Hejka! 😁
Zapraszam was na kolejne opowiadanko😁 z racji tego ze coraz cieplej🌸🌼🌷🌞 opowiadanka bede troche rzadziej no nic nienprzedłużając zapraszam do czytania😁
Milego dnia 😘
Kiedy tylko dotarliśmy do szpitala Karolina od razu została zabrana na sale porodową. Emilka czekała na nas przed salą
Zapraszam was na kolejne opowiadanko😁 z racji tego ze coraz cieplej🌸🌼🌷🌞 opowiadanka bede troche rzadziej no nic nienprzedłużając zapraszam do czytania😁
Milego dnia 😘
Kiedy tylko dotarliśmy do szpitala Karolina od razu została zabrana na sale porodową. Emilka czekała na nas przed salą
- Dasz radę maleńka - Trzymałem ją za rękę, widziałem w jej oczach ból ale i wielką walkę
- Boli tak cholernie boli ! - Gdybym tylko mógł to ulżył bym jej w tym cierpieniu, walczyła już dobre trzy godziny - Mikołaj tak się o nią boje - Popatrzyła w moją stronę
- Jest silna po mamusi da radę - Posłałem jej ciepły uśmiech - Obie dacie rade - Pocałowałem ją w czoła, chciałem wierzyć w to co mówię ale obawiałem się cholernie się obawiałem 6 msc na poród to wcześnie
- Musimy ciąć tak nie damy rady - Powiedział nagle lekarz
- Ale - Nie skończyłem nawet mówić a położna zaczęła mnie wyganiać
- Proszę wyjść musimy przygotować narzeczoną do cesarki - Powiedziała wyrzucając mnie z sali, nie zdążyłem nawet powiedzieć jej że będzie dobrze, że wszystko się ułożyć.
- Co z Karoliną ? - Zapytała Emilka jak tylko wyszedłem
- Wyrzucili mnie, wiem tyle że cesarka - Powiedziałem i usiadłem zakrywając twarz rękami - Ona jest taka maleńka to dopiero 6 msc - Spojrzałem na nią, czułem strach
- Zobaczysz wszystko będzie dobrze - Położyła mi rękę na ramieniu. Czas dłużył się niemiłosiernie, bałem się o Karolinę i Majeczkę. Tak bardzo chciałem być przy nich, móc trzymać ją za rękę i mówić, że wszystko będzie dobrze.
I się zaczęło siedziałem na korytarzu cały spanikowany miałem wsparcie, ale ja tego nie potrzebowałem nie chciałem się nad sobą użalać mimo to, że się boję cholernie się boję o Majusie i Karolinę przecież to takie malutkie dziecko, bezbronne no jak one sobie poradzi. Nie to jakiś obłęd... Ja tego wszystkiego mam dość. Ile to może trwać ? Miałem wrażenie, że upływa wieczność, a ja nadal nie wiem co z nimi się dzieje. Miałem ochotę wpaść tam i rozwalić całą salę tak we mnie buzowało wszystko, że powoli przestawałem nad sobą panować.
- Siema stary - usłyszałem głos Krzyśka. Mimo, że to mój najlepszy kumpel to czasami tak mi gra na nerwach, że ledwie nad sobą panuje.
- Co ty tutaj robisz ? - zapytałem zaskoczony.
- No co za miłe przywitanie- uśmiechnął się.
- A co może ci komitet powitalny przygotować ?- mruknąłem obojetnie spoglądając na zegarek.
- Co ty taki nie w sosie ojcem zostaniesz przecież powinieneś się cieszyć- no wtedy do mnie dotarło, że on o niczym nie wie...
- Jakim ojcem do cholery !- uniosłem się co go zdziwiło.
- No, a nie ? Spokojnie- popatrzył na mnie takim wzrokiem jakbym mu wyznał miłość, albo jeszcze coś gorszego.
- Łatwo powiedzieć mam ci przypomnieć jak zemdlałeś i cię dobudzić nie mogłem jak się Gajka urodziła ?- trochę się speszył, kiedy pielęgniarki zaczęły się śmiać.
- Dobra nieważne ty twardy jesteś dasz radę wszystko będzie dobrze- poklepał mnie po ramieniu.
- Ja kurde nie potrzebuje waszych gadań, że wszystko będzie dobrze - już naprawdę miałem tego dość. Ileż można tego słuchać...
- Mikołaj do cholery przecież będziesz ojcem, a zachowujesz się jakby ci to dziecko conajmniej umarło - wtedy trafił w czuły punkt.
- Powiedziałem ci ku**a, że to nie moje dziecko!- wstałem z krzesła i krzyczałem na niego, aż z dyżurki wyszła pielęgniarka i kazała nam się uspokoić.
- Jak to przecież Karolina jest z tobą - odparł spokojniejszym tonem.
