Witam !
Na początek chciałam podziękować szwagierce za ten cudowny fragmencik, zobaczymy kto pozna który. Mam nadzieję, że kolejne opko z tej serii spodoba sie wam i zostawicie ślad po sobie. Kolejne opowiadanie pojawi się nie długo.
Pozdrawiam ! <3
Zawiodłem ją zawiodłem ją tak bardzo, liczyła na mnie a ja nie mogłem nic zrobić. Jedyne co wiem, to że nie mogę jej tak zostawić. Zacząłem się panicznie rozglądać, szukać jakieś pomocy czegoś co pomoże mi się uwolnić, teraz nie liczyło się nic poza nią, musiałem jej pomóc chociażby za wszelką cenę.
Nagle usłyszałem wielki huk, krzyk pomoc przyszła, w końcu pomoc nadeszła. Nie miałem pojęcia ile dokładnie siedzieliśmy tutaj wiedziałem jedno, że na pewno długo.
- Tutaj ! - Zacząłem krzyczeć, chciałem żeby znaleźli mnie jak najszybciej. Liczyłem na to, że to ja znajdę tego całego Arka i obije mu mordę. W końcu drzwi do pomieszczenia otworzyły się z hukiem
- Stać policja ! - Krzyknęli z progu - Nic Ci nie jest ? - Zapytała Asia, chowając broń
- Nie pomóż mu - Gestem pokazałem jej na sznury, nie minęła chwila i dziewczyny mnie rozwiązały, teraz jedyne co to trzeba było znaleźć Karolinę - Zostań tu rzuciły szybko i wyszły niewiele myśląc poszedłem za nimi. Już po chwile usłyszałem jej krzyk i jego śmiech, nie zastanawiając się nad niczym wyprzedziłem je i wparowałem do pomieszczenia. Ten debil odskoczył do niej w ułamku sekundy, Karolina leżała taka bezbronna, kontem oka zauważyłem Krzyśka leżał nieprzytomny, dostał kulkę w klatkę piersiową.
Rzuciłem się na niego momentalnie, miałem ochotę go zabić zrobić mu najgorszą krzywdę. Byłem zły, wciekły.
- Zabije Cię gnoju ! - Nie minęła nawet chwila, a poczułem jak ktoś mnie odciąga
- Daj spokój stary nie warto - Mówił odciągając mnie od niego - Ona teraz Cię potrzebuje - Te słowa podziałały magicznie, momentalnie puściłem go i podbiegłem do niej, była nadal związana, miała odsunięte spodnie próbowała wstać, podnieść się ubrać co kolwiek, widziałem ten ból w jej oczach, ten smutek, strach. W ułamku sekundy wyrwałem Szymonowi nóż i podbiegłem do niej, nie chciałem żeby ktoś oglądał jej w takim stanie, dla tego szybko pomogłem jej z ubraniem, po czym uwolniłem jej ręce i nogi. Ona bez słowa przytuliła się do mnie, wtuliła w moje ramiona jak małe bezbronne dziecko szukające pomocy. Po chwili zrobiło się jeszcze większe zamieszanie, przyjechało pogotowie Krzyśka zabrali niemal od razu. Ja z Karoliną poszliśmy do karetki opatrzyli mi twarz i nas zbadali. Karolina co chwile sprawdzała czy jestem obok. Do domu wracaliśmy w milczeniu, Karolina nie odezwała się nawet słowem
- Dziękuję - Odparła kiedy podchodziłem do mojego samochodu. Taksówka właśnie odjechała
- Nie masz za co przepraszać, to ja powinien był Cię przeprosić - Odparłem nieco ciszej. Byłem na siebie zły, że nie byłem w stanie jej pomóc.
- Jestem zmęczona, zobaczymy się jutro - Uśmiechnęła się sztucznie i zniknęła w klatce.
Jaskowska dała Karolinie wolne, przez cały tydzień dochodziła do siebie. Chciałem wyciągnąć ją na kawkę do kina gdzie kolwiek, ale ona nie chciała wymigała się. Tak bardzo chciałem z nią porozmawiać, wytłumaczyć mój wyjazd zbliżał się wielkimi krokami. Wiedziałem jedno jej jeden szept, jeden gest a cofnął bym to wszystko, tą rozmowę ten tydzień próbny.
