- Siadaj zrobię Cię herbatę - Uśmiechnął się do mnie i zniknął w kuchni. Usiadłam na kanapie, nogi przyciągnęłam do siebie obejmując mocno rękami. Nawet nie wiem kiedy w pokoju pojawił się on, podając mi kubek z herbatą.
- Przepraszam - Szepnął kiedy odstawiałam kubek
- Nie przepraszaj - Położyłam mu głowę na ramieniu - Nie rozmawiajmy o tym - Zamknęłam oczy wsłuchując się ciszę do okoła - Pomilczmy - Nie powiedział nic tylko mocno obiął mnie ramieniem, siedzieliśmy w milczeniu.
- Przejdziemy się ? - Zaproponowałam po jakimś czasie
- Pewnie chodź - Uśmiechnął się w moją stronę, i pomógł mi wstać. Wyszliśmy z domu, udaliśmy się w kierunku lasu. Spacerowaliśmy w milczeniu, jak by każdy z nas nie wiedział za bardzo co ma powiedzieć, o czym rozmawiać.
- Uwielbiam tu spacerować - Odezwał się po długiej chwili - Ta cisza i spokój jest taka ujmująca
- Czasem dobrze oderwać się od rzeczywistości - Zatrzymałam się na moment - Mikołaj - Białach zatrzymał się jak tylko usłyszał swoje imię - Dziękuje Ci, dziękuje że nie pytasz nie drążysz tylko jesteś - On nie powiedział nic tylko mocno mnie przytulił. Staliśmy chwile bez ruchu, aż nagle poczułam na plecach krople deszczu, jedną a tuż za nią kolejną - Zaczyna padać, lepiej już wracajmy do domu - Ledwo dokończyłam zdanie, a zrobiła się ogromną ulewa
- Chodź - Złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec, mimo tego że Mikołaj ciągnął mnie środkiem lasu, między korzeniami i krzakami i tak czułam jak z każdą sekundą moknę coraz bardziej. Miałam wrażenie że ktoś na górze stoi tam z wiadrem wody i wylewa je za każdym razem kiedy robimy krok.
- Jesteśmy - Powiedział zamykając drzwi, kiedy na mnie spojrzał roześmiał się - Wyglądasz jak przemoczona kurka
- Dzięki, a Ty jak kurczak - Udałam obrażoną, ale on tuż po chwili pojawił się obok mnie. Stanął tuż przy mnie, tak blisko, że aż czułam jego oddech. Bałam się jego ruchu tego co zrobi. Mimowolnie zamknęłam oczy, po chwili poczułam jego usta na moich, był delikatny jak bym była z porcelany.
- Przeziębisz się - Szepnął po chwili - Ciągnąc mnie w stronę salonu - Poczekaj tu - Zniknął na chwilę, kiedy wrócił trzymał w rękach swoją koszulę - Idź przebierz się - Uśmiechnął się w moją stronę, zamykając za mną drzwi.
Opko boskie zmoczony kurczak czekam na kolejne. 😍😍 . Mam nadzieję że się niedługo pojawi .
OdpowiedzUsuń