Muzyka

Zapraszamy !!

Razem z Emilką zapraszamy na https://pipopowidaaniapelnewrazen.blogspot.com/

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Pierwszy rok blogu Miniaturka " Trudne początki"

Cześć !
Dokładnie rok temu 27.08.2018 r. założyłam bloga i dodałam pierwszy wpis.
Łącznie przez cały rok blog osiągnął 94 144 wyświetleń,  594 komentarzy. Bardzo, bardzo wam dziękuje za wszystkie wyświetlenia i komy mam nadzieję, że kolejny rok będzie również owocny. A teraz specjalnie dla was minia.


Komenda miejska we Wrocławiu, od tygodnia Mikołaj Białach pracuje z nową partnerką Karoliną Rachwał. Od pierwszego dnia, nowi partnerzy nie potrafili się dogadać, porozumieć, każda rozmowa kończyła się kłótnią, awanturą. Obydwoje byli do siebie bardzo podobni, to cud że komenda jeszcze stoi, połączenie tej dwójki jest niczym materiał wybuchowy. do tej pory Mikołaj jeździł z Olą Wysocką,  byli zgranym zespołem, a do tego przyjaciółmi, dla Mikołaja nie był to łatwy czas: zmiana partnera, dodatkowo teraz dowodziła nim kobieta. 
- Ze, co powiedziałeś?! - Krzyczała wkurzona niczym stado rozwścieczonych os 
- To, co słyszałaś?! - On również był zły, wręcz wściekły 
- Ty chyba oszalałeś?! - Nie spuszczała z tonu
- Ja oszalałem?! Ty chyba zwariowałaś!!
- Przeginasz!!
- Co ja?! Chyba sobie żartujesz!
- Ej cisza! – Krzyknął Krzysiek wchodząc do pokoju  – Co się tu dzieję?
- On zaczął! - Wrzasnęła wściekła w kierunku Zapały
-Ja ?! Ty siebie słyszysz?!
- Dobra nie obchodzi mnie, kto zaczął, o co się kłócicie. Tylko błagam idźcie już, na patrol bo głowa pęka - Karolina oburzona wyszła trzaskając drzwiami, Mikołaj spojrzał tylko  na Krzyśka
- Wariatka! – Krzyknął za Rachwał, po czym sam wyszedł - Wydawało się, że reszta dnia minie spokojnie i  bez kłótni, niestety na korytarzu wpadli na siebie przypadkiem
- Jak chodzisz, baranie!!
- Ja, baran? Ja? To chyba jak ty chodzisz!!
- Ja chodzę normalnie w przeciwieństwie do Ciebie!
- To ty na mnie wpadłaś!
- Ja?! Ty chyba na głowę upadłeś!
- Ja?! Chyba ty! Powinni Cię w zamknięciu trzymać!
- Przegiąłeś kolego!
- A co może nieprawda!
- Weź idź się, lecz!
- Zaproponowałbym Ci to samo, ale Tobie już żadne leczenie nie pomoże. Przykro mi od dawna jest już dla Ciebie za późno
- Dla mnie?! Ty chyba siebie nie słyszysz!
- Zejdź mi z drogi!
- Oszalałeś, że Ci zejdę to ty zejdź!
 - Ej, ej co się tu dzieje - Zapytał Jacek, który właśnie wracał od Jaskowskiej
- Nic – odpowiedział poirytowany Mikołaj, nikt jak ona nie działali mu na nerwy
- Jak to nic jak was słyszeć na drugim końcu korytarza a może i nawet komendy – powiedział nieco już wkurzony Nowak, oboje mieli ponad 30 lat a zachowywali się jak 5 latki
- Tak to chyba jego słychać – Oburzyła się blondynka
- Mnie? Kretynko, a ciebie nie?
- Mnie a ciebie kretynie nie ?
- Nie no ja zwariuję a kto mi proponował leczenie, kto powiedział, że na głowę upadłem – unosił się coraz bardziej
- Ej! Cisza, co wyście powariowali czy rozum zgubiliście gdzieś dżecie się jak wariaci. Skończycie w końcu czy nie ?