- Jak się czujesz maleńka ? - zapytała siedząc obok mnie
- A jak mam się czuć ? To wszystko wróciło, wiesz jak cholernie się bałam
- Wiem maleńka, wiem - Przytulia mnie do siebie
- Wiesz, że w sumie gdzieś w głębi duszy liczyłam na to, że Mikołaj mi pomoże - Wyszeptałam w końcu
- Wiem, i wiesz co myślę. Może powinnaś mu zaufać - Spojrzała mi w oczy
- Gdyby to było tak cholernie proste
- Wiem, że łatwo sie mówi, ale może warto to przemyśleć i zdobyć się na odwagę - Starała się jak tylko mogła, chciała mi pomóc, wiem że chce dobrze ale to wszystko nie jest takie łatwe.
- Wiem, przemyśl sobie to wszytsko na spokojnie. Masz tydzień urlopu nie spotykaj się z nim nie rozmawiaj jakoś wile po prostu przemyśl sobie w samotności
- W sumie, może to i racja
*
- Cześć, a gdzie Mikołaj ? - Zapytałam wchodząc do naszego pokoju. Na miejscu Mikołaja, leżał plecak, nie poznawałam go dla tego zdziwiłam się
- Jeździsz dziś z Krzyśkiem, teraz jest u Jaskowskiej jakieś tam sprawy ma u niej do załatwienia, ale zaraz ma wrócić - Odparł Poniatowski zgarniając z biurka jakieś dokumenty, był wyjątkowo mało rozmowy.
- A Mikołaj ? - Zdziwiłam się Białach nic nie mówił, że ma go nie być. Zaczęłam żałować, że posłuchałam Wach
- To Ty nic nie wiesz ? - Zdziwił się jak bym co najmniej zapytała go o to jak wygląda ufa
- Julek do cholery co mam wiedzieć ?! - Powoli zaczął działać mi na nerwy, jak zawsze zamiast mówić konkretnie szedł nad może nad morze przez Warszawkę i Zakopane
- Mikołaj, wyjechał - Usłyszałam nagle za sobą - Nie mówił Ci ? - Już sama nie wiem kto był bardziej zdziwiony
- Jak to ?! - Odwróciłam się w jego stronę - Krzysiek do cholery mów ?!
- Mikołaj dostał propozycje w Szwajcarii, dziś wyjeżdża - Poczułam jak w ułamku sekundy mój świat się zawala, jak trace panowanie nad oddechem
- Ale... ? Ale jak to ? - Tylko tyle byłam wstanie z siebie wydusić
- Przykro mi, myślałem że Ci mówił
- Gdzie ? Kiedy ?
- Za 10 min z drugiego końca miasta
*
Zdenerwowana miałam ochotę rozwalić ten samochód. Jeszcze do tego wydawało mi się, że Krzysiek jedzie spacjalnie pomału. Czas dłużył mi się niemiłosiernie, a pozostało mniej niż 10 minut , żeby dostać się na drugi koniec miasta.
- Cholera jasna - krzyknął Zapała.
- Co się stało ? - zapytałam zamyślona.
- Ktoś w nas puknął - powiedział i wysiadł z samochodu.
- Ja pier**le jeszcze tego brakowało - coraz bardziej byłam wkurzona na to wszystko. Ja mam takie szczęście, że zawsze coś musi się spieprzyć na całej linii.
- To wszystko przez ciebie - mruknęłam na Krzyśka.
- Ja mu nie kazałem wjechać w nas - widziałam, że hamuje się, żeby mi czegoś nie powiedzieć.
- K***a przecież ja nie zdążę. Zrób coś do cholery !- miałam ochotę rozwalić ten pieprzony samochód, który w nas wjechał.
- A co ja mam zrobić ? Cudotwórcą nie jestem - odparł spokojniej.
- Zapała jak za 8 minut nie będę na miejscu to przez ciebie moje życie legnie w gruzach - powoli docierało do mnie, że jest za późno, żeby to wszystko ratować.
- A czyli to moja wina ? Jakbyście normalnie porozmawiali to byś o wszystkim wiedziała,a tak w ogóle żałuję, że ci o tym powiedziałem- wkurzyła mnie tym swoim gadaniem. Nie wiem czy ona chciała we mnie wzbudzić wyrzuty sumienia czy naprawdę zagrać na nerwach.
- Dupek ! Jak wszyscy faceci - wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- Jak taka mądra jesteś to idź sobie na piechotę- wściekły poszedł do drugiego uczestnika kolizji.
- Daruj sobie - wkurzona jak stado os poszłam do samochodu. Nie mogę sobie darować tego, że pozwoliłam mu tak wyjechać bez słowa
Na początek chciałam podziękować szwagierce za ten cudowny fragmencik, zobaczymy kto pozna który. Mam nadzieję, że kolejne opko z tej serii spodoba sie wam i zostawicie ślad po sobie. Kolejne opowiadanie pojawi się nie długo.
Pozdrawiam ! <3
Zawiodłem ją zawiodłem ją tak bardzo, liczyła na mnie a ja nie mogłem nic zrobić. Jedyne co wiem, to że nie mogę jej tak zostawić. Zacząłem się panicznie rozglądać, szukać jakieś pomocy czegoś co pomoże mi się uwolnić, teraz nie liczyło się nic poza nią, musiałem jej pomóc chociażby za wszelką cenę.
Nagle usłyszałem wielki huk, krzyk pomoc przyszła, w końcu pomoc nadeszła. Nie miałem pojęcia ile dokładnie siedzieliśmy tutaj wiedziałem jedno, że na pewno długo.
- Tutaj ! - Zacząłem krzyczeć, chciałem żeby znaleźli mnie jak najszybciej. Liczyłem na to, że to ja znajdę tego całego Arka i obije mu mordę. W końcu drzwi do pomieszczenia otworzyły się z hukiem
- Stać policja ! - Krzyknęli z progu - Nic Ci nie jest ? - Zapytała Asia, chowając broń
- Nie pomóż mu - Gestem pokazałem jej na sznury, nie minęła chwila i dziewczyny mnie rozwiązały, teraz jedyne co to trzeba było znaleźć Karolinę - Zostań tu rzuciły szybko i wyszły niewiele myśląc poszedłem za nimi. Już po chwile usłyszałem jej krzyk i jego śmiech, nie zastanawiając się nad niczym wyprzedziłem je i wparowałem do pomieszczenia. Ten debil odskoczył do niej w ułamku sekundy, Karolina leżała taka bezbronna, kontem oka zauważyłem Krzyśka leżał nieprzytomny, dostał kulkę w klatkę piersiową.
Rzuciłem się na niego momentalnie, miałem ochotę go zabić zrobić mu najgorszą krzywdę. Byłem zły, wciekły.
- Zabije Cię gnoju ! - Nie minęła nawet chwila, a poczułem jak ktoś mnie odciąga
- Daj spokój stary nie warto - Mówił odciągając mnie od niego - Ona teraz Cię potrzebuje - Te słowa podziałały magicznie, momentalnie puściłem go i podbiegłem do niej, była nadal związana, miała odsunięte spodnie próbowała wstać, podnieść się ubrać co kolwiek, widziałem ten ból w jej oczach, ten smutek, strach. W ułamku sekundy wyrwałem Szymonowi nóż i podbiegłem do niej, nie chciałem żeby ktoś oglądał jej w takim stanie, dla tego szybko pomogłem jej z ubraniem, po czym uwolniłem jej ręce i nogi. Ona bez słowa przytuliła się do mnie, wtuliła w moje ramiona jak małe bezbronne dziecko szukające pomocy. Po chwili zrobiło się jeszcze większe zamieszanie, przyjechało pogotowie Krzyśka zabrali niemal od razu. Ja z Karoliną poszliśmy do karetki opatrzyli mi twarz i nas zbadali. Karolina co chwile sprawdzała czy jestem obok. Do domu wracaliśmy w milczeniu, Karolina nie odezwała się nawet słowem
- Dziękuję - Odparła kiedy podchodziłem do mojego samochodu. Taksówka właśnie odjechała
- Nie masz za co przepraszać, to ja powinien był Cię przeprosić - Odparłem nieco ciszej. Byłem na siebie zły, że nie byłem w stanie jej pomóc.
- Jestem zmęczona, zobaczymy się jutro - Uśmiechnęła się sztucznie i zniknęła w klatce.
Jaskowska dała Karolinie wolne, przez cały tydzień dochodziła do siebie. Chciałem wyciągnąć ją na kawkę do kina gdzie kolwiek, ale ona nie chciała wymigała się. Tak bardzo chciałem z nią porozmawiać, wytłumaczyć mój wyjazd zbliżał się wielkimi krokami. Wiedziałem jedno jej jeden szept, jeden gest a cofnął bym to wszystko, tą rozmowę ten tydzień próbny.
- Jak się czujesz maleńka ? - zapytała siedząc obok mnie
- A jak mam się czuć ? To wszystko wróciło, wiesz jak cholernie się bałam
- Wiem maleńka, wiem - Przytulia mnie do siebie
- Wiesz, że w sumie gdzieś w głębi duszy liczyłam na to, że Mikołaj mi pomoże - Wyszeptałam w końcu
- Wiem, i wiesz co myślę. Może powinnaś mu zaufać - Spojrzała mi w oczy
- Gdyby to było tak cholernie proste
- Wiem, że łatwo sie mówi, ale może warto to przemyśleć i zdobyć się na odwagę - Starała się jak tylko mogła, chciała mi pomóc, wiem że chce dobrze ale to wszystko nie jest takie łatwe.
