Muzyka

Zapraszamy !!

Razem z Emilką zapraszamy na https://pipopowidaaniapelnewrazen.blogspot.com/

niedziela, 15 kwietnia 2018

VI.IV Sen

Hejka!
Przychodzę do was z nowym opowiadankiem :)  Mam nadzieję, że się podoba hmmm a może zrobimy konkurs kto zgadnie co to za tajemnica Karo ??? Obstawiajcie :) Kolejne opowiadanko nie wiem kiedy bo mam od jutra remont całego mieszkania więc z czasem będzie kiepsko  tak,że ten czekajcie cierpliwie <3

- Błagam nie umieraj ! - Krzyczałam bezsilna, po moich policzkach spływały gorzkie łzy bezradności. Nie mogłam nic zrobić, jedyne co to krzyczałam i płakałam i tak w kółko krzyk przez łzy  - Jedź szybciej cholera jedź!!! - Krzyczałam przez łzy, krzyczałam a jednocześnie modliłam się w duchu do Boga prosząc go o jeszcze jedną szanse, prosiłam by nie zabierał jej do siebie jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś, błagałam wchodziłam w jakiś pieprzony układ, żeby tylko czas się zatrzymał, cofnął a ja mogła bym coś zrobić, co kolwiek nie dopuścić do tego wszystkiego, nie pozwolić jej odejść. To wszystko zdało się na nic, już 4 dni później stałam na cmentarzu nad świeżo rozkopanym grobem i cicho łkałam, moje łkanie szybko przerodziło się w płacz gorzki płacz. 
- Siedzimy w tym razem - Mówił śmiejąc mi się w oczy - Tak samo jesteśmy w to umoczeni - Śmiał się bezczelnie w moim kierunku. Jego oczy były mętne, a woń alkoholu wyczuwałam z daleka. Nie poznawałam go, nie był tym samym człowiekiem, którego znałam. Patrzył mi głęboko w oczy i śmiał się bezczelnie, drwił sobie ze mnie. Jego słowa były ostre niczym najostrzejszy sztylet raniący moje  serce bez najmniejszego zawahania, tak bardzo chciałam żeby to był tylko pieprzony sen, z którego zaraz się obudzę i wszystko będzie jak zawsze - To wszystko Twoja wina to  przez Ciebie..... 
Obudziłam się z krzykiem, zawsze w tym samym miejscu po tych samych słowach. Spojrzałam na zegarek było pare minut po 5, nie miałam już siły i ochoty na sen. Zebrałam się i poszłam biegać, w ten sposób od wielu lat zagłuszałam swoje emocje to wszystko co we mnie tkwiło.
- Cześć - Powiedziałam lekko zamyślona jak tylko weszłam 
- Cześć - Odparł Białach 
- Nie zapytasz jak poszło ? - Dopiero teraz odwróciłam się w jego stronę siedział z nogami na biurku, zadowolony jak by co najmniej 6 w totka trafił
- Przepraszam zapomniałam - Powiedziałam kierując się w jego stronę - I jak ? Co tam nasz Białaszek odziedziczył stado kotów? Fortune ? - Zaśmiałam się 
- A wyobraź sobie, ze stoi tutaj przed Tobą - Mikołaj wstał z krzesła -  Nowy strażnik Krzyżowic 
- Kto ? - Zaśmiałam się 
- Wujek zostawił mi ranczo, pod miastem - Odparł dumny 
- Kochany to póki co to Ty jesteś ranczerem nie strażnikiem - Uśmiechnęłam się - I nie ciesz się tak póki tego nie zobaczysz. A teraz raz dwa do pracy - Powiedziałam wychodząc się przebrać. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo ciężki jakiś wariat latał po mieście z bronią, całe szczęście to jakiś małolat najpierw  chciał się zbawiać, a potem się przestraszył. No cóż tak kończy się bezstresowe wychowanie.
*
Siedziałem w pokoju z nogami na biurku, czekałem na Karolinę miała pójść się przebrać. Miałem kluczę na ranczo, zastanawiałem się czy tam pojechać. Wujka znałem z lat młodości ostatnio widziałem go chyba jak miałem 18 lat, a potem zniknął i tyle go widzieli, a teraz co zostawił po sobie spadek  i to tak, że nikt nie będzie się o to ze mną kłócić, nie kumam tego ale no cóż
- Panicz jeszcze tutaj ? - Zaśmiała się wchodząc do pokoju, ale w jej oczach był smutek
- Mam dla Ciebie propozycję  - Stanąłem przed nią , spojrzałem w jej oczy
- Wiem, chcesz przekazać mi to ranczo w darowiznie
- Nie no póki co nie - Uśmiechnąłem się do niej - Ale zabieram Cię gdzieś - Złapałem ją za rękę i pociągnąłem - Chodź  - Zabrałem Karolinę na ranczo nie byłem tam jeszcze i chciałem żeby pojechała ze mną. Po jakiś 30 minut byliśmy na miejscu, na podwórku stał dom, nie był duży  ani mały tuż za domem stała stajnia i wybieg dla koni, obok wybiegu stał jakiś mężczyzna i dwa konie. Chyba zdziwił się na nasz widok w sumie mu się nie dziwie w końcu na pewno nikt nie uprzedził go że przyjedziemy.
Mężczyzna miał na imię tak samo jak ja i od paru lat pomagał wujowi na ranczu, chciałem mu się jakoś odwdzięczyć, ale nie chciał, kiedy ja rozmawiałem z Mikołajem Karolina obejmowała i głaskała konia, widziałeś uśmiech na jej twarzy w końcu szczery, uśmiechnąłem się lekko cieszyłem się, że w końcu jest radosna.
- Proszę - Uśmiechnąłem się do niej podając lampkę wina, postanowiliśmy że napijemy się na moim nowym ranczu. A potem wrobimy Zapałę w podwózkę
- Dziękuję - Uśmiechnęła się w moją stronę  - To co za Twoje ranczo - Wznieśliśmy toast - Pięknie tu masz już Ci zazdroszczę tego spokoju - Spojrzała na mnie
- Zawsze jak będziesz chciała uciec od cywilizacji znasz adres - posłałem jej ciepły uśmiech
- O czyli rozumiem, że nie planujesz sprzedaży tylko się przeprowadzasz ?
- W sumie myślałem kiedyś, żeby wynieś się tak poza miasto. Mały remont i będzie się nadawać
- To kiedy parapetówka ?
- Jeszcze trochę dopełnię formalności i będzie można i już coś myśleć. - Otworzyłem oczy rozejrzałem się do okoła cały czas byłem na ranczu. Cały obolały, leżałem przytulony do nóg Karoliny, a ona spała na siedząco, miałem już wstać kiedy Karolina zaczęła się wybudzać. Spojrzała na mnie lekko zdziwiona
- To my wszystko wypiliśmy ? - Zapytała zdziwiona patrząc na mnie
- Na to wygląda - Podniosłem się i usiadłem obolały
- O matko głowa mnie boli tak, że szok - Powiedziała przecierając twarz dłońmi - Chodź pojedziemy po jakąś wodę i do domu
- Masz rację woda dom i łóżko jestem za - Powiedziałem i z wielkim trudem, obolały zwlokłem się z kanapy. Z wczorajszego wieczoru pamiętam nie wiele, w zasadzie sam początek i jakieś urywki, pamiętam jak pytałem Karoliny o co chodziło Borysowi, co ukrywa a ona najpierw starała się wykręcić, a potem powiedziała coś w stylu że to stara historia do której nie chce wracać, widziałem w jej oczach zmieszanie i pewnego rodzaju smutek i właśnie wtedy żałowałem tego pytania tego, że się upiłem i zacząłem ją wypytywać. Było mi cholernie głupio, chciałem ją przeprosić i sam nie wiem co jeszcze
- Dzięki za wczoraj - Uśmiechnęła się do mnie kiedy byliśmy już pod jej blokiem
- Nie ma za co - Spojrzałem na nią - Polecam się na przyszłość i zapraszam
- To co do zobaczenia na komendzie - Powiedziała i wysiadła z samochodu
*
Lekko obolała i skacowana weszłam do klatki marzyłam tylko o ciepłym łóżku i śnie. Dzień wolny zdecydowanie tego potrzebowałam. Kiedy byłam już przy swoim mieszkaniu na wycieraczce dostrzegłam małe pudełeczko. Delikatnie podniosłam je z ziemi i weszłam do mieszkania. Położyłam pudełko na stole i poszłam się ogarnąć.
Ogarnięta w nieco lepszym stanie wyszłam z łazienki, podeszłam do stołu pudełko stało na stole spojrzałam na nie i niepewnie otworzyłam

4 komentarze:

  1. No nie noo ty lubisz wszystkich upijac no i w takim momencie nie no ja się nie zgadzam czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Szwagierko miód malina ❤️

    OdpowiedzUsuń