- To ona zaczęła i niech pierwsza skończy
- Nie no jak  palne  go zaraz, jak się zaraz nie  zamknie   w końcu
- No, co boisz się, że Jacuś dowie się jaka jesteś naprawdę, a nie taka słodka i niewinna jaką udajesz
- Nie no ciebie słuchać nie idzie 
- Co was opętało do cholery ?! Do mnie i to już - Nowak miał już dość tego co się dziej, od tygodnia nie szło z nimi wytrzymać - O co wam poszło tym razem ? - Zapytał kiedy już byli u niego
- Bo ona jest kretynką
- A on idiota
- Nie no ja oszaleje. Wy nawet nie wiecie o co poszło - Jacek bezsiły opadł na krzesło -  Ja już mam dość ja i cała komenda. Macie się zacząć dogadywać i to juz. Nie każe wam żebyście się kochali,
ale wystarczy żebyście się znosili. Chociaż nie w sumie to wy się nie kochajcie, ani mi się ważcie, bo wasz gatunek to się rozmnażać nie może - zaczął się śmiać - zagrożenie dla ludzkości: łyse, wredne
- Pyskate, wygadane, mądrzejsze od nas - Zaczął wymieniać Krzysiek stojący za nimi, razem z Nowakiem mieli niezły ubaw
- Wiecie co mam was dość ! - Wyszła trzaskając drzwiami.
- Wariatka, mówiłem wariatka
*
Od dwóch miesięcy pracuje na komendzie, początki były trudne w ogóle nie dogadywałam się z Mikołajem, teraz jest już nie co lepiej, nie jesteśmy jakimiś mega przyjaciółmi, ale chociaż nie zabijamy się o byle co. Teraz chociaż jesteśmy w stanie się dogadać, nawet udało nam się raz wspólnie wyjść.
- I jak gotowa na obserwację ? - Zapytał Mikołaj kiedy siedzieliśmy w samochodzie
- Powiedzmy  - Odparłam poprawiając włosy, dzisiejsza obserwacja miała być w cywilu. - To co zaczynamy ? - Uśmiechnęłam się w jego stronę 
- Dobra to pamiętajcie wy nic nie robicie, jak coś my wkraczamy do akcji - Poinstruował nas Zapała
Gotowi do akcji ruszyliśmy parkiem, Mikołaj obiął mnie w pasie mieliśmy udawać szczęśliwą parę na początku nie byliśmy z tego zaskoczeni, no ale praca to praca. 
- Siadamy - Zwrócił się w moją stronę, uśmiechając lekko. Kiwnęłam głową, nie za bardzo wiedziałam jak mam się zachować dobrze, że Białach wiedział jak to rozegrać. Usiedliśmy na ławce koło stawu, do okoła było szczególnie mało osób, może to zasługa tak wczesnej godziny, siedziałam w jego obiciach czułam się wyjątkowo dziwnie, inaczej. 
- Uwaga, w waszym kierunku zbliża się jakiś mężczyzna. Rozegrajcie to dobrze i uważajcie na siebie. - Usłyszeliśmy głos Zapały. Białach spojrzał delikatnie w lewą stronę rzeczywiście szedł jakiś mężczyzna zachowywał się dość nerwowo. 
- Nie miej mi tego za złe - Powiedział szybko, po czym mnie pocałował. Momentalnie straciłam panowanie nad swoim umysłem, poczułam się dziwnie, inaczej. Sama się sobie dziwiłam, ale chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. Dobrze znałam sprawę, ale nie bałam się, chyba dla tego że Mikołaj był przy mnie 
- Stać policja ! - Usłyszałam nagle - Nie ruszaj się rzuć to !  - Chciałam się ruszyć, ale nie mogłam Mikołaj trzymał mnie mocno w swoich ramionach. Chyba wyczuł mój strach bo zaczął mnie po chwili uspokajać 
- Spokojnie, nie ruszaj się stoi za Tobą z nożem ale nasi już są - Jego głos był spokojny i łagodny, nie bałam się o dziwo w jego ramionach się nie bałam. 