- Wiem, przemyśl sobie to wszytsko na spokojnie. Masz tydzień urlopu nie spotykaj się z nim nie rozmawiaj jakoś wile po prostu przemyśl sobie w samotności
- W sumie, może to i racja
*
- Cześć, a gdzie Mikołaj ? - Zapytałam wchodząc do naszego pokoju. Na miejscu Mikołaja, leżał plecak, nie poznawałam go dla tego zdziwiłam się
- Jeździsz dziś z Krzyśkiem, teraz jest u Jaskowskiej jakieś tam sprawy ma u niej do załatwienia, ale zaraz ma wrócić - Odparł Poniatowski zgarniając z biurka jakieś dokumenty, był wyjątkowo mało rozmowy.
- A Mikołaj ? - Zdziwiłam się Białach nic nie mówił, że ma go nie być. Zaczęłam żałować, że posłuchałam Wach
- To Ty nic nie wiesz ? - Zdziwił się jak bym co najmniej zapytała go o to jak wygląda ufa
- Julek do cholery co mam wiedzieć ?! - Powoli zaczął działać mi na nerwy, jak zawsze zamiast mówić konkretnie szedł nad może nad morze przez Warszawkę i Zakopane
- Mikołaj, wyjechał - Usłyszałam nagle za sobą - Nie mówił Ci ? - Już sama nie wiem kto był bardziej zdziwiony
- Jak to ?! - Odwróciłam się w jego stronę - Krzysiek do cholery mów ?!
- Mikołaj dostał propozycje w Szwajcarii, dziś wyjeżdża - Poczułam jak w ułamku sekundy mój świat się zawala, jak trace panowanie nad oddechem
- Ale... ? Ale jak to ? - Tylko tyle byłam wstanie z siebie wydusić
- Przykro mi, myślałem że Ci mówił
- Gdzie ? Kiedy ?
- Za 10 min z drugiego końca miasta
*
Zdenerwowana miałam ochotę rozwalić ten samochód. Jeszcze do tego wydawało mi się, że Krzysiek jedzie spacjalnie pomału. Czas dłużył mi się niemiłosiernie, a pozostało mniej niż 10 minut , żeby dostać się na drugi koniec miasta.
- Cholera jasna - krzyknął Zapała.
- Co się stało ? - zapytałam zamyślona.
- Ktoś w nas puknął - powiedział i wysiadł z samochodu.
- Ja pier**le jeszcze tego brakowało - coraz bardziej byłam wkurzona na to wszystko. Ja mam takie szczęście, że zawsze coś musi się spieprzyć na całej linii.
- To wszystko przez ciebie - mruknęłam na Krzyśka.
- Ja mu nie kazałem wjechać w nas - widziałam, że hamuje się, żeby mi czegoś nie powiedzieć.
- K***a przecież ja nie zdążę. Zrób coś do cholery !- miałam ochotę rozwalić ten pieprzony samochód, który w nas wjechał.
- A co ja mam zrobić ? Cudotwórcą nie jestem - odparł spokojniej.
- Zapała jak za 8 minut nie będę na miejscu to przez ciebie moje życie legnie w gruzach - powoli docierało do mnie, że jest za późno, żeby to wszystko ratować.
- A czyli to moja wina ? Jakbyście normalnie porozmawiali to byś o wszystkim wiedziała,a tak w ogóle żałuję, że ci o tym powiedziałem- wkurzyła mnie tym swoim gadaniem. Nie wiem czy ona chciała we mnie wzbudzić wyrzuty sumienia czy naprawdę zagrać na nerwach.
- Dupek ! Jak wszyscy faceci - wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- Jak taka mądra jesteś to idź sobie na piechotę- wściekły poszedł do drugiego uczestnika kolizji.
- Daruj sobie - wkurzona jak stado os poszłam do samochodu. Nie mogę sobie darować tego, że pozwoliłam mu tak wyjechać bez słowa
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo po prostu brak mi słów.�� To opowiadanie jest cudowne����
OdpowiedzUsuńJejku 😍 To opko jest świetne 😇 Czekam na next 🔥
OdpowiedzUsuńEm no ja co ja mam powiedzieć no ja nie wiem co ja czekam na Next co dalej ale opko jak zwykle tylko tej akcji za dużo 😂😂
OdpowiedzUsuń