Witam,
Za namowa Szwagierki, przychodzę do was z całkiem nowym opowiadankiem. Liczę na to, ze sie wam spodoba i zostawicie po sobie jakiś ślad, bo ostatnio coraz mniej zostawia coś po sobie.
No nic nie będę zanudzać miłego czytania.
Jej słowa krążyły mi po głowie "Ona już nam nie przeszkodzi" poczułem jak w jednej sekundzie moje życie traci sens jak wszystko na co czekałem, na co liczyłem straciło sen, rozpłynęło się wraz z jej słowami. Z tymi pięcioma słowami, które oddzielnie nie znaczyły tak naprawdę nic, a razem zabijały mnie od środka. Kamila była moją byłą żoną, szanowałem ją ze względu na nasze córki, ze względu na nie dogadywałem się z nią, rozmawiałem, ale teraz szczerze jej nie nawiedziłem, nie miałem ochoty na nią patrzeć, rozmawiać czy w jaki kolwiek inny sposób mieć z nią co kolwiek do czynienia. Osunąłem się oparty o ścianę, zakryłem dłońmi twarz tuż przed oczami miałem jej obraz, jej twarz to jak się uśmiecha, jak się śmieje, nasze ostatnie wspólne wyjście ten spędzony razem czas. To wszystko było tak cholernie trudne, przetarłem twarz dłońmi o wstałem, musiałem znależść Jacka, musiałem zapytać go o to co mówił przez radio, czy to co Kamila mówi to prawda, czy to wszystko to pieprzona prawda. Stojąc przed naszym pokojem, przed tym samym w którym rozmawialiśmy po raz ostatni usłyszałem jakieś zamieszanie, dużo głosów dochodzących za drzwi.
Za namowa Szwagierki, przychodzę do was z całkiem nowym opowiadankiem. Liczę na to, ze sie wam spodoba i zostawicie po sobie jakiś ślad, bo ostatnio coraz mniej zostawia coś po sobie.
No nic nie będę zanudzać miłego czytania.
Jej słowa krążyły mi po głowie "Ona już nam nie przeszkodzi" poczułem jak w jednej sekundzie moje życie traci sens jak wszystko na co czekałem, na co liczyłem straciło sen, rozpłynęło się wraz z jej słowami. Z tymi pięcioma słowami, które oddzielnie nie znaczyły tak naprawdę nic, a razem zabijały mnie od środka. Kamila była moją byłą żoną, szanowałem ją ze względu na nasze córki, ze względu na nie dogadywałem się z nią, rozmawiałem, ale teraz szczerze jej nie nawiedziłem, nie miałem ochoty na nią patrzeć, rozmawiać czy w jaki kolwiek inny sposób mieć z nią co kolwiek do czynienia. Osunąłem się oparty o ścianę, zakryłem dłońmi twarz tuż przed oczami miałem jej obraz, jej twarz to jak się uśmiecha, jak się śmieje, nasze ostatnie wspólne wyjście ten spędzony razem czas. To wszystko było tak cholernie trudne, przetarłem twarz dłońmi o wstałem, musiałem znależść Jacka, musiałem zapytać go o to co mówił przez radio, czy to co Kamila mówi to prawda, czy to wszystko to pieprzona prawda. Stojąc przed naszym pokojem, przed tym samym w którym rozmawialiśmy po raz ostatni usłyszałem jakieś zamieszanie, dużo głosów dochodzących za drzwi.
- Mikołaj w końcu jesteś - Przywitał mnie Jacek - Gdzieście się tyle podziewali i co się działo z radiem ?
- Daj spokój, nie mam nastroju - Powiedziałem zrezygnowany siadając na krześle, nie zwróciłem uwagi na zamieszanie w pokoju obok. A może nie chciałem tego widzieć, może chciałem się gdzieś zaszyć i pocierpieć w samotności, ale najpierw chciałem usłyszeć to z jego ust
- Mikołaj chodź -Zawołała mnie Emilka wychylając się z pokoju obok - No chodź na co czekasz, chodź - Zły, wkurwiony na cały świat wstałem zrzucając wszystko z biurka
- Kurwa ! - Krzyknąłem, w tym momencie Emilka stanęła przed drzwiami - Powidz, powiedz mi czy to prawda czy ona - Mówiłem nie patrząc na nich, byłem zły wściekły a jednocześnie zrozpaczony
- Mikołaj do cholery spójrz się na mnie ! - Krzyknął w moim kierunku - A teraz chodź ze mną, albo siłą Cię tam zaciągnę. Bez słowa poszedłem za nim, żałując że w ogóle się tu pojawiłem mogłem uciec daleko stąd
- Boże maleńka - Szepnąłem, a ona nie powiedziała nic tylko się przytuliła, koc który była okryta opadł z jej ramion. - Martwiłem się - Szepnąłem trzymając ją w ramionach
- Zabierz ją do domu, oboje musicie odpocząć - Jaskowska wygoniła nas do domu
- Oczywiście, tylko się przebiorę - Odsunąłem się lekko od niej - Zaraz wracam - Spojrzałem na nią, ona nie powiedziała nic tylko się uśmiechnęła,
- Gdzie jest Krzysiek - Usłyszałem nagle padające pytanie z ust Emilki kiedy mieliśmy już wychodzić
- yyy Krzysiek no bo ten - Nie wiedziałem jak mam odpowiedzieć ta to pytania
- Mikołaj gdzie jest Zapała ? - Powtórzył Jacek
- Gdzieś w lesie no bo ten zapomniałem o nim - Wydukałem cicho, Jacek zaśmiał się pod nosem ale Ola szybko przyprowadziła go do porządku
- Zostawiłeś mojego męża ?!
- Przepraszam, ale w radiu - Chciałem się wytłumaczyć, ale do końca nie wiedziałem jak
- Dobra lećcie juz zaraz znajdziemy naszego leśniczego - Nowak zaśmiał się i poszedł do siebie
- Przepraszam - Uśmiechnąłem się w stronę Emilki i wyszedłem. Do samochodu szedłem trzymając Karolinę w pasie, była słaba i zmęczona nie rozumiałem dla czego nie chciała zostać w szpitalu, ale to nie była rozmowa na teraz chciałem porozmawiać z nią sam na sam.
- Dla czego nie chciałaś zostać w szpitalu ? - Zapytałem jak tylko weszliśmy do samochodu, ona nie odpowiedziała tylko patrzyła w szybę zamyślona, nie chciałem jej męczyć dla tego nie powtórzyłem pytania nie odezwałem się już cała drogę pozwoliłem jej milczeć. Kiedy dojechaliśmy na ranczo, ona nadal patrzyła w okno, nawet nie zauważyła że jesteśmy u mnie na ranczu, że już na miejscu.
Karolina próbowała sama wysiąść z samochodu, ale jak tylko wysiadła nogi odmówiły jej posłuszeństwa, dobrze że byłem tuż obok podbiegłem do niej i chwyciłem ona spojrzała w moją stronę i lekko się uśmiechnęła - Dobrze, że jesteś - Szepnąłem, ona nie odpowiedziała nic tylko obieła mnie mocniej.
Wróciłem do salonu z kubkami herbaty, ona siedziała na kanapie z nogami przyciągniętymi do brody
- Proszę - Podałem jej kubek ona chwyciła go upijając łyka
- Cholernie się bałam - Wyszeptała w końcu nawet na mnie nie patrząc. Zabrałem jej ubek z dłoni odstawiając na stolik, po czym mocno ją przytuliłem
- Wiem, maleńka ale już dobrze już nic Ci nie grozi - Mówiłem spokojnie głaszcząc ją bo głowie
- Wiesz, nawet nie wiem kiedy to się stało - Zaczęła mówić samoistnie - Wracałam do domu nagle usłyszałam te kroki, a potem potem obudziłam się w tym miejscu chyba jakimś domu, nie byliśmy tam długo, bo potem znowu byliśmy gdzieś indziej. Skąd wiedzieliście gdzie mnie szukać ? - Spojrzała w moją stronę
- Kobieta pod Twoim domem widziała Kamile Julkę i Kamila rozpoznała ich, pojechaliśmy z Zapała do Twoich rodziców Twoja mama opowiedziała nam o Kamilu, ja pojechałem do Domku, a Jacuś szukał dalej. My z Krzyśkiem się spóźniliśmy, ale za to Jacuś się spisał
- A moja mama co Ci powiedziała o Kamilu ? - Spytała ponownie zwracając się w moją stronę
- To, że siedział nie dawno wyszedł. Właściwie tylko tyle, nie było czasu na dłuższe rozmowy najważniejsze wtedy było znależść Ciebie - Położyłem jej rękę na kolanie, ona lekko się uśmiechnęła i chwyciła moją dłoń
- Dziękuje - Szepnęła, spojrzała mi w oczy tak naprawdę chyba po raz pierwszy raz szczerze od kąd ją dziś ujrzałem - Kamila poznałam jak miałam 13 lat, może więcej. Poznaliśmy się w szkole - Zaczęła niepewnie jak by czekając na moją reakcję, nie powiedziałem nic tylko mocniej ścisnąłem jej dłoń, dojąc jej tym samym do zrozumienia że jestem obok.
- Przepraszam - Uśmiechnąłem się w stronę Emilki i wyszedłem. Do samochodu szedłem trzymając Karolinę w pasie, była słaba i zmęczona nie rozumiałem dla czego nie chciała zostać w szpitalu, ale to nie była rozmowa na teraz chciałem porozmawiać z nią sam na sam.
- Dla czego nie chciałaś zostać w szpitalu ? - Zapytałem jak tylko weszliśmy do samochodu, ona nie odpowiedziała tylko patrzyła w szybę zamyślona, nie chciałem jej męczyć dla tego nie powtórzyłem pytania nie odezwałem się już cała drogę pozwoliłem jej milczeć. Kiedy dojechaliśmy na ranczo, ona nadal patrzyła w okno, nawet nie zauważyła że jesteśmy u mnie na ranczu, że już na miejscu.
Karolina próbowała sama wysiąść z samochodu, ale jak tylko wysiadła nogi odmówiły jej posłuszeństwa, dobrze że byłem tuż obok podbiegłem do niej i chwyciłem ona spojrzała w moją stronę i lekko się uśmiechnęła - Dobrze, że jesteś - Szepnąłem, ona nie odpowiedziała nic tylko obieła mnie mocniej.
Wróciłem do salonu z kubkami herbaty, ona siedziała na kanapie z nogami przyciągniętymi do brody
- Proszę - Podałem jej kubek ona chwyciła go upijając łyka
- Cholernie się bałam - Wyszeptała w końcu nawet na mnie nie patrząc. Zabrałem jej ubek z dłoni odstawiając na stolik, po czym mocno ją przytuliłem
- Wiem, maleńka ale już dobrze już nic Ci nie grozi - Mówiłem spokojnie głaszcząc ją bo głowie
- Wiesz, nawet nie wiem kiedy to się stało - Zaczęła mówić samoistnie - Wracałam do domu nagle usłyszałam te kroki, a potem potem obudziłam się w tym miejscu chyba jakimś domu, nie byliśmy tam długo, bo potem znowu byliśmy gdzieś indziej. Skąd wiedzieliście gdzie mnie szukać ? - Spojrzała w moją stronę
- Kobieta pod Twoim domem widziała Kamile Julkę i Kamila rozpoznała ich, pojechaliśmy z Zapała do Twoich rodziców Twoja mama opowiedziała nam o Kamilu, ja pojechałem do Domku, a Jacuś szukał dalej. My z Krzyśkiem się spóźniliśmy, ale za to Jacuś się spisał
- A moja mama co Ci powiedziała o Kamilu ? - Spytała ponownie zwracając się w moją stronę
- To, że siedział nie dawno wyszedł. Właściwie tylko tyle, nie było czasu na dłuższe rozmowy najważniejsze wtedy było znależść Ciebie - Położyłem jej rękę na kolanie, ona lekko się uśmiechnęła i chwyciła moją dłoń
- Dziękuje - Szepnęła, spojrzała mi w oczy tak naprawdę chyba po raz pierwszy raz szczerze od kąd ją dziś ujrzałem - Kamila poznałam jak miałam 13 lat, może więcej. Poznaliśmy się w szkole - Zaczęła niepewnie jak by czekając na moją reakcję, nie powiedziałem nic tylko mocniej ścisnąłem jej dłoń, dojąc jej tym samym do zrozumienia że jestem obok.
No cóż ja szwagierko mogę wiele mówić. Kolejne dzieło, kolejne ciekawe zwroty akcji. Cudooo 😍
OdpowiedzUsuńAle świetne opko 😍👌 Mogłabym takie czytać cały czas 😄 Mam nadzieję,że następne będzie już niedługo 😁
OdpowiedzUsuńJa zgadzam się z emilka siostro opko jest boskie czekam na kolejne
OdpowiedzUsuńJezusie �� cudowne ❤ mam nadzieje że kolejne będzie niedługo ��
OdpowiedzUsuń