Cała akcja trwała dobre pare minut i już po chwile było po wszystkim. Marcin S. został skazany na napad na 5 par, jedna z kobiet nie żyła więc został skazany na 25 lat .
- To co sprawa rozwiązana, to możemy iść się pobawić - Wparował do pokoju uradowany Zapała
- Co proponujesz ?
- Tańce piwko i takie tam
- Ja wchodzę, a Ty ?  - Zwrócił się w moją stronę
- No nie wiem w sumie
- Nie daj się prosić, nie może zabraknąć naszego cudownego duetu dnia dzisiejszego - Krzysiek próbował mnie namówić
- No ok niech wam będzie
- No i super za 20 minut na dole
Po godzinie wszyscy bawiliśmy się już w klubie w centrum miasta. Z każdym kolejnym szotem zabawa rozkręcała się coraz bardziej, wszyscy śmiali się i tańczyli, jakaś blondynka co chwile przystawiała się do Białacha, ale on skutecznie ją zbywał.
- Zatańczysz ? - Zapytał kiedy piosenka się już kończyła
- Hmm, a ona - Wskazałam na dziewczynę z którą rozmawiał
- Powiedzmy, że nie jest w moim typie - Zaśmiał się - To jak ?  - Nie odmówiłam wyszłam z nim na parkiet, akurat DJ zmienił piosenkę na coś wolniejszego. Przytuliłam się do niego lekko i kołysaliśmy się w rytm muzyk. Ponownie poczułam to samo co dziś rano podczas akcji, to takie cholernie dziwne uczucie, nawet nie potrafię tego określić.
Bawiliśmy się do białego rana, wszyscy byli już wstawieni, a niektórzy ledwo stali na nogach. Krzysiek z Nowakiem już dawno nie potrafili zrobić kroku, całe szczęście Julek z Szymonem się zlitowali i  zapakowali ich do tax
- Dziękuje za odprowadzenie - Powiedziałam kiedy staliśmy pod drzwiami, alkohol krążył w moich żyłach
- Nie ma za co - Uśmiechnął się lekko w moją stronę
- Super się bawiłam - Wypaliłam nagle, chyba tylko dla tego żeby przeciągnąć tą rozmowę - Było świetnie
- Musimy to kiedyś powtórzyć - Szepnął, po czym zrobił krok w moją stronę, teraz był blisko mnie czułam jego oddech
- Koniecznie - Szepnęłam mu do ucha, nawet nie wiem kiedy nasze usta złączyły się w pocałunku, na początku delikatnym a z czasem coraz bardziej namiętnym, szybszym, zachłanniejszym. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się u mnie w mieszkaniu, obydwoje byliśmy spragnieni siebie.
*
Nigdy nie czułem czegoś takiego, jak teraz przy niej. Było mi z nią dobrze, wyjątkowo dobrze, chciałem żeby ta chwila trwała wiecznie.
Obudziłem się z samego rano, jej obok mnie już nie było, po chwili pojawiła się w pokoju
- Dzień dobry - Uśmiechnąłem się do niej, podchodząc i całując delikatnie ona lekko się uśmiechnęła, ale była jakaś dziwna jak by obojętna na mnie
- Mikołaj, bo - Nie dane jej było dokończyć bo mój telefon zaczął dzwonić - Odbierz - Powiedziała i zniknęła za drzwiami.
30 minut później razem z Karoliną siedziałem już u Jaskowskiej, przez telefon mówiła że to ważne i że chce żebyśmy przyjechali jak najszybciej.
- Dzień dobry, dobrze że już jesteście
- Chciała nas Pani widzieć - Usiadłem tuż obok Rachwał
- Nie wiem, od czego zacząć to może powiem wprost. Mikołaj nie wiem czy Karolina z Tobą rozmawiała