- Weź mnie nawet nie wk***iaj ona może tam umrzeć ile ona w tej ciąży była 6 miesięcy. No powiedz mi k**wa jak ja mam być spokojny !- nie patrzyłem gdzie jestem, nie obchodziło mnie to kto patrzy i co o mnie myśli byłem taki wściekły na cały świat, że tylko jedno źle dobrane słowo mogło doprowadzić do wybuchu.
- Skoro to nie twoje dziecko, a Karolina nie twoja kobieta to o co tobie tak naprawdę chodzi - miałem wrażenie, że on się nie słyszy, albo nie wie o czym mówi.
- Takim młotem jak ty to powinni budynki burzyć. Kocham je jakby były moją rodziną - wiedziałem, że mogę mu o wszystkim powiedzieć, ale nie byłem pewny czy aby na pewno tego chce.
- To jej o tym powiedz, albo ktoś ci je zabierze no chyba, że jesteś taki ślepy i nie potrafisz tego docenić - wtedy to przekroczył wszystkie normy. Doszedłem do niego i zacząłem okładać pięściami gdyby nie lekarz to chyba bym go pobił, wyskubał i wyrzucił przez okno.
- Głupio pierd***ł to ma za swoje- krzyczałem kiedy ochrona wkroczyła do akcji, a Krzyśka opatrywali. Okazało się, że ma złamane nos i trochę potłuczoną twarz. Było mi cholernie głupio, ale może i miał rację, a co jeśli ktoś mi zabierze z przed nosa Karolinę ?
Minęło może 10 minut i z sali wyszła położna
- Co z nimi ? - Podszedłem do niej, czekając na odpowiedź miałem wrażenie że czekam na wyrok
- Gratuluje ma Pan córkę - Przekazała mi położna , mało nie udusiłem jej ze szczęścia
- Wszystko dobrze z Majunią z Karoliną ? - Zapytałem kiedy już trochę ochłonąłem
- Pani Karolina jest osłabiona, ale dojdzie do siebie myślę że za jakieś 2 godziny będzie mógł Pan do niej wejść, a Pana córeczka leży w inkubatorze może Pan do niej wejść - Podziękowałem i szybko pobiegłem zobaczyć maleńką.
Wszedłem do pomieszczenia był w nim tylko jeden inkubator, z rózwoym kocykiem na górze, była taka maleńka i drobniutka jak okruszek
- Jesteś taka piękna - Wyszeptałem a po moim policzku spłynęła łza, chciałem ją szybko otrzeć
- Proszę się nie wstydzić tu każdy płaczę - Uśmiechnęła się do mnie pielęgniarka
- Mogę ją dotknąć ?
- Przykro mi jeszcze nie teraz - Uśmiechnęła się - Nie długo będzie mógł Pan wejść do narzeczonej - Powiedziała i zostawiła mnie i Maję samych
- Jesteś taka piękna jak mamusia - Mówiłem stojąc przy jej inkubatorze - I na pewno silna jak ona nie długo wrócimy do domku - Patrzyłem na jej małe ciałko był taka grzeczna nie płakała nie wierciła się tylko grzecznie leżała co jakiś czas delikatnie ruszając rączkami - Obiecuję Ci, że będziesz szczęśliwa, że razem z mamusią będziecie szczęśliwe - Tak bardzo chciałem ją dotknąć wziąć na ręce przytulić i zanieść na sale Karoliny pokazać jej jaką piękną ma córkę. Pokochałem Majeczkę od razu, właściwie od momentu kiedy Karolina powiedziała, że jest w ciąży, teraz kiedy patrze na to maleństwo wiem jedno nie mogę pozwolić odejść im, nie mogę pozwolić żeby odeszły z mojego życia muszę iść i powiedzieć Karolinie, że ją kocham że kocham ją i Majeczkę.
I się zaczęło siedziałem na korytarzu cały spanikowany miałem wsparcie, ale ja tego nie potrzebowałem nie chciałem się nad sobą użalać mimo to, że się boję cholernie się boję o Majusie i Karolinę przecież to takie malutkie dziecko, bezbronne no jak one sobie poradzi. Nie to jakiś obłęd... Ja tego wszystkiego mam dość. Ile to może trwać ? Miałem wrażenie, że upływa wieczność, a ja nadal nie wiem co z nimi się dzieje. Miałem ochotę wpaść tam i rozwalić całą salę tak we mnie buzowało wszystko, że powoli przestawałem nad sobą panować.
- Siema stary - usłyszałem głos Krzyśka. Mimo, że to mój najlepszy kumpel to czasami tak mi gra na nerwach, że ledwie nad sobą panuje.
- Co ty tutaj robisz ? - zapytałem zaskoczony.
- No co za miłe przywitanie- uśmiechnął się.
- A co może ci komitet powitalny przygotować ?- mruknąłem obojetnie spoglądając na zegarek.
- Co ty taki nie w sosie ojcem zostaniesz przecież powinieneś się cieszyć- no wtedy do mnie dotarło, że on o niczym nie wie...
- Jakim ojcem do cholery !- uniosłem się co go zdziwiło.
- No, a nie ? Spokojnie- popatrzył na mnie takim wzrokiem jakbym mu wyznał miłość, albo jeszcze coś gorszego.
- Łatwo powiedzieć mam ci przypomnieć jak zemdlałeś i cię dobudzić nie mogłem jak się Gajka urodziła ?- trochę się speszył, kiedy pielęgniarki zaczęły się śmiać.
- Dobra nieważne ty twardy jesteś dasz radę wszystko będzie dobrze- poklepał mnie po ramieniu.
- Ja kurde nie potrzebuje waszych gadań, że wszystko będzie dobrze - już naprawdę miałem tego dość. Ileż można tego słuchać...
- Mikołaj do cholery przecież będziesz ojcem, a zachowujesz się jakby ci to dziecko conajmniej umarło - wtedy trafił w czuły punkt.
- Powiedziałem ci ku**a, że to nie moje dziecko!- wstałem z krzesła i krzyczałem na niego, aż z dyżurki wyszła pielęgniarka i kazała nam się uspokoić.
- Jak to przecież Karolina jest z tobą - odparł spokojniejszym tonem.
- Weź mnie nawet nie wk***iaj ona może tam umrzeć ile ona w tej ciąży była 6 miesięcy. No powiedz mi k**wa jak ja mam być spokojny !- nie patrzyłem gdzie jestem, nie obchodziło mnie to kto patrzy i co o mnie myśli byłem taki wściekły na cały świat, że tylko jedno źle dobrane słowo mogło doprowadzić do wybuchu.
- Skoro to nie twoje dziecko, a Karolina nie twoja kobieta to o co tobie tak naprawdę chodzi - miałem wrażenie, że on się nie słyszy, albo nie wie o czym mówi.
- Takim młotem jak ty to powinni budynki burzyć. Kocham je jakby były moją rodziną - wiedziałem, że mogę mu o wszystkim powiedzieć, ale nie byłem pewny czy aby na pewno tego chce.
- To jej o tym powiedz, albo ktoś ci je zabierze no chyba, że jesteś taki ślepy i nie potrafisz tego docenić - wtedy to przekroczył wszystkie normy. Doszedłem do niego i zacząłem okładać pięściami gdyby nie lekarz to chyba bym go pobił, wyskubał i wyrzucił przez okno.
- Głupio pierd***ł to ma za swoje- krzyczałem kiedy ochrona wkroczyła do akcji, a Krzyśka opatrywali. Okazało się, że ma złamane nos i trochę potłuczoną twarz. Było mi cholernie głupio, ale może i miał rację, a co jeśli ktoś mi zabierze z przed nosa Karolinę ?
Minęło może 10 minut i z sali wyszła położna
- Co z nimi ? - Podszedłem do niej, czekając na odpowiedź miałem wrażenie że czekam na wyrok
- Gratuluje ma Pan córkę - Przekazała mi położna , mało nie udusiłem jej ze szczęścia
- Wszystko dobrze z Majunią z Karoliną ? - Zapytałem kiedy już trochę ochłonąłem
- Pani Karolina jest osłabiona, ale dojdzie do siebie myślę że za jakieś 2 godziny będzie mógł Pan do niej wejść, a Pana córeczka leży w inkubatorze może Pan do niej wejść - Podziękowałem i szybko pobiegłem zobaczyć maleńką.
Wszedłem do pomieszczenia był w nim tylko jeden inkubator, z rózwoym kocykiem na górze, była taka maleńka i drobniutka jak okruszek
- Jesteś taka piękna - Wyszeptałem a po moim policzku spłynęła łza, chciałem ją szybko otrzeć
- Proszę się nie wstydzić tu każdy płaczę - Uśmiechnęła się do mnie pielęgniarka
- Mogę ją dotknąć ?
- Przykro mi jeszcze nie teraz - Uśmiechnęła się - Nie długo będzie mógł Pan wejść do narzeczonej - Powiedziała i zostawiła mnie i Maję samych
- Jesteś taka piękna jak mamusia - Mówiłem stojąc przy jej inkubatorze - I na pewno silna jak ona nie długo wrócimy do domku - Patrzyłem na jej małe ciałko był taka grzeczna nie płakała nie wierciła się tylko grzecznie leżała co jakiś czas delikatnie ruszając rączkami - Obiecuję Ci, że będziesz szczęśliwa, że razem z mamusią będziecie szczęśliwe - Tak bardzo chciałem ją dotknąć wziąć na ręce przytulić i zanieść na sale Karoliny pokazać jej jaką piękną ma córkę. Pokochałem Majeczkę od razu, właściwie od momentu kiedy Karolina powiedziała, że jest w ciąży, teraz kiedy patrze na to maleństwo wiem jedno nie mogę pozwolić odejść im, nie mogę pozwolić żeby odeszły z mojego życia muszę iść i powiedzieć Karolinie, że ją kocham że kocham ją i Majeczkę.
Kiedy następny:)??
OdpowiedzUsuń