Hej
Długo mnie nie było wiem, wybaczcie tak jakoś wyszło ale postaram się to nadrobić :)
Od rana po komendzie krążyło zdjęcie zwłok, każdy miał ubaw i przesyłał sobie zdjęcie. Jacek Mariusz i Julek byli dziś hitem komendy, to jak leżeli pod stołem jeden na drugim było zdjęciem roku. Ja jakoś nie miałam dziś nastroju, cały czas myślałam o Ewie, o tym co się z nią dzieje po rozmowie z mamą zaczęłam się o nią martwić.
- Cześć - Z rozmyśleń wyrwał mnie Mikołaj, który właśnie przyszedł
- Cześć
- Jak tam wczorajszy obiad?
- Dobrze, chociaż w zasadzie - Nie wiedziałam jak poprosić o pomoc - Mama martwi się o Ewkę ostatnio zabrała z domu złotą biżuterie
- Myślicie, że ma jakieś kłopoty - Kucnął obok mnie
- Tak, Ewka łatwo ulega wpływom. Obiecałam mamie, że dowiem się co i jak
-Jak chcesz, mogę Ci pomóc - Mikołaj jest cudowny nawet nie musiałam go prosić o pomoc
- Chciałam Cię o to prosić - Uśmiechnęłam się do niego
- Proponuje kino, a potem pójdziemy coś zjeść i obgadamy co można zrobić. Co Ty na to ? - Widać, że starał się poprawić mi nastrój
- Super. To co przytulanki, czy strzelanki ? - Zaśmiałam się
- Na co dzień mamy strzelanki, to może przytulanki? - Spojrzał na mnie
- To jesteśmy umówieni, a teraz lecę się przebrać.
-005 słyszycie mnie - Rozległo się radio, po 5 minutach od rozpoczęcia patrolu
- No co tam Jacusiu
-Jakaś bójka, nad wodą za Wrocławiem
- A coś więcej?
- Dwóch mężczyzn na molo tylko tyle wiemy
- Ok przyjęłam jedziemy.
Po 5 minutach byliśmy już na miejscu, oczywiście zbiorowisko gapiów już się zebrało nie brakowało starszych i młodszych, a no tak sensacja trzeba obejrzeć. Awanturę słyszeliśmy już kawałek od molo. No cóż podejdziemy rozdzielimy i koniec, na moście było mnóstwo osób ledwo co się zorientowali, że przyszła policja, próbowaliśmy ich rozdzielić. Ale oni cały czas swoje kłócili się szarpali i co tylko się dało.Nagle straciłam równowagę, ktoś mnie popchnął wpadłam do wody, poleciałam na samo dno, chciałam wypłynąć ale nie dałam rady, zaczepiłam się o jakieś wodorosty czy coś podobnego.
Udało mi się ich w końcu rozdzielić, nie wiem ile mi to zajęło może koło 5 minut może więcej, odwróciłem się do Karoliny, ale jej nie było. Zdziwiłem się przecież byliśmy na akcji więc nie mogła tak po prostu sobie iść. Szukałem jej wzrokiem nie mogłem jej nigdzie dostrzec
- Posze Pana - Zaczepiła mnie jakaś dziewczynka
- Tak ?
- Bo ja chcaiam powedziec panu, ale nie slyszal mnie pan, bo ta pani poyciantka to do wody wpadla
-Kiedy gdzie? - Przeraziłem się nie na żarty
- Tam - Wskazała drugą stronę mola, podbiegłem nie było jej tam - Karolina ! - Krzyknąłem i zacząłem się rozbierać, musiałem tam wskoczyć i ją uratować, teraz Ci dwoje nie mieli znaczenia
- Dzwoń pod Jacek i powiedz, że jesteś od Mikołaja - Podałem jakieś dziewczynie telefon - Powiedz mu co się stało - Wskoczyłem do wody, musiałem ją znaleźść cholernie się o nią bałem. Zanurkowałem woda była mętna nie widziałem za wiele, ale po chwili się ujrzałem. Chciałem wyciągnąć ale nie mogłem coś ją trzymało zanurkowałem niżej zaplątała się w wodorosty. Karolina była nie przytomna wyplątałem ją jak najszybciej i wypłynąłem z nią na powierzchnie, Dwóch mężczyzn wyciągnęło ją z wody, potem pomogli mi wyjść.
