Powitać wszystkie Panie !:)
Dziś jest nasz dzień, więc wszystkim przedstawicielką płci pięknej życzymy wszystkiego najlepszego:) Samych sukcesów szkolnych czy też zawodowych :* A więc nie przedłużając dłużej zapraszamy was na kolejne opko. Liczymy na wasze komcie jak się podobało;)
Dziś jest nasz dzień, więc wszystkim przedstawicielką płci pięknej życzymy wszystkiego najlepszego:) Samych sukcesów szkolnych czy też zawodowych :* A więc nie przedłużając dłużej zapraszamy was na kolejne opko. Liczymy na wasze komcie jak się podobało;)
Udałem się do Karoliny chciałem z nią porozmawiać i upewnić się, że wszystko jest dobrze. Jednak co tam się wydarzyło przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
- Cześć jak się czujesz ?- zacząłem niepewnie.
- My się znamy ? - zapytała patrząc na mnie takim wzrokiem jakbyśmy się naprawdę pierwszy raz widzieli.
- No to ja Mikołaj - z początku myślałem, że żartuje, ale po chwili do mnie dotarło, że to jednak prawda.
- Nawet nie wiesz jak się bałem o ciebie - powiedziałem próbując jakoś się z nią porozumieć
. - Proszę niech mnie pan zostawi ! - krzyknęła kiedy złapałem ją za rękę. To był niczym cios nożem w serce. Cały czas za mną chodziły jej słowa " czy my się znamy ?" przecież razem spędziliśmy wiele chwili na patrolu byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi, a teraz przez głupotę jej ojca wszystko legło w gruzach. Jak ona z tego nie wyjdzie nigdy więcej nie chcę nawet na oczy widzieć tego mężczyzny.
- Mikołaj przepraszam nie powinnam na ciebie tak naskakiwać - usłyszałem dobrze znany mi głos była to Emilka.
- Co z Krzyśkiem ? - zapytałem tak jakby było mi wszystko obojętne jeszcze nie mogłem dojść do siebie po rozmowie z Karoliną.
- Lepiej jutro mają go wybudzać ze śpiączki, a jak Karolina się trzyma ? - popatrzyła na mnie.
- Ona mnie nie pamięta...- te słowa co chwila krążyły mi w głowie nie mogłem się ich pozbyć
. - A rozmawiałeś z lekarzem ? - dodała po chwili.
- Nie, nie mam do tego głowy- pokiwałem przecząco głową.
- To chodź pójdziemy dowiemy się co i jak - właśnie takiej rozmowy potrzebowałem chciałem się komuś z tego wszystkiego wyżalić, a kto ma mnie lepiej zrozumieć jak ktoś kto jest w podobnej sytuacji. Tylko, że Krzysiek jak wybudzi się ze śpiączki wróci do sprawności, a Karolina ona może mnie nigdy nie poznać właśnie tego się najbardziej obawiałem. Lekarz wcale mnie nie uspokoił, bo powiedział, że ma uraz mózgu i przez to jej stan. Może to minąć za kilka dni, tygodni, miesięcy, lat albo w najgorszym przypadku nigdy. Pożegnałem się z Emilką i pojechałem do siebie zastanowić się nad tym wszystkim. Jak dla mnie za dużo przeżyć na jeden raz. Następnego dnia z samego rana pojechałem do szpitala chciałem tam być jeszcze chociaż chwilę przed pracą. Przeraziłem się kiedy okazało się, że nie ma jej w sali, a lekarz poinformował mnie, że wypisała się na własne żądanie nie wiem co jej do głowy strzeliło.
- Co się stało ? - zapytała Zapała, na którą wpadłem na korytarzu.
- Karolina się wypisała nie wiem gdzie jest - mówiłem ledwo łapiąc oddech byłem taki wystraszony. - Teraz bedzie tylko lepiej - krzyknęła za mną. Jak szalony gnałem przez całe miasto do jej mieszkania. Obawiałem się w sumie sam nie wiedziałem czego. Miałem jakieś dziwne przeczucia. Po drodze dzwoniłem do jej matki i siostry, ale nie wiedziały gdzie szukać Karoliny. Wystałem się pod drzwiami jak głupi, ale albo udawała, że jej nie ma albo faktycznie jej nie było. Miałem już wyważać drzwi kiedy pojawiła się ona cała i zdrowa.
- Gdzie ty byłaś ?- zapytałem zmartwiony.
- A pan znowu tutaj - odparła jakby była zmęczona moją obecnością. Postanowiłem nie odpuszczać. Byłem u niej codziennie rozmawialiśmy, a ona wyglądała jakby coraz bardziej się do mnie przekonywała. Chodziliśmy razem na spacery, zakupy jak stare dobre małżeństwo. Tego dnia szedłem jak zawsze po pracy do Karoliny kiedy usłyszałem krzyki. Szybkim krokiem udałem się do miejsca skąd one dobiegały.
- Karolina ...- szepnąłem sam do siebie i pobiegłem jej na pomoc.
- Zostaw ją ! - wrzasnąłem i zacząłem okładać go pięściami. Po chwili zebrał się z ziemi i uciekł wtedy mnie to nie interesowało liczyła się tylko ona cała zapłakana i mocno wtulona we mnie.
- Mikołaj chodźmy stąd - mówiła przez łzy.
- Ty mnie poznajesz ? - zapytałem zaskoczony.
- O czym ty mówisz ? - popatrzyła na mnie czerwonymi od płaczu oczami. - Dobra nie to nie jest ważne- byłem taki szczęśliwy jak okazało się, że wszystko wraca do normy, że chciałem unieść się ponad ziemię jak na skrzydłach. Poszliśmy do mieszkania gdzie czekali na nas goście Krzysiek i Emilka.
- Przyszliśmy zobaczyć jak się czujesz ? - głos zabrała kobieta.
- A ty Persil ? - zapytałem powstrzymując się od śmiechu.
- A nie widać - pokazał na duży plaster nad okiem.
Zjedliśmy wspólną kolację po czym poszli do domu, bo dzieciaki zostały z rodzicami Emilki, a Krzysiek musi jeszcze dojść do siebie po tym wszystkim. Znowu zostaliśmy sami.
- Jak ja się o ciebie bałem - mówiłem skruszonym głosem.
- Nie mówmy o tym proszę cię - powiedziała speszona i wyszła na balkon.
Super! Czekam na next! ❤
OdpowiedzUsuńMeega ❤😍
OdpowiedzUsuń