- O czym ? - W tym momencie zgłupiałem, spojrzałem na Jaskowska a zaraz potem na Karolinę
- Nie zdążyłam - Wypaliła cicho, niemal niesłyszalnie
- Pozwolisz, że ja powiem - Ona tylko kiwnęła głową - Odezwał się do nas komendant z Nowego Yorku, z tego co mi Karolina mówiła to jakiś rok temu wysyłała swoje zgłoszenie odezwali się dopiero teraz. Chcieli by Karolinę w swoim zespole
- Ale jak to ? - Moje zdziwienie przybierało na sile z każdą chwilą
- Wczoraj Karolina rano przyszła do mnie ze swoja decyzją. I jak  się domyślasz, zdecydowała się nas zostawić
- Ale .... - Nie miałem pojęcia co powiedzieć, teraz po tej nocy. To wszystko jakiś pieprzony sen, jakaś chora komedia - Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć - Zwróciłem się do niej, ona nie odpowiedziała nic tylko spuściła głowę
- Porozmawiacie o tym, za chwilę. Mikołaj jutro będziesz pracował z Olą, póki co nie mam dla Ciebie partnerki ale to kwestia czasu. To tyle na dziś, wiem że wylatujesz wieczorem dla tego już dziś jesteście wolni. Tylko Karolina zanim będziesz wychodzić wejdź do mnie na chwilę
- Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć - Zacząłem od razu jak tylko weszliśmy do pokoju, ona milczała z lekko opuszczoną głową - A może w ogóle nie miałaś zamiaru! - Ona milczała, a we mnie zbierała się coraz większa złość - Nie no super masz rację po co mi taka informacja ! Nie no świetnie ! Po co mi jakie kolwiek tłumaczenia - Skierowałem się w stronę drzwi
- Mikołaj - Położyła mi dłoń na ręce - Mikołaj  to nie tak - Odwróciłem się w jej stronę, jej wzrok był spuszczony - Przepraszam  ja nie chciałam, żeby tak to wyglądało. Proszę Cię zapamiętaj to jako piękne pożegnanie, bo dla mnie to było najpiękniejsze pożegnanie  - Uśmiechnęła się smutno po czym wyszła bez słowa
- Kurwa ! - Wrzasnąłem uderzając pięścią w szafkę.
- Stary co jest ? - Nagle w pokoju pojawił się Zapała
- Wiedziałeś, że wyjeżdża ? - Zwróciłem się w jego stronę
-  Wczoraj się wygadała Emilce po pijaku, że właściwie to jej takie pożegnanie, że w zasadzie dla tego nie chciała iść. Stary, ale o co chodzi wiem, że no nie fer że nie powiedziała nam, ale może w końcu znowu będziesz z Olką jeździł - Starał się mnie pocieszyć
- Chodź na wódkę - Wyszedłem nawet nie czekając na jego odpowiedź. Dwadzieścia minut później czekaliśmy już na zamówienie
- Powiesz mi w koncu o co chodzi, bo już nie kumam najpierw skaczecie sobie do oczu. Potem się jakoś dogadujecie, w tym parku to wcale nie było takie sztuczne, na tej imprezie wyglądaliście tak
- Spałem z nią - Wypaliłem nagle bez zastanowienia
- CO ?! Jak ? - Zapała mało nie spadł z krzesła
- Stary ja od dawna coś do niej czułem najpierw mnie irytowała, wkurwiała jak mało kto. Dopiero z czasem zrozumiałem dla czego tak jest - Krzysiek od zawsze był moim przyjacielem zawsze mogłem mu zaufać
- To na co Ty tu kurwa czekasz, jedź za nią powstrzymaj
- A co jak ona nie czuje tego samego,  co jak mnie wyśmieje przegoni
- Karolina jest jaka jest, ale na bank by nie poszła od tak do łóżka nie czując kompletnie nic. Weź się w garść, a nie siedzisz i beczysz jak baba  - Spojrzałem na niego - Na co czekasz - Spojrzał na  zegarek - Pospieszysz się to jeszcze zdążysz ją złapać na lotnisku - Nie powiedziałem nic tylko rzuciłem na bar pieniądze po czym wyszedłem ciągnąc go za sobą. Jechaliśmy chyba z 200 na godzinę łamiąc wszelkie możliwe przepisy, w drodze do Warszawy złamaliśmy chyba wszelkie możliwe przepisy.
- Szybko ! - Krzyknął Zapała patrząc na tablice odlotów - Zaraz kończy się odprawa - Biegłem najszybciej jak tylko się dało. Nie widziałem jej nigdzie, byłem święcie przekonany że straciłem wszystko co było najcenniejsze  -  Karolina !!! - Rozdarł się Zapała  niczym stare prześcieradło. Po minucie pojawiła się ona. Krzysiek bez słowa odszedł na bok.
- Co Ty tu ?  - Jej zdziwienie było ogromne
- Nie możesz wyjechać , nie możesz tego zrobić - Nie wiedziałem co konkretnego powiedzieć
- Mikołaj, to nie takie proste
- Co tu nie jest proste ?
- To wszystko jak sobie to wyobrażasz, że zostanę i co dalej ?
- To wszystko ? To dla Ciebie nic nie znaczyło ?  - Zapytałem cicho
- To była cudowna noc, najpiękniejsze pożegnanie. - Spojrzała mi w oczy - Ale ja nie wiem czy ....Przepraszam - Wyszeptała
- Czyli co to wszystko ?
- Wybacz mi - Szepnęła całując i odchodząc. Patrzyłem  jak znika w tłumie ludzi, jak znika mi z oczu.
- Przykro mi stary - Poklepał mnie po ramieniu, nie odpowiedziałem nic tylko ruszyłem ku wyjściu.
Wróciliśmy do Wrocławia, byłem przybity jak cholera, zrozumiałem że była dla mnie ważna cholernie ważna. Nie miałem ochoty na nic, szczególnie na czyjeś towarzystwo, odwiozłem Krzyśka i wróciłem do domu.
Wyciągnąłem butelkę wódki i usidłałem na kanapie, swój wewnętrzny krzyk chciałem zagłuszyć alkoholem. Patrzyłem na pusty kieliszek zastanawiając się czy to jest dobry pomysł. Odstawiłem kieliszek i odkręciłem wódkę. Nagle poczułem jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu, odwróciłem się za siebie
- Nie mogłam - Wyszeptała stojąc za mną, uśmiechnęła się lekko w moją stronę. Nie wierzyłem w to co mówi, nie wierzyłem że to jest. W ułamku sekundy zabrała mi butelkę wódki i odłożyła na stół. Patrzyła mi prosto w oczy, jej spojrzenie było pełne ciepła i miłości - W końcu zrozumiała co tak naprawdę ma dla mnie znaczenie. Nie powiedziałem słowa, nie potrafiłem znależść odpowiednich słów. Bez słowa wstałem, i zbliżyłem się do niej. Spojrzałem w jej oczy kochałem jej spojrzenie jej uśmiech, to jak mówi jak się śmieje. Bez słowa złożyłem na jej ustach pocałunek, ona nie oderwała się ode mnie tylko wbiła się w moje usta, jeszcze bardziej.





4 komentarze:

  1. Jejku 😍 Cudne to opko 🔥 I mam nadzieję że będziesz pisać jeszcze długooo, bo każde opowiadanie jest superowe i dokładnie przemyślane, jednym słowem - szacun 🙏♥️

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo 😍😍 No nie powiem, zakończenie jak w ostatnim odcinku "Przyjaciół" 😂😂❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I love Friends <3 Znam na pamięć chyba wszystkie odcinki

      Usuń