Podbiegłem do niej, sprawdziłem wszystkie czynności życiowe. Nie oddychała.... Moje serce zamarło
- Karetka zaraz będzie - Krzyknęła dziewczyna
- Karolina nie rób mi tego ! - Zacząłem reanimacje, czas płynął tak wolno ona nadal nie oddychała bałem się jak nigdy. Nawet przy spotkaniu z Wolańskim nawet tak się nie bałem. Cały czas prowadziłem ranimacie, czułem jak opadam z sił, ale nie mogłem się poddać.W koncu przyjechała karetka, Ola z Borysem też byli.
- Woda w płucach, Ciężki stan, jedziemy, proszę z nami - Pamiętam tylko tyle, od momentu przyjazdu karetki. Teraz chodzę po korytarzu, czekam na jakie kolwiek wieści o stanie Karoliny, boję się o nią. Nie jestem wstanie usiedzieć w miejscu, nie wiem nawet ile minęło czasu jak przybiegła Paulina skąd ona wiedziała co się stało
- Co z nią ? - Przytuliła się do mnie
- Nie wiem, czekam na lekarza - Spojrzałem na nią smutno
- A Ty jak tam ? - Stanęła obok mnie
- Mi nic nie jest... Paulina ja nawet nie wiem ile ona była pod wodą, gdyby nie ta dziewczynka - Nie mogłem pogodzić się z tym że wcześniej się nie zorientowałem, że jej nie ma
- To nie Twoja wina - Paulina próbowała mnie jakoś pocieszyć. Nie wiem ile tak siedzieliśmy, aż w końcu wyszedł lekarz.
- Doktorze co z nią ? - Zerwaliśmy się na równe nogi
- A Państwo z rodziny ?
- Tak. Ja jestem jej siostrą, a to narzeczona Karoliny - Odparła Paulina zanim się odezwałem
- Oczyściliśmy wodę z płuc, na tyle ile było to możliwe, na chwilę obecną wprowadziliśmy ją w śpiączkę farmakologiczną, liczymy że przy takim wychłodzeniu organizmu to pomoże
- Ale wyjdzie z tego ?
- Pana nażyczona miała wiele szczęścia, przebywała dość długo pod wodą.Właściwie wyciągnął ją Pan w ostatniej chwili, jutro jeszcze raz oczyścimy płuca, a potem zadecydujemy co zrobić dalej
- Dziękujemy - Uśmiechnęła się do niego Paulina, a ja ode tknąłem z ulgą
- Możemy do niej wejść - Chciałem ja teraz tylko zobaczyć
- Tak, ale nie na długo
Razem z Paulina weszliśmy do sali. Karolina leżała pod tym całym sprzętem była tak bezbronna, wyglądała tak nie winnie. Paulina usiadła na krześle ja stanąłem za nią
- Martwiliśmy się o Ciebie niunia - Zaczęła Paulina, po chwili do sali weszła Zosia z Mariuszem.
- Mariusz mogę Cię prosić na chwilę ? - Zapytałem go jak mieli już wychodzić. Paulina wyszła już pare minut temu. Zosia została w sali a ja z Mariuszem wyszliśmy na chwilę przed salę, nie wiem czy dobrze robiłem ale poprosiłem o pomoc Mariusza, chciałem żeby dowiedział się co robi Ewka siostra Karoliny. Obiecał, że jutro rano będzie już coś wiedział.
- Proszę Pana późno już - Usłyszałem nagle
- Jeszcze chwilkę - Uśmiechnąłem się do pielęgniarki
- Jeszcze 5 minut, bo już 20 - Nie wiedziałem, że tak późno, siedziałem tutaj chyba od 12, najpierw byłą Paulina potem Zosia z Mariuszem, Jaskowska też wpadła na chwilę dała mi wolne póki Karolina nie wróci, albo ktoś nie będzie potrzebował partnera, miałem chociaż trochę czasu, żeby zająć się sprawą Ewki.
Karolina wyglądała tak bezbronnie kiedy tak leżała, te wszystkie kabelki martwiłem się o nią starsznie. Mam nadzieję, że jutro się wszystko wyjaśni, że wszytsko będzie dobrze.
- Jutro, też przyjdę. Dobranoc - Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.
Dziś wstałem wcześniej niż zwykle, poszedłem pobiegać cały czas myślałem o Karolinie o tym jak leży tam bezbronna, o tym jak o mało nie zginęła, kiedy tylko wróciłem do domu wziołem szybki prysznic, wypiłem kawę zjadłem śniadanie i pojechałem do szpitala, po drodze pojechałem jeszcze po kwiatki.
- Dzień dobry - Uśmiechnąłem się do pielęgniarek jak tylko wszedłem na oddział
- Dzień dobry - Odwzajemniły mój uśmiech. Poszedłem do sali Karoliny w plecaku miałem nawet mały flakonik pomyślałem o wszystkim, wstawiłem kwiaty do wody i postawiłem na szafce
- Dzień dobry - Pocałowałem ją w czoło, cały czas spała wyglądała tak pięknie. Obchód już się zaczął ale jeszcze do nas nie dotarli. - Zbieraj siły bo jak tylko wyjdziesz zabieram Cię na wycieczkę, teraz już się nie wykręcisz - Złapałem ją za rękę - Ale najpierw obiecuję, że dowiem się co z Twoją siostrą nie musisz się o nic martwić - Do sali wszedł lekarz pora na obchód, wyszedłem na korytarz zadzwoniłem do Mariusza
- Hej stary....Masz coś?... Super dawaj co wiesz....Jesteś tego pewien?.... wiesz jaka?......Dobra, czekam..... W szpitalu....to narazie - Nie wierzyłem w to co usłyszałem od Mariusza jak Ewka mogła się wpakować w takie gówno, nagle z sali wyszedł lekarz
- Panie doktorze co z nią ? - zapytałem od razu jak tylko go zobaczyłem
- Jest ,stan Pani Karoliny powoli się poprawie . Koło 12 jeszcze raz zrobimy rentgen płuc, temperatura ciała już się ustabilizowała - Uśmiechnął się do mnie
-Dobrze, dziękuje - Wróciłem do sali, usiadłem na krześle obok i złapałem ją za rękę.
- Widzisz maleńka już lepiej, dużo lepiej - Uśmiechnąłem się do niej, cieszyłem się jak dziecko że wszystko się układa, kiedy ta dziewczynka powiedziała, że Karolina wpadła do wody obawiałem się najgorszego, kiedy tak leżała na tym molo bałem się, że ją stracę stracę na zawsze.
- Siema stary - Głos Mariusza wyrwał mnie z rozmyślań
- Cześć
- Jak tam z nią ?
- Dużo lepiej, pokaż co masz - Mariusz pokazał mi łańcuszek z medalionem czy czymś takim - Wiesz co to jest ?
- Nie mam pojęcia, a i jeszcze to - Podał mi kartkę
- A to co to jest ? - Było tam jakieś imię i nazwisko z adresem
- Dane tego ochroniarza, co tam pilnuję wejścia
- Dzięki stary
- Jak by co to wal, teraz muszę uciekać do roboty. - Posiedziałem jeszcze chwilę u Karoliny, kiedy przyszedł lekarz zabrać ją na badania poszedłem dowiedzieć się coś na temat tego medalika, udałem się do franciszkanów.Ojciec Tomasz opowiedział mi trochę o tej sekcie, jest to najniebezpieczniejsza sekta jaka jest i ciężko jej co kolwiek udowodnić, no super to się Ewka wkopała. Przed powrotem do szpitala spotkałem się z moim informatorem, podałem mu dane tego ochroniarza Arka miał dowiedzieć się o nim wszystkiego, niestety tutaj Jacuś nie może pomóc. Po dwóch godzinach wróciłem do szpitala, Karolina już była po badaniach siedziała przy niej mama.
- Dzień dobry - Przywitałem się z nią
- Dzień dobry - Wstała jak mnie tylko zobaczyła - Ja chciałam Panu podziękować, za uratowanie Karoliny
- Nie musi mi Pani dziękować
- Pielęgniarka mówiła, że będę mieć cudownego zięcia podobno siedział Pan tu cały wczorajszy dzień - zaśmiała się
- Nie ma o czym mówić
- Naprawdę Panu dziękuje, teraz wszytsko jest pod górkę - Martwiła się pewnie Karoliną i Ewą
- Proszę się nie martwić wszytsko się ułoży, Karolina zaraz wyjdzie ze szpitala. A co do Ewy to już nie co wiem - Nie byłem pewien czy dobrze, że jej mówie ale uznałem że dla ich dobra powinna wiedzieć
- Słucham ?
- Karolina mi wczoraj powiedziała, że się o nią martwi i że chce się dowiedzieć co się dzieję, trochę pogrzebałem i wiem - Opowiedziałem mamie Karoliny co wiem na temat Ewy w co się wpakowała była przerażona, ale uspokoiłem ją obiecałem, że złapiemy tych co ją tam zwerbowali.
Stan Karoliny był już lepszy, ale nadal nie chcieli jej wybudzać woleli jeszcze poczekać z wybudzaniem, codziennie robili jej jakieś badania, było dobrze,ale woda z płuc znikała powoli, ale znikała to podobno jest najważniejsze i mam być dobrej myśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz