Muzyka

Zapraszamy !!

Razem z Emilką zapraszamy na https://pipopowidaaniapelnewrazen.blogspot.com/

sobota, 9 marca 2019

09.12.Muszę to inaczej załatwić

Witam wszystkich tutaj Emilenka96.
Jak sami wiecie przez jakiś czas przejęłam tutaj stery. Dlatego też zapraszam na nowe opowiadanie, mam nadzieję, że podołałam zadaniu.
Pozdrawiam wszystkich 😍

Może zabrzmi to dziwnie, ale od wczoraj siedzę w areszcie... Nie wiem dlaczego, nie wiem jak długo, najgorsze jest to, że nie zobaczę Kacperka, o którego coraz bardziej się martwię. Odchodzę tutaj od zmysłów, brakuje mi mojego ukochanego syna, dla którego codziennie budziłam się i wiedziałam, że moje życie ma sens, a tutaj...Tutaj pozostaje samotność, pustka i cisza, która doprowadza mnie do szału. Powiedzieli mi tylko, że mają jakieś nagrania, które sugerują, że mogę być zamieszana w te napady na bank. Sama nie wiem jak wyjść  z tej sytuacji. Boję się, że przez to wszystko najbardziej ucierpi Kacperek. Nie miałam ochoty na nic, ale jedyną nadzieją dla mnie była rozmowa z Mikołajem. To tylko on wie o wszystkim,  to do niego mam zaufanie, ale sama nie wiem czy chcę go narażać...
- Jak ty się trzymasz ?- zapytał z wyraźnym niepokojem  w głosie.
- Jak sam widzisz - odparłam przygaszona. Tak bardzo chciałbym już wyjść stąd i lecieć jak najszybciej do syna.
- Karolina przecież tak nie można... - właśnie dlatego chciałam z tym wszystkim zostać sama, bez tych wszystkich złotych rad, instrukcji co mam robić..
- A co ja mam innego zrobić zza tych pieprzonych krat - czułam jak łzy cisną mi się do oczu, ale muszę być silna dla Kacpra.
- Powiedzieć mi gdzie on jest - odparł głęboko patrząc mi w oczy.
- Ty się w ogóle słyszysz ?! Przecież jak ja ci o wszytkim powiem to nie mam do czego wracać - byłam na skraju załamania nerwowego, to wszystko układało się tak jakby miało runąć od jednego nieuważnego ruchu.
- Uspokój się przecież wiesz, że mi możesz zaufać. Będę prowadził to wszystko tak, żeby małemu nawet włos z głowy nie spadł- w tym momencie sama nie wiedziałam co mam robić...
- Ale... - zawahałam się.
- Tutaj nie ma miejsca na żadne ale. Musisz podjąć dobrą decyzję, a moim zdaniem masz tylko jeden wybór - patrzył cały czas na mnie z przekonaniem.
- Masz rację... Powinni być dzisiaj około 17:00 w starych garażach na Kowalowej - do samego końca nie byłam przekonana, nawet sama nie wiem dlaczego się na to zgodziłam.
***
Udało się wykonać mój cel. Teraz już nic nie zatrzyma mnie, żeby pokazać temu gnojowi gdzie jego miejsce.
- Halo.. Dominika odbierz z przedszkola małego i jedźcie odrazu na ranczo. Pod żadnym pozorem nie otwierajcie nikomu. Emilka będzie u was za godzinę - musiałem załatwić im godną opiekę. To obiecałem Karolinie. Teraz swobodnie mogę zakończyć te durne igranie z nami.
Dzwoniłem jeszcze po drodze do Krzyśka, żeby posłużył mi jako wsparcie. Jednak nie odbierał jak się potem okazało był na akcji, bo znowu doszło do napadu na bank. I tak wyszło, że byłem skazany sam na siebie. Trochę obawiałem się tego spotkania, ale jedno jest pewne nie odpuszczę gnojowi. Pojechałem na miejsce. W samochodzie musiałem obmyśleć na szybko jakiś plan. Miałem jeszcze trochę czasu to mogłem się na szybko rozglądnąć. Wszystko to wyglądało jak jakieś główne centrum dowodzenia. Wszędzie mapy, plany, dokumentacja jak w jakimś urzędzie. Pełna profeska. Dochodziła 17:00 dlatego postanowiłem wrócić do samochodu i przyglądać się wszystkiemu z dystansu. Nie musiałem długo czekać, bo już po upływie zaledwie kilku minut przyjechał Kamil, na którego czekałem. Jak popażony pobiegłem do niego i z grubej rury zacząłem wytykać mu jego wady.
- Posłuchaj mnie chłopczyku twoje zachowanie jest karygodne - skartowałem go wzrokiem.
- Odpie***l się ode mnie - wycedził przez zęby.
- Karolina siedzi, a ty gnoju swobodnie dalej robisz co chcesz. K***a samowolka na całego !-  patrzyłem na niego z nienawiścią.
- Bo co, bo woli mnie niż jakąś łysą pokrakę z dzieciarnią ?!- wtedy to już puściły mi wszystkie nerwy. Co za bałwan, zero skrupułów, zero wyrzutów sumienia, nic kompletnie nic....
- Ja to przynajmniej będę mógł na wolności z nią rozmawiać, a ty ? Ty na taką szansę będziesz musiał długo czekać - pchnąłem go.
- Masz rację jestem gnojem... To ja wszystkim dowodze, a wiesz dlaczego ? Robię to, żeby ten bachor żył, bo tylko przy nim Karolina jest szczęśliwa, ale teraz już nie pozostało mi nic. Rozumiesz ?! Zupełnie nic !- niespodziewanie wyciągnął broń i dostawił ją sobie do głowy.
- Tego tak nie załatwisz - próbowałem go jakoś od tego odwieść. Jednak nie spodziewałem się, że wydarzenia nabiorą takiego tempa...
- Masz rację muszę to inaczej załatwić- wycelował we mnie..poczułem tylko silne uderzenie, a potem już nic tylko narastająca ciemność i coraz mniej slyszalne dźwięki...

1 komentarz: