Muzyka

Zapraszamy !!

Razem z Emilką zapraszamy na https://pipopowidaaniapelnewrazen.blogspot.com/

niedziela, 31 grudnia 2017

3.26 Wigilia i niespodzianka....

Witamy wszystkich w tym ostatnim dniu starego roku !!!
Opko miał być po nowym roku, ale udało nam się napisać szybciej. Opowiadanko napisałam razem z Emilką 😀 Takie typowe dla nas 😆 mamy nadzieję, że się wam spodoba i zostawicie jakiś ślad po sobie, jeszcze raz wszystkie najwspanialszego w nowym roku !!!

Byłam zła, wściekła na Mikołaja od tygodnia nie ma dla mnie czasu zachowywał się jak by szukał rozwiązania jak uciec od odpowiedzialności, albo zrobić  coś żebym ja uciekła od niego, a on nie czuł się niczemu winny i jest na zajebistej drodze do tego, nie właściwie on już tu zrobił, bo nie pozwolę sobie na coś takiego, nie pozwolę żeby ktoś mnie tak ranił. Kocham go cholernie go kocham, jest dla mnie najważniejszy, nie wyobrażam sobie, że mogło by go nie być w moim życiu, a jego zachowanie rani mnie tak cholernie, że nawet nie potrafię o tym mówić, już nawet nie pamiętam kiedy było między nami coś więcej poza pocałunkiem chyba przed tą całą wizytą u lekarza. Bo od wizyty cała namiętność to wszystko co było gdzieś wyparowało, a ja własnie tego teraz potrzebuje, tego zapewnienia że jest przy mnie i mogę na nim polegać, że jest i zawszę będzie przy mnie. Po moim policzku płynęła kolejna łza, a ja pakowałam kolejne rzeczy do torby. Chciało mi się płakać jak cholera, ale nie mogłam sobie na to pozwolić nie mogłam sobie pozwolić na jaką kolwiek słabość, nie ma takiej opcji żeby zobaczył że w jakimś chociaż maleńkim stopniu jest mi z tym cholernie źle i nie potrafię bez niego żyć, w między czasie odpisywałam jeszcze na sms, no tak inni pamiętają a on nie... Nie potrafiłam już tego dłużej ciągnąć, dla tego postanowiłam się wyprowadzić Nie umiem być z kimś kto boi się odpowiedzialności, i nie potrafi nawet o tym szczerze porozmawiać, z resztą co ja sobie myślałam przecież każdy facet zwiewa jak pojawiają się problemy, myślałam że on jest inny, że mój Mikołaj nie jest taki  Już bym wolała, żeby powiedział mi w prost, że on nie pisał się na coś takiego i odchodzi , a nie zachowuje się ja gówniarz. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i włożyłam torbę do samochodu, zostało mi tylko przebrać się na wigilie i odstawić szopkę, że wszystko jest ok, ale wiem jedno z Mikołajem nie mam zamiaru rozmawiać, przez tyle czasu on się nie pofatygował, żeby porozmawiać to teraz już za późno .
Założyłam czarną sukienkę za kolanko, przejrzałam się  w lusterku oo już ostatnia pora na nią, byłam już w 3 msc i mój brzuszek lekko się zaokrąglał, dotknęłam brzucha - Ja Cię nigdy nie zostawię - Szepnęłam sama do siebie. Do sukienki założyłam do czarne szpilki lekki makjiarz i byłam gotowa. Usłyszałam pukanie do drzwi, poszłam otworzyć
- Cześć - Przywitała mnie Dominika
- Cześć, wchodź ale taty nie ma - Starałam się być naturalna, nie chciałam żeby poznała że coś jest nie tak
- Ja do Ciebie - Uśmiechnęła się  - Wszystkie wszystkiego najpiękniejszego, najwspanialszego - Przytuliła mnie i wręczyła prezent
- Dziękuję - Uśmiechnęłam się, ona dopiero teraz spojrzała na mój brzuch
-Czy ja o czymś nie wiem ? - Przytknęłam jej tylko
- Super będę miała rodzeństwo! Gratulację - Przytuliła mnie ponownie  - Wszystko gra ? - Dodała po chwili kiedy spojrzała na mnie
- Tak, znaczy nie lekarz podejrzewa zespół Downa a Mikołaj od tego momentu nie ma dla mnie czasu, cały czas jest zajęty wykręca się od rozmów, zasłania pracą. Czuje że się odsuwa i szuka tylko jakiegoś argumentu żeby uciec,albo żebym ja uciekła kiedy ja go cholernie potrzebuje, za dwa dni są badania a ja nie wyobrażam sobie być tam sama, nie dam rady  - Sama nie wiem czemu jej się żaliłam
-  Może tata lekko się przestraszył i nie chec Ci tego okazywać, bo powinien Cię wspierać, ale na pewno nie ucieka od odpowiedzialność - Dominika starał się go bronić
- Ale zachowuje się jak by właśnie to robił - Chyba potrzebowałam z kimś pogadać
- Znam go, ty też i na pewno nie ucieka tylko jak to facet nie chce okazać słabości, tylko robi to w cholernie durny sposób - Posłała mi ciepły uśmiech - Przepraszam Cię, ale muszę jechać mama chce wyjechać do niemiec zaraz po nowym roku i zabrać nas ze sobą i ma mnóstwo rzeczy do zrobienia - Dominika posmutniała
- A Ty chcesz jechać ? - Zapytałam kiedy tylko zauważyłam jej minę
- Nie, muszę porozmawiać z tatą czy mogę zostać
- Tata na pewno pozwoli Ci zostać - Pocieszyłam ją
- Tak myślisz ?
- Na pewno, bardzo się ucieszy że nie chcesz jechać i z nim zostać.  - Przytuliłam ją
- Teraz tym bardziej bym nie mogła ktoś musi wychować tego szkraba na normalne dziecko bo po was to strach się bać  sztuki walki, jazda na motorze, miłość do nogi, policji odziedziczy to jeszcze mini komandos wyrośnie - Zaśmiała się a ja razem z nią.

***

Z komendy do domu jechałem jak wariat chciałem zdążyć się przebrać i zabrać Karolinę ze sobą na tą całą Wigilię, do której od początku nie byłem przekonany wolałbym ten czas spędzić z rodziną.
- Gotowa ? - krzyknąłem jak tylko wszedłem do domu niestety odpowiedziała mi cisza co mnie bardzo nie tyle zaskoczyło co zaniepokoiło. Poszedłem dalej, do głowy przychodziły mi coraz bardziej ciemne scenariusze wiadomo w ciąży omdlenia, osłabienia i w ogóle. Jednak tego się nie spodziewałem z sypialni zniknęły wszystkie rzeczy Karoliny wtedy dotarło do mnie, że ostatnio zachowywałem się jak dupek i stanę na uszach, żeby wszystko jakoś odkręcić. Miałem nadzieję, że będzie na kolacji i uda mi się z nią porozmawiać. Jednak po drodze wpadłem na pewien genialny pomysł. Nieco spóźniony wszedłem do sali, gdzie byli już chyba wszyscy. Szukałem wolnego miejsca gdzieś blisko Karoliny, ale ona chyba tego wieczoru wolała towarzystwo koleżanek, dlatego posmutniały i zestresowany tym co ma się wydarzyć usiadłem obok Krzyśka. Siedziałem tam i cały czas w głowie układałem plan.
- Mikołaj podaj mi cole - z myślenia wyrwał mnie Jacek. Wziąłem w rękę napój w butelce i rzuciłem celnie niestety nie wylądowała ona w rękach Dyżurnego,a trafiła w głowę Julka.
- Ała uważał byś ! - wrzasnął Poniatowski tak jakby dostał co najmniej pustakiem.
- No już nie przesadzaj, że cię tak bolało - odparłem obojętnie.
- A co gdybyś źle mnie trafił i bym zginął ? - wtedy żałowałem, że właśnie tak w niego nie trafiłem przynajmniej teraz nie słuchał bym wykładu na temat zabijania i to nie byle czym, bo butelką coli.
- Ta zabiłbym cię butelką no Julek proszę cię nie przesadzaj - widziałem jak Zapała i Nowak powstrzymują śmiech no w sumie wcale im się nie dziwię, bo Julek jak nikt inny potrafi z siebie zrobić błazna.
- Gdyby nie ja nie mielibyście takiego dobrego barszczyku, a mam dla was jeszcze jedną niespodziankę - powiedział oburzony.
- No przepraszam to nie było celowe - miałem dość tej rozmowy.
- Niech ci będzie Wigilia jest więc nie będę się obrażał, ale pamiętaj ja takich rzeczy nie zapominam - podałem mu dłoń na przeprosiny i miałem nadzieję, że się już zamknie.
Tego wieczoru byłem taki roztargniony, wszystko leciało mi z rąk normalnie jakaś jedna wielka maskara. I jeszcze Julek dzisiaj to mnie denerwował jak nigdy dotąd. Ciągle myślami byłem przy Karolinie przecież do cholery będziemy mieli dziecko, a ona zachowuje się jakby mnie to nie dotyczyło.
- Kur...- z tego zawirowania oblałem się tym cholernym barszczem.
- No ty Mikołaj nie potrafisz uszanować mojej ciężkiej pracy ja ten barszczyk pół dnia robiłem - nie miałem ochoty go słuchać,bo jeszcze bym mu coś zrobił dlatego wyszedłem skombinować sobie jakąś inną koszule.
Szedłem wkurzony korytarzem miałem ochotę na czymś się wyżyć sam nie wiem czemu kumulowały we mnie takie nerwy.
- Mikołaj poczekaj ! - usłyszałem kobiecy głos niestety nie Karoliny, za którym tak bardzo tęskniłem, a Emilki, która za wszelką cenę chciała mi pomóc.
- W samochodzie mam koszule Krzyśka no będzie trochę za mała, ale przynajmniej czysta - uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
- Dzięki dzisiaj to już mi wszystko obojętne - podczas przebierania wypadło mi z kieszeni małe czerwone pudełko co zwróciło uwagę kobiety.
- No nie mów, że chcesz się oświadczyć - powiedziała zaskoczona.
- Tak tylko nie wiem jak to zrobić - odparłem z trudem dopinając guziki w ciasnej koszuli.
- Spokojnie ja ci we wszystkim pomogę -  naprawdę Emilka uratowała mi życie sam to ja bym napewno coś zepsuł i tylko wystawił się na pośmiewisko.
Wróciliśmy na salę gdzie za pare minut miałem poprosić Karolinę o rękę wtedy dopadły mnie wątpliwości czy po tym co się ostatnio wydarzyło ona się zgodzi.
- Coś ty tą koszule w dziecinnym kupił - zapytał rozbawiony Krzysiek, który razem z Jackiem patrzyli na mnie jak na kaluna.
- Ona jest twoja - mruknęła zła na męża Emilia.
- To nie moja wina, że jesteś takim kurduplem - odgryzłem się, jego mina powaliła wszystkich nawet śmiejącego się razem z nim Nowaka.
- O Mikołaj jesteś wreszcie czekamy na ciebie z ciastem spróbuj mój brat go upiekł - podszedł do mnie Julek, żeby się odczepił wziąłem jeden kawałek jednak szybko tego pożałowałem. To było nie jadalne ktoś chyba nie dodał do tego ciasta połowy składników, a spalone to one było chyba z każdej strony.
- I jak ?- zapytał mnie po chwili.
- Pyszny - odparłem z trudem przeżuwając wtedy on też wziął sobie ostatni kawałek, który został na talerzu.
- O cholera czemu mi nie powiedzieliście, że tego nie da się zjeść - wypluł arcydzieło swojego brata do kosza.
Wtedy nadszedł czas na mój plan. Z Emilką dogadaliśmy ostatnie szczegóły. Wtedy to dopiero dopadła mnie trema.
- To ja ją zaraz przyprowadzę - powiedziała Zapała i dała mi kopniaka.
- A to za co ? - zapytałem zaskoczony.
- Na szczęście - uśmiechnęła się i po chwili zniknęła w głębi ciemnego korytarza.
Niczego nie świadoma Karolina przyszła z Emilią do pomieszczenia. Kiedy mnie zobaczyła chciała się wycofać, ale gdy wyciągnąłem czerwone pudełko oniemiała,  gdy chciałem uklęknąć koszula pożyczona od Krzyśka pękła. Słyszałem jak szczególnie męska część zgromadzonych wybuchła śmiechem. Karolina najpierw poparzyła na mnie zaskoczona, potem jak reszta zaczęła się śmiać. Wtedy to już straciłem wiarę, że się zgodzi.
- Kotek jeesteś dla mnie - Nie potrafiłem skleić zdania z tych nerwów tylko się dukałem - naj waż niej sza, ko cham Cię, ko cham was - No i na tyle mojej przemowy którą układałem przez cały wieczór, nie potrafiłem nic więcej powiedzieć, całe szczęście Emilka była obok i po raz kolejny uratowała mi dupę " Kocham Cię wyjdziesz za mnie ?" - Szepnęła do mnie niczym 5 latka który zapomniał roli na przedstawieniu
- Kotek Kocham Cię wyjdziesz za mnie ? - Zapytałem licząc na najgorsze
- A ty co koszule jakiemuś przedszkolakowi zabrałeś ? - powiedziała ocierając łzy ze śmiechu.
- Wypraszam sobie - wtrącił śmiejąc się Krzysiek.
- To co zgadzasz się ? - zapytałem patrząc jej prosto w oczy, widziałem w nich zawahanie.
- .... tak - powiedziała niepewnie wtulając się w ukochanego.

5 komentarzy:

  1. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku !! I życzę Wam, żebyście cały czas miały taką wenę i takie świetne pomysły! 😊👌❤ A opko jak zwykle superowe 💚

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega opowiadanie jak zawsze 💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Za mała koszula po przedszkolaku heheh dobre takie opowiadanka to ja lubię . Zapraszam do mnie również

    OdpowiedzUsuń
  4. Uhh jak ja dawno nie komentowałam,ale my takie zapracowane te nagrody Nobla i w ogóle. No arcydzieło normalnie !
    Pozdrawiam ❤ i również zapraszam do mnie na blogi 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah to życie gwiazd Noble bankiety do tego trzeba trzymać fason w pisaniu :) Tylko te nasze ofermy dwie 😒

      Usuń